Jest to w film, w którym losy gł. bohatera są nam całkowicie obojętnie. Ba, osobiście życzyłem jemu jak najgorzej. Dwa lata więzienia za zabójstwo niewinnej dziewczyny? Powinien dostać karę śmierci, tak jak to powiedział jeden z jego szkolnych oprawców. Młodociany bydlak odebrał życie młodej dziewczynie, a jednocześnie na swój sposób "zabił" także jej matkę, dla której córka była wszystkim, co kochała. Widać, że szczyl był emocjonalnie niestabilny. Wrócił do starej szkoły i na co liczył? Na to, że będzie normalnie? Normalnie to by było, gdyby w przypływie złości zwyzywał lub w najgorszym razie spoliczkował swoją dziewczynę. Jednak jest on zwykłym mordercą, który ewidentnie ma nierówno pod sufitem, co wielokrotnie ukazane było w filmie.

Poza tym, tak jak ktoś już napisał - film kiepsko zrealizowany (brak muzyki, długie ujęcia, straszne dłużyzny, nudy). Zauważyłem, że teraz jak ktoś chce nakręcić ciężki i rzekomo ambitny film, to specjalnie realizowany on jest w takim topornym stylu jak "Intruz". Jest to wg. mnie męczący, irytujący i bezsensowny zabieg. Gdyby film był bardziej dynamiczny (chociażby pod względem pracy kamery), a do tego miał jakikolwiek podkład muzyczny, to może oglądałoby się go odrobinę przyjemniej. A tak trzeba męczyć się przez ponad 90 minut, oglądając smutek młodego psychola, który zgrywa wielce pokrzywdzonego, bo musiał odsiedzieć dwa lata w poprawczaku, a w szkole nikt go nie lubi...