Prawdę mówiąc to mój pierwszy film z Dogmy 95, ale zastanawiam się, czy Trier nie złamał
(sformułowanych przez siebie) zasad? Na wiki (tak wiem, mega wiarygodne źródło) jest
napisane: "Akcja powinna dziać się tu i teraz − osadzanie jej w innych realiach historycznych
lub geograficznych jest zabronione." Nie możemy oczywiście mówić o realiach historycznych
i geograficznych, ale o ile akcja zaczyna się od tak i trwa tu i teraz (wyrwana z kontekstu
scena w restauracji), o tyle później (patrz: wywiady) okazuje się że całe ich "idiocenie
się" w filmie jest retrospekcją. Czy to nie łamie zasady "tu i teraz"?
Tak to rozumiem, czy dobrze?
"...Czy to nie łamie zasady "tu i teraz"?..."
Patrz: pkt. 7 "tu i teraz" musisz czytać "WE WSPÓŁCZESNYCH CZASACH". Ponieważ słowa "tu i teraz" należy
interpretować w kontekście słów , które padają później w tym samym punkcie - " nie wolno osadzać akcji filmu w czasach historycznych"
---------------------------------------------------------------------
"...wyrwana z kontekstu scena w restauracji...."
Patrz: pkt. 1 "...jeżeli jakaś rzecz jest potrzebna w danej scenie, to należy znaleźć do jej nakręcenia takie miejsce, gdzie rzecz ta występuje niejako naturalnie"
- więc można zmieniać miejsca - jeżeli jakaś rzecz jest potrzebna w danej scenie :)
---------------------------------------------------------------------
"...o tyle później (patrz: wywiady) okazuje się że całe ich "idiocenie się" w filmie jest retrospekcją..."
RETROSPEKCJA - nie jest zakazana.
Zasadach DOGMY 95 - nie wymuszają na autorze filmu by nakręcone sceny z kilku dni musiały być zmontowane chronologicznie. Więc jeżeli nie ma takiego zakazu to można "poszaleć" przy montażu.
Poz.
Z filmów które widziałem, chyba te braci Dardenne najpełniej realizują postulaty Dogmy, mimo ze niektóe z nich powstał na długo przed samym manifestem, zaś twórcy Ci nigdy nie ubiegali się (ani tymbardziej nie otrzymali) certyfikatu stwierdzajacego, ż ich filmu sa nakręcone wg kanonów określonych w Dogmie.
P.K.: W scenie tej jest również muzyka. Czy to nie jest oszukiwanie?
L.T.: Nie. Użyliśmy harmonijki, takiej jaką dawniej można było zamówić w Magazynie Myszki Miki i muzyk grał na niej w scenach, W których potrzebna była muzyka. W scenie w lesie stał na miejscu z mikrofonem w czasie kręcenia, a inżynier dźwięku miksował muzykę i dialogi w tym samym czasie. Gdy jutro będziemy kręcić napisy, również będzie grał. źródło:
http://www.gutekfilm.pl/idioci/rozmowa.htm
to fakt, w pewnien sposob tworcy dogmy sami wpadli we wlasną zasadzkę. im pozniej, tym bardziej dogma byla im niewygodna, dla triera chyba najdobitniej.
Te zasady to głupota jak dla mnie, wydumane bzdety, kręcenie z ręki i tracenie ostrości, filmy wyglądające jak słabo zrobione dokumenty, nie-kręcenie filmów określonego gatunku daje kręcenie samych dramatów, a to z rekwizytami to już w ogóle żałosne, nie mówiąc o muzyce.
powiedz mi prosze czy ktosc kiedys zrobil wogle film zgody z zasadami tej dziwnej Dogmy ?
nysle, szegolnie o tworcach z poza kręgu autorów tego twora
złamal muzykę wsadzajac do dwóch scen jedną, której bohaterowie w filmie nei słuchali :)
Złamał, ale zasady są łamane chyba w każdym filmie.
Jak ktoś zna taki, który w 100% trzyma się zasad to niech mi poda ;)
Też mam takie przekonanie ;) Chyba miała za zadanie zwrócenie na siebie uwagi, ale że je świetnie zrealizowała to nie mam wątpliwości.