Film fajnie pokazuje do czego prowadzi demokracja. Jak muszą się kończyć rządy ludzi, którzy chcą jednocześnie dać "kiełbasy" wyborczej biedocie i nachapać się łapówek od branży, której będą tworzyć regulacje prawne. Ten "kryzys" to majstersztyk - nie dość, że wywalili w kosmos tyle biedoty to jeszcze na koniec wypłacili pieniędzmi z ich podatków miliardy na odprawy dla sprytnych twórców tej misternej konstrukcji. Po prostu rewelacja. Wałek stulecia. I nikt nawet do pierdla nie poszedł. To jest demokratyczna bitwa na kretynizmy między skomunizowaną EU a komunizującymi się Stanami. Walczą o palmę pierwszeństwa w tej kategorii. W Europie mamy Breivika, który zastrzelił siedemdziesiąt osób i siedzi sobie w pierdlu przed laptopem zamiast gnić w ziemi po szybkim procesie i jeszcze szybszej egzekucji a w Stanach śmiejących się do kamer gości, którzy zrobili wałek na miliardy baksów i pierdla nawet na oczy nie zobaczą. No cóż durny system demokratyczny to i najbardziej kretyńskie wałki przechodzą. Ale biedota poogląda sobie film, popluje na banksterów i popędzi do urn głosować na kolejnych socjalistów, którzy wsadzą ich na minę. Dla ich dobra oczywiście ;-)
Przecież z filmu wyraźnie wyciągnąć można, że polityka i opcje polityczne grają w przypadku tego kryzysu drugą rolę. Przyszedł Obama i ci sami ludzie odpowiedzialni za kryzys zostali "konsultantami" za grubą kasę. To już nawet nie jest demokracja, to są rządy finansistów, ale to od dawna raczej wiadomo. Demokracja w Stanach to tak samo napompowane słowo jak wolność, homofobia, czy faszysta. Taka część nowomowy. Prawdziwej demokracji tam od dawna nie ma, jest za to korporacjonizm i lobbing na skalę u nas niespotykaną ;) To, że nikt siedzieć nie poszedł idealnie pokazuje dokąd Stany zmierzają, w dodatku ci ludzie mieszkający w namiotach. Faktycznie mocarstwo.