Nawet zgrabnie opowiedziana bajeczka mająca za cel zrobienie ze zdrajcy bohatera. No i ten Dorociński jak zwykle niesamowity w roli Dorocińskiego.
Kukliński informował na szkodę związku radzieckiego nie Polski. Polsce nic gorszego się nie mogło stać bo i tak była okupowana i upodlona. Zdrajcami byli ci co go ścigali popytaj rodziny może coś Ci opowiedzą.
Dlaczego nazywasz człowieka który działał na szkodę PRL'u zdrajcą? Twoja rodzina była lub jest związana z komunistyczną władzą? SB, UB, ZOMO? hmm?
wujek Putin powiadasz, czy to objaw poczucia humoru czy tępoty? sam wybierz którą odpowiedź wolisz, jak myślisz która będzie mniej żenująca ?
Jedno z drugim nie koliduje. Tak był zdrajcą, zdrajcą PRL marionetki ZSRR i tak był bohaterem bo za to co zrobił to czapki z głów.
A jaką miał gwarancję, że Amerykanie wiedzy o planach Naszych wojsk nie wykorzystają przeciwko Nam?
Zawsze po takich wypowiedziach "wyznawców Kuklińskiego" zastanawiam się, co faktycznie na jego temat wiedzą. Fakt współpracy z WSI (i donoszenia na kolegów) oraz działań wywiadowczych w czasie rejsów po Bałtyku jest odnotowany nawet w hagiograficznych opracowaniach jawnie prawicowych historyków. I to nie przeszkadza, podobnie jak długoletnia przynależność do PZPR. W każde słowo pułkownika wierzą bezkrytycznie i nie potrzebują potwierdzenia z innych źródeł. Za to gen. Puchała krytycznie odnoszący się do wypowiedzi Kuklińskiego i wykazujący, że nikt z Polski nie miał dostępu do "tajnych planów ataku na NATO", jest niewiarygodny.
Ciekaw jestem, co będzie gdy kiedyś zostaną ujawnione dokumenty zaprzeczające legendzie "rycerza na białym koniu". Jedną z teorii jest występowanie Kuklińskiego jako podwójnego agenta. Przekazanie planów stanu wojennego i przekonanie Amerykanów, że nie dojdzie do interwencji ZSRR, było bowiem "Wielkiemu Bratu" na rękę. Jak pokazała historia USA z tą wiedza nie zrobiło nic. A poza tym jak odbierano by Kuklińskiego, gdyby przekazywał informacje wywiadowi niemieckiemu (czyli BND)?
Mnie określasz mianem "wyznawcy Kuklińskiego"? Na jakiej podstawie? Zadałem jedynie proste pytanie jego entuzjaście.
Nic z tych rzeczy! Po prostu wzmiankowani entuzjaści nie przyjmują do wiadomości żadnych argumentów poza kanonicznymi. Dlatego jedynie Ty nadawałeś się do dyskusji.
W rzymskich legionach istniał zwyczaj, że wyroki śmierci za np spanie na warcie, wymierzali delikwentowi koledzy (przez zatłuczenie kijami). Sprawca zagroził bowiem ich życiu. Przekazujący informacje wojskowe przeciwnej stronie też narażał w pierwszej kolejności życie żołnierzy własnej armii. To w miejscu Polski amerykańskie głowice atomowe miały wykonać rów dla uniemożliwienia podciągania odwodów i zaopatrzenia dla Północnej Grupy wojsk radzieckich. Dlatego dla sporej części tych, którzy są lub byli kiedyś żołnierzami, takie działanie będzie zdradą. Być może w warunkach wyższej konieczności, ale zdradą.
Z pewnością Kukliński jest postacią tragiczną. Może faktycznie dokonał czynów, jakie znamy głównie z jego własnych opowieści. Część osób (w tym ja) będzie jednak powątpiewać w nie, bo racjonalne argumenty temu zaprzeczają. Może kiedyś poznamy jednoznaczne dowody. Niezależnie od tego, jakie mu zapewniono warunki w USA, szczyt szczęścia to nie był. Może chociaż, zgodnie z relacją z półprywatnych rozmów żony Kuklińskiego w czasie wizyty w Polsce, śmierć synów była jedynie sfingowana w ramach programu ochrony.
Dla mnie wartość filmu umniejsza jednoznaczny łopatologiczny przekaz, któremu nikt nie ma zaprzeczać. Jeszcze te spędy szkolne do kin i prace gimnazjalne o "bohaterskim Pułkowniku" (ciekaw, czy uczeń mający inny pogląd oblewa). Za chwilę będzie jak z szarżą polskiej kawalerii na czołgi ze spreparowanego przez Niemców filmu i niestety z "Lotnej" Wajdy. Pewien procent Polaków dałby się posiekać, że tak było naprawdę...