PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=629224}

Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2

The Hunger Games: Mockingjay - Part 2
6,6 162 055
ocen
6,6 10 1 162055
4,7 21
ocen krytyków
Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2
powrót do forum filmu Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2

Na wstępie zaznaczam, że moja opinia może być dość specyficzna ze względu na fakt, że jestem ogromną (i wieloletnią) fanką tej serii książek :)

Do dzisiaj moim filmowym faworytem Igrzysk było W Pierścieniu Ognia, po średnio zadowalającej mnie pierwszej części Kosogłosa targały mną wątpliwości i obawy. I mogę z czystym sercem stwierdzić, że część druga 3 części jest najlepszą ze wszystkich 4 (masło maślane, ale wiecie o co chodzi ;))

Miałam dość duże wymagania co do Kosogłosa bowiem jest on moją ulubioną powieścią jeśli chodzi o całość. I nie zawiodłam się. Równy, nie pozbawiony emocji film, ale bez nadmiernych ckliwości, których szczerze nienawidzę w amerykańskim kinie, efekty komputerowe nie kuły w oczy.

Najmocniejszym punktem filmu była scena "egzekucji" Snowa, dokładnie tak to sobie wyobrażałam w głowie.

Cieszę się, że dali się popisać Hutchersonowi, w początkowych odsłonach Peeta wydawał się taki... pierdołowaty (wiem, wiem, tak miało być :)), scena furii na początku, podczas rozmowy z Prim autentycznie mnie zmroziła.

Jennifer za całokształt wystawiłam 10, nie wyobrażam sobie innej Katniss.

W kinie uroniłam łzy aż 3 razy, a nie należę do płaczek (1., gdy spadły bomby na dzieci i zginęła Prim, 2., gdy Katniss odnalazła Jaskra i 3, gdy skończył się film i zdałam sobie sprawę, że to koniec). Wzruszający był też ślub Finnicka z Annie. No, i jego śmierć (moja ulubiona postać męska!).

Podobała mi się postać Johanny oraz pociągnięcie wątku Haymitcha i Effie, urocze. No, i ten epilog, podczas którego, aż mnie ścisnęło za serce.

Chylę czoła przed panem Sutherlandem, chyba urodził się do bycia Snowem ;) Dla Moore też należą się oklaski, poczułam autentyczną nienawiść do postaci Coin.

Szukam jakichś minusów, ale jeśli były to mało widoczne. Moim zdaniem film usatysfakcjonuje fanów serii. Daję 10 (wiem, że na filmwebie oznacza to arcydzieło, ale dla mnie te oznaczenia są mało istotne, 10 daję filmowi, który mnie w pełni zadowolił), bo taką właśnie ocenę wystawiłam WPO, inaczej byłoby to niekonsekwentne :)

Tak na zakończeniu napiszę, że smutno mi strasznie. Uczucia podobne jak przy końcu HP, na co ja będę teraz tak wyczekiwała?

NiepoprawnaMarzycielka

W pelni sie z Tb zgadzam. Film byl piekny. Mnostwo wzruszen. W tej czesci gra aktorska Jennifer podobala mi sie najbardziej. Postac Katniss niesamowicie sie zmienila. Nie bylu juz tutaj tych histerii ktore byly dosc czeste w pierwszym Kosoglosie. Josh i reszta obsady spisali sie tez swietnie. Mi szczegolnie przypadla do gustu scena w ktorej pokazano tych wszystkich mieszkancow Kapitolu zmierzajacych do palacu prezydenta. Te ich makijaze i stroje byly dla mnie w jakis sposob przerazajace. Brawa dla stylistow za to ze mimo groteskowego stylu z wczesniejszych filmow nie zrobili z tych ludzi papug. Scena egezkucji Snowa i ten zwrot akcji.. wszystko to tak swietnie pokazali. Na poczatku lubilem Coin ale pod koniec filmu jak juz prawda wyszla na jaw jej smierc byla niezbedna dla nowego Panem o ktore walczyla Katniss. Naprawde mam takiego dola ze za rok nie zobacze kolejnej czesci. No wlasnie? Na co bedziemy czekac? To juz niestety koniec. A i jeszcze. Piosenka z napisow koncowych sprawila ze juz zalalem sie lzami.

ocenił(a) film na 10
dastan3000

Znasz moze tytul piosenki z napisow? :)

użytkownik usunięty
enjoy73

Deep in the meadow

To inaczej "Kołysanka Rue" - była w pierwszej części, teraz prawdopodobnie z innym podkładem, tak mi się zdaje...

ocenił(a) film na 8
dastan3000

A co byście powiedzieli na jakiś prequel'ik??

ocenił(a) film na 9
ArcyLado

właśnie gdzieś czytałam, że reżyser nie miałby nic przeciwko nakręceniu prequela, w którym cofnięto by się do samego początku, czyli skąd się wzięły Głodowe Igrzyska, jak doszło do rozpadu Panem itp. myślę, że ten pomysł mógłby wypalić.

ocenił(a) film na 8
Askaaaa

Sceny z atakiem Kapitolu na Trzynastkę i wprowadzenie Igrzysk jako przypomnienia o władzy stolicy nad dystryktami oraz pierwsze Igrzyska...to mogłoby być genialne!

ocenił(a) film na 7
NiepoprawnaMarzycielka

Nic dodać, nic ująć. Aczkolwiek jest scena, która mnie mocno wkurzyła. Po śmierci Prim widzimy, jak matka Katniss nakłada jej maść na oparzenia i powiem szczerze, że byłam tym zdziwiona. Wydawało mi się, że tak jak po smierci swojego męża zapadła w totalną depresję. Pod koniec Peeta czyta również Katniss list, w którym mówi, że zaczęła pracę w Kapitolu. Serio? W książce było, że nie wróciła z Katniss do 12, dlatego że wszystko jej przypominało o stracie męża i córki, a tu nagle została w mieście, w którym została zabita Prim? To się trochę kupy nie trzyma. Nie wiem, dlaczego nie mogli po prostu powiedzieć, że wyjechała do 4 dystryktu.

ocenił(a) film na 9
NiepoprawnaMarzycielka

Pełna zgoda. Zgadzam się ze wszystkim.

ocenił(a) film na 8
NiepoprawnaMarzycielka

powtórzę to co napisalam wczoraj w innym watku, no bo jak się tu z Wami nie zgodzić!

***UWAGA SPOJLERY!***

godzinę temu wrócilam z seansu, bylo tak pięknie! jedno z najbardziej epickich zakończeń filmowych serii.
aż nie mogę zebrać myśli, bo wszystko mi się dosłownie kotłuje, ale ogólne wrażenie jest takie, że pierwsza polowa bardzo podobna do Kosogłosa cz. I, później zaczynają wpływać kolorystyka, akcja, co sprawia, że film nabiera innego wyrazu.
co mi się podobało?
- Peeta. Peeta, Peeta! przepięknie rozpisana rola w tej części (i nie chodzi tylko o zakończenie, ale początek, zachowanie niezrównoważonej osoby, ciche powtarzanie "my name's Peeta Mellark, I'm from district 12", ruchy, spojrzenia, wow! bardzo dobrze zagrana rola! (wg mnie Hutcherson spisał się rewelacyjnie!)
- Katniss - nie spodziewalam się niczego innego jak genialnie odegranej roli przez Jennifer
- Relacje Finnick-Peeta (przyjaźń i ochrona mimo wszystko, jeden z mniej widocznych wątków, ale naprawdę wzruszający)
- Relacje Katniss-Peeta (no co ja mogę więcej powiedzieć? "nie jesteś zmiechem", "kiedy znowu cię zobaczę, to będzie inny świat", "naprawdę wróciłeś do domu...",:) końcówka przepiękna, sama kolorystyka napawa takim ciepłem, miłością, zaufaniem, scena, gdy siedzą na progu i obserwują padający deszcz przepięęęęękna, no i oczywiście "real or not real", epilog to już w ogóle łzy i palpitacje, słodko-gorzkie zakończenie, z jednej strony słyszymy Katniss mówiącą o tym, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo, że mimo tylu lat co noc koszmary powracają, a z drugiej sama "gra spojrzeń" między Katniss a Peetą i ich dziećmi napawa ciepłem, rozczula c:
- Haymitch i Effie!!! każdy coś pomrukiwał, a chyba nikt się nie spodziewał że wydarzy się naprawdę ;>


co mnie zasmuciło?
- oczywiście śmierć bohaterów, nie tylko tych głównych (oczywiście prócz Coin i Snowa)
- bardzo mało Johanny (dlaczego, no powiedzcie mi, dlaczego?)
- sam widok Philipa Seymoura Hoffmanna, za pierwszym razem jak pojawił się na ekranie miałam ciarki doslownie na całym ciele;
(czy na końcówce jego postać była utworzona komputerowo czy mi się wydawało?)

ocenił(a) film na 9
little_egoist

Oczywiście, że postać została utworzona komputerowo :) Musieli coś wykombinować, żeby zastąpić Philipa Hoffmana.

ocenił(a) film na 8
agnesis14

tak tak, wiem, tylko słyszałam ze zastąpiono kwestie, których nie dograł, a tutaj pojawiło się tylko jego popiersie i nic nie mówił, ale sama jego twarz sprawiła, że strasznie smutno się zrobiło.

ocenił(a) film na 8
little_egoist

Chyba nie byłoby listu czytanego przez Haymicha gdyby jeszcze żył Hoffmana

mariuszj1939

W książce Plutarch to mówi jak lecą w poduszkowcu do dwunastki Katniss, Haymitch i on.

ocenił(a) film na 8
MatioOgo

Zgadza się i chodzi o to że najprawdopodobniej Hoffman nie żył już jak mieli dokręcić jego kwestię dlatego zrobili to przez inną osobę.

little_egoist

Myślałam, że tylko mnie zachwyciła relacja Finnicka z Peetą. To jak Finnick mu pomagał i fakt, że po śmierci Finnicka Peeta nawiązał jakąś więź z Annie- przy głosowaniu i to jak czytał list od niej sugerujący, że ich kontakt nie urwał się. Z tego co pamiętam to już czytając książkę podobała mi się ich przyjaźń.
Jeżeli chodzi o Haymitcha i Effie to również byłam mile zaskoczona. Nie sądziłam, że podejmą ten wątek. I cieszą mnie słowa "don't be a stranger" ponieważ pomimo tego, że Effie miała zachowanie typowe dla ludzi z Kapitolu to była częścią zespołu i troszczyła się o nich, a słowa te sprawiły, że pomimo tego, że oni są w dystrykcie 12 a ona w Kapitolu to dalej łączy ich ta specyficzna więź.

NiepoprawnaMarzycielka

Czy tylko ja uznałam ten epilog za mega tandetny? Wiem, że był zgodny z książkowym pierwowzorem i z racji braku narracji z offu musieli wstawić, co tam ma Katniss do powiedzenia, jak żyją z Peetą po Igrzyskach i rebelii, ale wyszło to bardzo nienaturalnie. Mówienie takiego patetycznego monologu do małego dziecka, które nawiasem mówiąc wyglądało jak nieudolne dzieło początkującego grafika? I ta charakteryzacja: wygląd Katniss, fryzura Peety i telenowelowy obrazek: zachodzące słońce, dziecko rzucające się na szyję. Nie wiem jak wy, ale ja po przeczytaniu książki byłam załamana i wcale tam happy endu nie dostrzegłam. Reżyser jest chyba troszkę większym optymistą ode mnie. Chociaż sam film mi się podobał (lepszy niż pierwszy Kosogłos na pewno) to ostatnia scena pozostawiła dość solidną dawkę zażenowania. Mogli zakończyć po prostu na scenie: „Kochasz mnie? Prawda” , a tak? Ech. Chyba sobie na pocieszenie Kosogłosa przeczytam jeszcze raz.

ocenił(a) film na 7
Morderca_bez_serca

Masz rację, powieść nie kończy się happy endem, zabrakło w filmie przedstawienia Katniss i Peety jako pary, która stargana i wyniszczona igrzyskami oraz ciągłą walką łączy się ze sobą w celu zapewniania sobie wzajemnie bezpieczeństwa i próbowania powrotu do normalności. Też byłam załamana po przeczytaniu Kosogłosa, to jedna z niewielu książek, która wpędziła mnie w tak kiepski stan psychiczny. Troszkę spłycili ten epilog, fakt, ale ogólnie mi się podobał, jak dla mnie nie był tandetny, i tak byłam już załamana faktem, że to koniec.

Morderca_bez_serca

Gdyby zakończyli na scenie, o której mówisz, to masa fanów pozostała by wściekła w tym ty również jestem pewna. Scena była naprawdę super, tylko Peeta dziwnie wyglądał. Podobało mi się właśnie w tej scenie to, że Katniss wypowiadała swoją kwestię do dziecka właśnie. Miało to swój urok.

Morderca_bez_serca

Tak, zgadzam się z Tobą. Scena końcowa nie podobała mi się, wręcz zazgrzytała mi w zderzeniu z resztą filmu. Pamiętam, że kiedy skończyłam czytać "Kosogłosa", czułam się przybita - książka kończy się dość melancholijnie, dołuje wręcz. Nie ma tam cukierkowatego happy endu. W ogóle nie wiem, czy można mówic o szczęśliwym zakończeniu - chyba tylko dlatego, że Peeta i Katniss przeżyli. A w filmie sielanka na łączce... naprawdę, szczególnie w kontraście ze scenami wojennymi i zniszczonym miastem to wyglądało niesmacznie i nie na miejscu. Wiem, że filmy nie mają prawa kończyć się smutno, ale można to było przedstawić inaczej, a nie tak tandetnie. Więcej zastrzeżeń nie mam, film był świetny.

shizonek

Za to wynagrodzili ten brak sceną, gdy Katniss wydziera się na kota. To było coś...;( i Jest jeszcze jedna scena, która podobała mi się bardziej niż w książce...pożegnanie Katniss z Gale'em. Pierwszy raz było mi go żal.

ocenił(a) film na 3
Morderca_bez_serca

Zgadzam się w stu procentach! Ten epilog niestety bardzo mi zniszczył zakończenie filmu. Gdyby skończyło się na słowach Peety "real or not real" to wyszło by to dużo fajniej :/

ocenił(a) film na 9
Morderca_bez_serca

Epilog Kosogłosa (książkowy) to kilkanaście lat później od ich powrotu do domu. Nadzieja jest w tym, że właśnie mogą zrobić sobie z dziećmi piknik. Że totalitaryzm nie wrócił. Że Kosogłos może żyć normalnie i nie musi (jako symbol) podrywać ludzi do kolejnej walki. I że zdecydowała się mieć dzieci - nigdy ich nie chciała - pamiętacie dlaczego?

No i nie obrażaj bratanicy Jennifer Lawrence. Nie narysował jej grafik.

mwl0

Jasne, nie mam wątpliwości czemu zakończenie Igrzysk i totalitarnego Panem można uznać za szczęśliwe wydarzenie. Chodzi o to, że niektóre rzeczy da się pokazać subtelnie i wzruszająco, a akurat ta scena godziła jakoś w poczucie mojej estetyki. Na usprawiedliwienie reżysera czy scenarzysty: oczywiście ekranizowanie tego słodko-gorzkiego końca trylogii było bardzo trudne.

Ha! Nie miałam pojęcia, że to jej bratanica. Wyglądała bardzo nienaturalnie. No cóż, zrezygnujmy z poprawności politycznej. Małe dzieci mogą być brzydkie ; p

ocenił(a) film na 7
Morderca_bez_serca

Mała, nic nie wnosząca poprawka- to bratanek Jenn, nie bratanica (to dziecko hasające po łące też) :D

ocenił(a) film na 9
NiepoprawnaMarzycielka

Dzięki

Dziękuję również za czasownik
Hasające

To jest to, czego mi brakuje w tłumaczeniu książek

ocenił(a) film na 8
NiepoprawnaMarzycielka

A ja się własnie zastanawiałam jak to jest możliwe, że to dziecko tak naturalnie wygląda z Jennifer tzn że się uspokoiło jak je pogłaskała po twarzy. A teraz już wiem :)

ocenił(a) film na 10
NiepoprawnaMarzycielka

Moje serce się rozsypało w tysiące kawałeczków. Scisnął mnie od początku za serce, nie będe wymieniac tych scen których juz wymieniłas i ludzie poniżej. Wodospad łez zaczął się pod koniec, kiedy Kotna zaczęła krzyczeć na Jaskra, Jennifer to tak genialnie zagrała. Widok płaczącego, duzego chłopca zdziwił niektórych wychodzących z sali kinowej no ale cóż. W domu również poduszki były mokre, biurko. Czytałem epilog kilka razy, ostatnie słowa wyryły mi się najbardziej w pamięci "Istnieją jednak znacznie gorsze zabawy...". jedna historia się kończy, ale jednak nie tak szczęsliwie, bo czułem to kończąc czytajac Kosogłosa, i kończąc oglądając film. Katniss nie była w pełni szczęscia...ona jak i Peeta mogłoby się wydawac. A co do adaptacji jeszcze. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Genialna robota, i tak jak w twoim przypadku przebiło to u mnie WPO. Moje ulbione sceny to wtedy kiedy Katniss przemawiała, Jennifer wkłada tyle emocji w swojej grze aktorskiej...po prostu kunszt mistrza. Wszystko wytłumaczone, list Annie wzruszaąjcy, tylko zastanawia mnie jedna rzecz...czemu matka Katniss jej nie wspierała, jej postac jest tak irytująca, rozumiem ze kobieta się załamała psychicznie; strata męża, córka dwa razy na igrzyskach, strata córki, ale to jest jednak matka Katniss, powinna przy niej trwać a nie zabawiać się w lekarza. Na koniec wypadałoby powiedzieć "I niech los zawsze wam sprzyja..." ale nie, totalitarne panstwo upadło, i sciezki przeznaczenia zostały ułożone na nowo. A na koniec pragę żłożyć ukłon w stronę pani Suzanne, panu Lawrencowi, Jen, Joshowi, Liamowi, Samowi, Jenie i tak wymieniać i wymieniać że po magicznym swiecie Harrego Pottera, mogli mi dać nowy swiat, znacznie bardziej przepełniony okrucieństwem i walką dobra ze złem. Dziękuję...

NiepoprawnaMarzycielka

Jeśli chodzi o mnie to powiem tak...najbardziej podobała mi się druga część, gdyż była to moja ulubiona ze wszystkich części. Ale pomimo, iż kosogłos był nudniejszą książką, gdyż akcja rozkręcała się na dobre dopiero w drugiej połowie, to ma to swój urok. Owszem, autorka mogła się bardziej spisać, ale jeśli chodzi o końcówkę to jestem usatysfakcjonowana. Wstrząśnięta śmiercią Finnicka doszłam do wniosku, że nawet dobrze, że się tak stało, bo w tym filmie nie ma miejsca na szczęśliwe zakończenia więc poświęcenie jednej z głównych postaci było koniecznością. Sceny, które zrobili bardzo dobrze to śmierć Finnicka właśnie, zmiechy w kanałach,egzekucja Snowa, sceny końcowe zwłaszcza, gdy Katniss wrzeszczy na kota Prim. Ale sama śmierć siostry pozostawiła u mnie spory niedosyt. Tutaj brakowało mi czegoś więcej, zdecydowanie. No i za bardzo postarzyli Peete na koniec, zrobili z nim coś dziwnego xD

ocenił(a) film na 7
panienka_2

Pamiętajmy, że Katniss i Peeta w epilogu mieli sporo po 30 więc o ile postarzenie Jenn nie było trudne to Josh ze swoimi 23 latami ma bardzo młodą twarz więc wyszło jak wyszło (ale za to jako 17stolatek był idealny) :)

NiepoprawnaMarzycielka

W dzisiejszych czasach zrobienie z 23 latka starszej osoby nie jest czymś trudnym. Wszystko zależy od dobrej charakteryzacji, tutaj się nie popisali, twarz była młoda a w zamian dodali mu dziwną fryzurę, w której wyglądał śmiesznie. Tak samo było w HP, Harry i Ron wyglądali wiarygodnie natomiast Hermiona była okropna, w tym sensie, że w ogóle jej nie postarzyli, wcisnęli tylko w jakiś żakiecik i upięli włosy w kok natomiast twarz się nie zmieniła. :)

panienka_2

Tak, scena śmierci Prim trochę mnie rozczarowała. W książce to był dla mnie jeden z najmocniejszych momentów - naprawdę mną wstrząsnęło. A w filmie - bum, nie ma siostry. Katniss jakby niespecjalnie to obeszło, choć przecież cała historia zaczęła się, bo chciała chronić ukochaną siostrę i cały czas to robiła. A tu zbyt szybko ucięto ten ważny przecież wątek.

ocenił(a) film na 10
shizonek

Tez tak uważam.

ocenił(a) film na 8
NiepoprawnaMarzycielka

Zgadzam się w niemal 100% :) Jako fanka książek z tej serii jestem w pełni usatysfakcjonowana ekranizacją.
Scena z Jaskrem rozwaliła mnie na łopatki, czekałam na ten wybuch emocji i nie zawiodłam się, Jennifer naprawdę dobrze to zagrała - nie jakieś tam cichutkie łkanie tylko prawdziwe, rasowe wycie, takie coś lubię ;)
Sutherland jest mistrzem, potrafił sprawić, że przez chwilę czułam coś na kształt sympatii do Snowa, był prawie jak taki dobry dziadek ;) Rozmowa w szklarni i oświecenie Katniss - ekstra, po prostu nie można było spodziewać się innego rezultatu egzekucji ;)
Podobały mi się też rozmowy Katniss z Peetą, szczególnie ostatnia: "-You love me. Real or not real? - REAL" Faktycznie scena na łące ciut tandetna i przelukrowana, ale nie mogło jej zabraknąć. Na pewno będę wracać do serii, zarówno książek jak i ekranizacji :)

ocenił(a) film na 7
NiepoprawnaMarzycielka

Napisałaś wszystko, co chciałam wyrazić na temat tego filmu. Aktualnie - po emocjach w kinie - nie byłabym nawet w stanie dobrać tego w odpowiednie słowa xd
W pełni się zgadzam, absolutnie wspaniała część.

ocenił(a) film na 4
NiepoprawnaMarzycielka

Witam. Ta czesc to porazka. Z filmu ktory notabene byl akcji z filozofia walki jednostki z systemem oraz watku milosnego w tle. Wyrosl na totalne niby cos w ostatniej czesci. Stracil caly rozped.

Zrobila sie kupa. Watek walki z system rozciagniety do granic mozliwosci. Kath ryczy co chwile i przeprasza.Cel byl jasny. W tej czesci chodzilo o same pokazanie walki. O rozmach walki ze zlem. Tak przynajmiej wielu odczulo po part1 jako przygotowanie.Niczego nie bylo. Pusta jesli chodzi o akcje. Wrog byl znany trzeba bylo tylko to pokazac...

Montaz scen jest tu porazka. Wygladalo to tak: spacer-odpoczynek-spacer.... klonowane sceny. Brak pojscia po ustalonej lini producentow, z nijaka, chocbym tego nie nazwal, alternatywa.

Wrog byl znany. Wystarczylo pokazac sile. Co to za bohater, ktory wygrywa wszystko jedna strzala. Czemu wielkue zlo postawilo w tym filmie tak gowniany opor? Wiec gdzie satysfakcja? Bo w tym zakonczeniu jej poprostu brak. I czemu takie melo wyszlo. Szajs jak zmierzch. Dwoch gosciu plus babka.

Ok. Juz konczac. Powiecie ze taka jest historia i zamysl itd. Rozumiem. Ale jesli film jest od poczatku akcji z aspiracjami do glebi na dwoch krzyzujacych sie plaszczyznach (system+milosc). To do cholery! Ucinajac jedno tworcy stracili caly impet i sile. Ucieliscie jej jaja w imie marazmu i sztucznej symboliki. Amen.

ocenił(a) film na 4
serekboss

Wystarczy poczytać komenty rozpłaczonych niewiast, by wiedzieć , że Twój jedyny tu głos rozsądku i sensownej oceny spłynie niczym zawartość toalety. Nic dziwnego , że ma to 7,5

ocenił(a) film na 8
serekboss

Jasne, każdy ma prawo do własnej opinii, ale sposób w jaki wyrażasz swoją sprawił, że krwawią mi oczy... :D

serekboss

Nie wierzę, że to mówię, ale - zgadzam się z Tobą. Jestem świeżo po seansie i emocje jeszcze nie opadły, niestety negatywne. Jako wierna fanka zarówno książek jak i ekranizacji jestem po prostu oburzona tym co zobaczyłam. Może za bardzo się nastawiłam, że ta część będzie tak świetna jak poprzednie? Tym bardziej nie mogę pozbyć się zawiedzionej miny. Ta część była taka...sztuczna, plastikowa. Przegadana na siłę. Nie umiem tego inaczej nazwać. Po przeczytaniu kilkukrotnie książek przygotowałam sobie strategicznie kilka paczek chusteczek coby mi ich nie zabrakło przy fontannie łez na wiadomych scenach. A tu zaskoczenie, oczy suche jak wypalone siano. To wyglądało jak jakiś film zupełnie oderwany od MOICH Igrzysk.

SPOILERY-SPOILERY-SPOILERY! Uprzedzam lojalnie.

Budowanie dramatu na siłę, patos wylewający się z ekranu, tworzenie na siłę scen romantycznych...bogowie! To przecież nie romans! To seria o powoli budzących się, ciemiężonych przez dekady ludzi, do walki o wolność. Chyba, że coś mi się pomyliło. W tej części na siłę wpychali nam na ekran ten cały trójkąt miłosny - "Katniss musi sama wybrać","Nie mam z nim szans", "Ona cię kocha", "Nie, to ciebie kocha". Katniss całuje jednego. Potem drugiego. Tego nie było w książce, tych całych romantycznych scen i przysłowiowych jednorożców. Książka była depresyjna, przybijająca, z każdej strony przebijała rozpacz, cierpienie i śmierć. A epilog? Po przeczytaniu go w książce płakałam z 5 minut, tam nie było szczęśliwego zakończenia - Peeta bez nogi, wiecznie splątany, nie mogący odróżnić prawdy od fałszu; Katniss zniszczona przez życie. Byli ze sobą po prostu, bo byli. Bo tyle przeszli, tyle razem przeżyli. Była miłość, ale to NIE BYŁ płomienny romans. Mieli razem dzieci tylko dlatego, bo Peeta chciał. Epilog w książce nie daje nadziei, pokazuje spustoszenie jakie pozostawia po sobie wojna w ludzkich emocjach, w jak ogromny sposób wpływa na dalsze życie. Ale jak widać to by się nie sprzedało. Epilog w filmie? Tęcza i jednorożce. Katniss siedzi na łące piastując w ramionach swoje drugie z kolei dziecię i patrzy z miłością na Peetę bawiącego się z ich pierworodnym o jasnych włoskach, który pod koniec sceny wpada w kochające ramiona uśmiechniętego ojca. Wszyscy zdrowi, szczęśliwi, niezniszczalni. Ani śladu po ich przeżyciach. Ludzie w kinie autentycznie prychali z zażenowania na tej scenie.

Taki smutek :( Uwielbiam tą serię. Książki. I ekranizacje...do tej części. Ta część to nieporozumienie i zawód na całej linii :(

MorticiaAddams

Zgadzam się całkowicie co do końcowej sceny. Była tak boleśnie nie pasująca do wymowy filmu, że aż zgrzytało. Gorzej, ta scena była kiczowata. W każdym innym filmie też wypadłaby nie najlepiej, a co dopiero w "Igrzyskach". Ja także zapamiętałam książki inaczej (czytałam je kilka lat temu, więc szczegółów nie pomnę, ale wrażenia zostały). One kończyły się bardzo melancholijnie, przygnębiająco, gdzie tu mowa o happy endzie. Bo Katniss i Peeta przeżyli? I to wystarczy, by uznać, że "wszystko dobrze się skończyło"? Razi mnie takie prymitywne, prostackie podejście twórców filmu. Dla mnie ta dwójka to życiowi rozbitkowie - spędzili ze sobą dalsze życie, bo zapewne rozumieli się najlepiej, swoje przeżycia, swoje traumy. Nie widzę tu miejsca na sielankowe widoczki, słodkie dzieciaczki i uśmiechy. To nie ta bajka. Ale filmy rządzą się swoimi prawami. Muszą być zawsze bardziej ugładzone, optymistyczne, mniej brutalne niż książki. Wiem o tym i rozumiem poniekąd, ale jednak ten finał mnie zdegustował.
Co do reszty Twoich negatywnych odczuć - kilka drobiazgów też mi się nie podobało, ale całość była w moim odczuciu na tyle dobra, by zamazać te potknięcia. "Igrzyska" to jedna z lepszych i wierniejszych ekranizacji książek, jakie widziałam.

ocenił(a) film na 7
MorticiaAddams

Ja poszłam do kina z nastawieniem, że nie będzie to tak dobre jak książka (to jedna z tych książek, która doszczętnie mną wstrzasnęła, przysięgam, że z 2 miesiące po przeczytaniu żyłam w jakimś dziwnym odrętwieniu i odrealnieniu),
ale jak odsunie się książkę na bok to film moim zdaniem jest bardzo dobry. Trylogia napisana jest z perspektywy Katniss, znamy jej przemyślenia, uczucia itp., historia nas "wsysa", przynajmniej ja się w historię zaangażowałam na maxa, a w filmie, no cóż, mimo że akcja kręci się dookoła bohaterki to jednak wychodzimy z jej głowy i od razu to coś innego. Myślę, że wiele by się musiało stać żeby dorównało to książce :)

ocenił(a) film na 7
MorticiaAddams

Ja też wyszłam z kina zawiedziona, po raz pierwszy, jeśli chodzi o filmy z tej serii, a "Kosłogłos" to moja ulubiona część. Film wydaje mi się w niektórych momentach, bardzo emocjonalnych w książce, zupełnie pozbawiony emocji - wystarczy porównać reakcję Katniss na śmierć Prim w filmie z tą w książce. Wycięli większość scen z Johanną, czego nie mogę odżałować, bo to jedna z moich ulubionych postaci. Zupełnie zniszczyli też relację Katniss-Gale - i nie chodzi mi tu wcale o wątek romantyczny, bo ten nieszczęsny trójkąt miłosny był nam wciskany aż na siłę, ale to byli najlepsi przyjaciele i zakończenie ich wątku w książkach jest przerażająco smutne. W filmie niby dostajemy podobną scenę, ale nie budzi ona żadnych uczuć, bo ich relacja była tak słabo zarysowana. Ostatnia scena filmu jest straszliwie zła, dosłownie wyjęta z jakiegoś kiczowatego romansidła. Brakowało mi większego ukazania depresji Katniss z końcówki książki, natychmiastowego powrotu Haymitcha do picia - czegokolwiek, co zmieniłoby tę absurdalnie nie pasującą do sytuacji optymistyczną wymowę zakończenia.

Może zmienię zdanie, jeśli obejrzę film jeszcze raz, ale

ocenił(a) film na 7
_malena_

* ale niestety uważam ten film za odstający poziomem od reszty.

ocenił(a) film na 8
NiepoprawnaMarzycielka

Również daję 10 . Film pełen akcji,wzruszeń,zwrotów. Gorsze filmy są nazywane arcydziełami. 10 powinno się dawać filmom których seans zapiera dech w piersiach i jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani tym co obejrzeliśmy. Ja taka jestem i z całą pewnością 10. Bezsensu jest dawanie dobrej oceny dla zasady ,że np film jest klasykiem lub złej bo innym się nie podoba.

ocenił(a) film na 7
efta18

Hm, film dobry, ale tylko dobry. Czuję niedosyt, czegoś mi zabrakło. Jakoś pierwsza część Kosogłosa poruszyła mnie bardziej mimo iż przez wielu została uznana za najsłabszą ze wszystkich odsłon serii. Chyba muszę jeszcze raz obejrzeć wszystkie części. Najlepszy moment filmu to scena, w której Katniss znajduje kota, bardzo poruszająca, aktorsko mistrzowska. Świetnie wypadła też scena ze zgładzeniem dzieci, choć sama śmierć Prim mnie zawiodła, w książce wyszło to jakoś lepiej. Śmierć Finnicka mnie nie wzruszyła, ale z tego co pamiętam była książkowa, więc dobrze. Egzekucja wyszła też bardzo dobrze. Postaci w tej części było wiele, ale odniosłam wrażenie, że tak naprawdę każdy pojawił się tylko na chwilę, zdecydowanie pierwsze skrzypce grała Katniss. Mam mieszane uczucia. Spodziewałam się większych emocji, wzruszeń. Mimo wszystko wyszło w porządku. Nie doszukałam się w ekranizacji totalnych głupot, bzdurnych dialogów itp. Sceny dodane przez scenarzystów również były okej. Cieszę się, że w filmowej serii tak wiele czasu poświęcono postaci Snowa. Doskonała decyzja.

ocenił(a) film na 8
LadyDark

Mam takie same odczucie. Film mógłby być troszkę bardziej "drapieżny" i wstrząsający wyrazem ale nie było na to szans w tym przedziale wiekowym PG-13.
Genialna scena jest jeszcze na peronie w dystrykcie 2.

ocenił(a) film na 8
mariuszj1939

Jeśli masz na myśli to, co Katniss powiedziała do gościa, który chciał ją zastrzelić, to zgadzam się , genialna scena - mocne słowa, ale bez zbędnego patosu i nadęcia :)
Co jeszcze mi się podobało, a o czym wcześniej zapomniałam, to nieme porozumienie pomiędzy Katniss a Haymitchem dotyczące głosowania - widać było, że ona już wtedy wiedziała, co powinna zrobić a on po prostu czytał w jej myślach ;)

ocenił(a) film na 8
rebelka1986

dokładnie obie świetne sceny !
(prawda że nie są wcale potrzebne wybuchy aby się podobało)

ocenił(a) film na 7
rebelka1986

Tak, tak, tak! Zapomniałam o scenie gdy gościu przykłada jej broń do szyi, zgadzam się, świetna scena

ocenił(a) film na 7
NiepoprawnaMarzycielka

Ja również i potem ten niespodziewany strzał, bardzo dobrze to wyszło. Od siebie mogłabym jeszcze dodać scenę na ślubie. Katniss tańczy z Prim i nagle obie padają sobie w ramiona, piękna, siostrzana miłość, takie w sumie pożegnanie sióstr. Poczułam smutek na ten widok.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones