Widać, że Twoje oczekiwania nie pokryły się z wizją reżysera. Brownlow i Mollo chcieli właśnie ustylizować ten film na dokument. Fabularyzowany dokument właściwie. Dzięki temu miał on nabrać większego realizmu. Tak więc odbierasz ten film prawidłowo i tak jak chcieli żeby był odbierany. Na pewno bardzo by się z tego powodu ucieszyli. Z tego że film Ci nie podchodzi pewnie już mniej ;)

W filmie tym faktycznie widać warsztatowe braki, ale weź pod uwagę to, że kiedy zaczynali go kręcić mieli 18-20 lat. A jego zdjęcia i montaż trwały osiem latek. Dlatego też ciężko oceniać go w kategoriach profesjonalnego kina.

Swoją drogą, o ile mi wiadomo był to jedyny eksperyment Brownlowa z fabularyzowaniem. Później kręcił już same dokumenty. Zwykle też poświęcone kinu, ponieważ był historykiem filmu.

Mnie się "It Happened Here" dosyć podobał, no ale przyznać muszę, że wiedziałem na co się nie nastawiać (na pełnoprawny, profesjonalny film). Nie wiem jak było z Tobą, ale jeśli zabrałeś się za niego "z marszu", licząc na to, że będzie to film fabularny, to rozumiem, że można się zawieść.


Swoją drogą jeśli lubisz filmiki z nurtu "co by było gdyby" to z całego serca polecam "CSA: Confederate States of America". Stylizowany na dokument przedstawiający alternatywną wizję świata, w którym Wojnę Secesyjną wygrywają wojska Konfederacji. W klimatach II Wojny Światowej dorzuciłbym "Fatherland" z Rutgerem Hauerem, ale to pewnie znasz.
Jeśli zaś interesuje Cię kino azjatyckie to polecałbym "2009 Lost Memories", alternatywna wizja świata w którym Japonia utrzymała okupację Korei i w IIWŚ brała udział po stronie aliantów. Film sam w sobie dosyć słaby, ale wizja świata ciekawa.

Pozdrawiam.