Jeśli taki temat już był na forum to przepraszam.
cóż, porównując to, ile do tej pory Peeta zrobił dla Katniss a ile zrobił Gale..
Zdecydowanie Peeta za jego bezgraniczną miłość do Katniss, za charakter i odwagę, którą wykazywał się we wszystkich trzech częściach książki :)
Nie lubiłam Gale'a od samego początku, a do Peety od razu zapałałam sympatią.
Jest trochę ciapką, co chwila trzeba go ratować, a za to Gale silny, odważny, ideał prawda? Ja jednak wolę kochanego Peetę o wielkim sercu
Od pierwszej części Peeta :) Za jego miłość do Katniss, poświęcenie i bezinteresowność...
Peeta Peeta PEETA. Gale'a nienawidziłam, nienawidzę i nienawidzić go będę. Irytujący zbyt bardzo.
Katniss.
to nie zmierzch, gdzie głównym problemem bohaterki jest wybór między dwoma adoratorami. Katniss nie jest zainteresowana, no i obaj są jak kłody pod nogami, stąd też mój wybór.
A czy Katniss w ogóle któregoś z nich kochała tak naprawdę? Po przeczytaniu książki można dojść do wniosku, że wybrała (jak kiedyś zaznaczył to Gale) tylko tego, dzięki któremu mogła przetrwać. Czyli Peetę. Czy on otrzymał od niej tyle ile sam jej ofiarował?
ja to odebrałam tak, że gdyby nie hunger games, Katniss powoli zaczęłaby coś czuć do Gale'a, albo z czasem zdałaby sobie sprawę, że zależy jej na nim. Ale tego czasu nie miała, a jej priorytetem było przetrwanie. Od jej wyboru zależało nie tylko jej życie czy jej najbliższych, ale losy całej rewolucji, więc jej wybór był dość oczywisty.
Moim zdaniem Gale był egoistycznym dupkiem. Oczekiwał od Katniss, że go pokocha gdy ta miała o wiele większe sprawy na głowie niż zaspokojenie jego ego.
Peeta otrzymał tyle, ile Katniss skora mu była ofiarować. Ona się o nic nie prosiła i nie była do niczego zobowiązana. Wszystko co Peeta dla nej zrobił było jego wyborem i liczył się z tym, że i tak jego uczucia mogą pozostać nieodwzajemnione.
Katniss jest trudna, i - owszem bywa egoistką (zresztą sama to przyznaje). Ale też potrafi się poświęcać.
Myślę, że Katniss pokochała ich obu. Gdyby nie igrzyska, Katniss w końcu byłaby z Gale'em. Niestety igrzyska się zdarzyły i Katniss, aby przetrwać musiała udawać miłość do Peety. Niepostrzeżenie z tego udawania zrodziło się uczucie. Peeta był w stanie zrobić dla Katniss wszystko. Gale zrobiłby dla Katniss dużo, ale bywał dupkiem - w dodatku irracjonalnie zazdrosnym. Poza tym, w pewnym momencie trochę za bardzo wczuł się w tą całą rewolucję - doszedł do wniosku że cel uświęca środki (przynajmniej ja to tak odebrałam).
Gale. z Peetą nigdy by ją nie zaczęło cokolwiek łączyć, bo pochodzą po prostu z innych światów. wybrała jego, bo nie miała innego wyboru. on był jedyną osobą obok, która tak naprawdę wiedziała jak to jest zabijać niewinnych by samemu przeżyć. połączyła ich wspólna historia, a nie miłość. on na nią w ogóle nie zasłużył - irytujący ciapowaty wypierdek. a jeszcze bardziej po tym jak obsadzili w tej roli tego aktora, o twarzy wystruganej z kartofla. blee ;) wybaczcie, po prostu wyjątkowo nie lubię tej postaci ;)
tak, klasyczny kartofel, a właściwie burak, nie znoszę tej postaci , jak również aktora:)
A nie uwazasz ze na tym wlasnie polega milosc. Nie na jakims wielkim zakochaniu tylko na oparciu, cieple i zrozumieniu. I takie zwiazki wlasnie najdluzej trwaja a nie jakies gorace romanse, ktore koncza sie tak szybko jak sie zaczely.
Miala duzy wybór. Napewno byli tam inni mężczyźni w Dystrykcie 13 oprocz Peety. Ona wybrala tego ktory ja rozumial i gwarantowal jej spokoj. Jak będziesz oceniać facetów po wygladzie to nie zwiastuje ci udanego zycia milosnego.
osobiste wycieczki i rady sobie daruj, bo to forum filmowe. OFFTOP: ciekawa jestem jednak czy gdyby najwspanialszy facet na świecie, był jednocześnie tym najbrzydszym - uznałabyś się za szczęśliwie zakochaną? załóżmy, że tak, ale co po 20tu kolejnych latach dzielenia łóżka z tym samym facetem? wygląd jest bardzo ważny, tak samo jak seks. a ja nie wyobrażam sobie być z kimś, kto mi się nie podoba. znam osoby, których związek zaczął się od szybkiego "numerku", a które dalej są ze sobą (ponad 11 lat) i widać między nimi iskrzenie. nie rozumiem, dlaczego "gorący romans" jednocześnie musi być pozbawiony "oparcia, ciepła i zrozumienia"? a aktor grający rolę Peety nie jest w moim typie - zdarza się ;) KONIEC OFFTOPA: a co do Peety, to nie chcę się powtarzać, ale przed Igrzyskami Katniss ciągnęło do Gale'a, a nie do innego kolesia, toteż zakładam (może mylnie, ale chyba pocałunki między Katniss a Gale'm i jej propozycja, by tylko we dwoje uciekli coś znaczy). gdzie jest powiedziane, że Gale nie dałby jej "oparcia, ciepła i zrozumienia" i na jakiej podstawie to zakładasz?
Gale miał często irracjonalne napady gniewu, których Katniss nie rozumiała. Nienawidził Kapitolu i pod koniec zrobiłby wszystko żeby go zniszczyć, nieważne czy przy tym ktoś zginie "bo cel uświęca środki". W dodatku po wszystkim wyjechał do Dystryktu 2 i nie interesował się Katniss. Ta jego nienawiść napewnk nie gwarantowala by Katniss spokoju i oparcia. Ba nie rozumialby jej koszmarów nocnych i tego co przeszła.
Gale kochał Katniss, ale w pewnym momencie odpuścił, ponieważ wiedział, że w jej życiu zawsze bardzo, bardzo ważny będzie Peeta (możliwe, że wiedział, że Katniss kocha Peetę, zanim ona sama się dowiedziała), a tego nie mógł znieść. myślę, że nie chciał na nich patrzeć jak będą razem, a on będzie "friendzoned", toteż nie dziwię mu się, że odszedł i ułożył sobie życie. wydaje mi się, każdy facet by się tak zachował. masochizmem byłoby patrzenie na ukochaną, jak układa sobie życie z innym facetem. przypominam też, że naraził je podczas misji ratunkowej i uwolnił Peetę z Kapitolu. a to, że miał napady gniewu? Katniss miała napady lęku i co w związku z tym? czy dyskwalifikuje ją to jako osobę, którą można pokochać i potencjalną żonę? nikt nie jest idealny, a oni żyli w dość ekstremalnych czasach. wątpię czy napady agresji, gniewu albo lęków ominęłyby nas podczas wojny.
Zdecydowanie Peetę. Jest w niej zakochany i nie widzi poza nią świata, a Gale ma w głowie tylko to jak zwalczyć kapitol i czasami nie zwraca nawet uwagi na nią i jej bezpieczeństwo.
[MOŻLIWY SPOILER!!!]
Pomimo końcówki, w której Gale wyjeżdża, nie mam wątpliwości, że gdyby został Katniss i tak wybrałaby Peetę :)
"[...]To czego potrzebuję do przeżycia, to nie ogień Gale'a, podsycany wściekłością i nienawiścią. Potrzeba mi wiosennego mniszka, jaskrawożółtego kwiatu, który symbolizuje odrodzenie i nie oznacza zniszczenia. Oczekuję zapowiedzi, że życie będzie toczyć się dalej, bez względu na to, jak poważne ponieśliśmy straty. Chcę wiedzieć, że znowu może być dobrze, a tylko Peeta może mi to ofiarować."
[KONIEC!!!]
Choć nie mam nic do Peety to zdecydowanie wolę Gale'a. Pan Bułka jest dla mnie zbyt taki ciapowaty ;p
Peeta *.* Gale w trzeciej trzeciej części baardzo mnie zawiódł chociaż od samego początku za nim nie przepadałam...
to nie zmierzch, okej, ale można trochę podyskutować w tym temacie.
spoko, może i Gale jest mega przystojny, dobrze zbudowany et cetera, et cetera, ale jest cholernie egoistyczny! jego zaangażowanie w wojnę i chęć pokonania wroga zaślepia ryzyko skrzywdzenia jego bliskich. ponadto, trochę wymuszał na Katniss wyznanie miłości i zaangażowania uczuciowego, a jako przyjaciel powinien wiedzieć, że ona niezbyt chętnie wyjawia uczucia...
a Peeta może i wyglądał inaczej, był blondaskiem o niebieskich oczach, może i był synem piekarza i miał trochę (ale niewiele) lepszy byt, może i był mniej silny od Gale'a, ale miał odwagę. pokłady odwagi. i chęć uratowania Katniss, zrodzona z miłości. Peeta był... nadzwyczajny. chciał poświęcić życie dla tej, która przez wiele lat nie zwracała na niego uwagi, która udawała miłość, była skryta i (na początku) nieco niechętna. umiał zjednywać sobie ludzi, budził zaufanie i sprawiał, że ludzie się uśmiechali. to czasami ma większą siłę rażenia niż jakakolwiek moc fizyczna. ponadto, Peeta nie był nachalny wobec Katniss, wiedział, że ta nie odwzajemnia jego uczuć, więc proponował po prostu przyjaźń, choć pewnie wiele się przy tym wycierpiał.
podczas wojny nie patrzył, jak zabić wroga, ale jak ocalić Katniss, o czym Gale czasami zapominał...
jak ja to sobie podsumowałam:
pułapka Gale'a zabiła Prim.
miłość Peety ocaliła Katniss.
jest różnica? jest. :)
poza tym, myślę, że Peeta i Katniss i tak by się spotkali. ona jednak interesowała się chłopcem z chlebem, jak to określiła, obserwowała do w szkole, wspominała przecież o zawodach, o tym jak dźwigał worki z mąką i jak zawsze otoczony był wianuszkiem przyjaciół. a on... może i by w końcu znalazł odwagę, by wyjawić jej własne uczucia. skoro powiedział to podczas Igrzysk, przy milionach ludzi, to może i by znalazł na tyle odwagi, by się do niej zbliżyć i powiedzieć, co naprawdę czuje.
tak czy inaczej, Katniss wybrała Peetę nie z przymusu. Gale nadal żył, i Katniss mogła przecież odejść do niego i wybaczyć mu to, co zrobił, gdyby go naprawdę kochała. z resztą sama przyznała: "I have plently od fire myself. what I need is dandelion in the spring, bright yellow that means rebirth instead of destruction. the promise that life can go on, no matter how bad our losses. that it can be good again. and only Peeta can give me that." - to mówi dosłownie wszystko. :)