Jeden z bardzo nielicznych filmów, których nie byłam w stanie obejrzeć do końca, tak był absurdalny, niespójny, niezamierzenie komiczny i niesmaczny. I Brody dał się w to wpakować? Katastrofa.
Mój błąd- posłużyłam się zbyt daleko idącym skrótem myślowym :) Z założenia nie oceniam filmów, których nie widziałam w całości, od pierwszej sceny do napisów. Do "Istoty" robiłam dwa podejścia- za pierwszym razem wymiękłam wkrótce po pierwszej intymnej scenie (żeby nie spojlerować), dopiero po kilku dniach wróciłam do filmu i z bólem dotrwałam do końca. I niestety nie była to historia nowego Prometeusza, której oczekiwałam oglądając zwiastuny. Po prostu kompletnie do mnie nie trafił ten film, technicznie też można mu wiele zarzucić, stąd taka niska ocena.
Czuje to samo. Gorszego filmu (pod względem fabuły) nie widziałam. O ile rozumiem pierwszą część( rozważania moralne itd. ), tak nie potrafię wytłumaczyć sobie drugiej części filmu. Chcieli jednocześnie zaspokoić wszystkich widzów? Gdyby nie to, że musiałam obejrzeć ten film na zajęcia to wyłączyłabym go gdzieś po połowie.Technicznie cóż... miewał lepsze i gorsze momenty.