jw.
Racja. I to nawet całkiem niegłupie. Szczególnie podszedł mi biały aktor z Australii, który dla roli zmienił nawet kolor skóry, ale mimo to jest sztuczny i jest przekonany, że czarni mówią kwestiami z hollywood'zkich klasyków. A dialog "Ja i Alpa Cino mamy maskowanie w kolorze matki ziemi" i odpowiedź prawdziwego czarnego "Nie przeginaj" dają razem całkiem brawurową całość.
Jedna z najlepszych scen.
Zresztą Robert D. króluje!
Warto zobaczyć Bloopersy jak kręcą scenę z Benem face2face "I'm the dude playing a dude..."
Film ma power gagi. Niektóre, może zbyt pojechane, ale wszystko w imię wyśmiania Hollywood.
Jeśli ktoś skupi swoją uwagę na powyrywanych członkach to ciężko liczyć, że uraczą go pozostałe smaczki.
Istotą filmu jest chyba właśnie pojechanie po krawędzi, a nawet dalej. Taką sobie konwencje przyjęli twórcy. Nie jest to końca moja bajka, ale spełnia swoją funkcję nienajgorzej.
Oj masz rację. Dystans to słowo klucz do Jajec. Jeżeli czlowiek troszkę zbastuje, to go nawet pokocha jak ja. W życiu bym się nie spodziewała, że ja się podjaram tym filmem. To specyficzny hmm humor.
Faktycznie film specyficzny, ale nie rozumiem jak ludzie nie wyczuwają satyrycznej konwencji na początku filmu i potem tak niesprawiedliwie go oceniają... Dla mnie jest to miejscami majstersztyk, choć jedzie po bandzie :)
Też nie ogarniam tej oceny, całkiem spoko komedia.
A końcowa scena tańca w wykonaniu Cruise'a to "czysty rozp*****l parkietu" ;D
Jak dla mnie bomba.
współczesnego? Zwłaszcza, że ten film mocno nawiązuje do 'Plutonu', 'Czasu Apokalipsy' i 'Szeregowca Ryana' - faktycznie są to filmy współczesne...
Nawiązania z klasycznego - jakże ważnego dla amerykanów kina wojennego idealnie wpasowały się w satyrę o Hollywood.
Obejrzałam ten film dzięki kumpeli i bardzo się z tego cieszę bo film wymiata - SERIO!... jest tak pozytywnie poje**ny :D
Taniec Cruise'a, mega teksty, głupi Jack, gra Roberta - rewelacja xD
Satyra, niestety dość marna. Na kilku scenach naprawdę się uśmiałem, ale parodia miliona filmów i satyra na całe Hollywood to niestety nie wszystko, film zbyt nierówny, a humor banalny. To zabawne jak chcąc wyśmiać Hollywood twórcy praktycznie wpisali się w kanon jego głupawych komedii. Nie wystarczy dać prostych odwołań do klasyków i multum głupawych żarcików, trzeba też to zrobić z pomysłem. Za te kilka zabawnych scen i postacie Downeya i Cruise'a 5/10.