PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=546931}
7,2 44 882
oceny
7,2 10 1 44882
5,8 13
ocen krytyków
Jane Eyre
powrót do forum filmu Jane Eyre

Film całkiem niezly, ale obsadzenie glownej postaci Mią bylo ogromnym bledem. Wkurzała mnie i tyle

ocenił(a) film na 7
Emma_16

No właśnie! Ogólnie film nie jest zły, aktorzy też nieźle dobrani, ale sama Jane jest okropna! Taka ciągle wystraszona, przygaszona, mimozowata... W ogóle nie oddaje Jane z książki, nie ma jej charakteru. I kompletnie nie budzi sympatii.

ocenił(a) film na 9
Patriotka_

Miałam takie same odczucia! Mia jest w tej roli okropna, nijak się ma do książkowej Jane.

ocenił(a) film na 7
Patriotka_

W pewnym sensie podzielam tą opinię - faktycznie książkowa i filmowa Jane różnią się charakterem. Ta książkowa jest wypłowiałą postacią bezkrytycznie akceptującą życie, do jakiego została wychowana. Filmowej nie zawsze udaje się tłumić emocje i marzenia.

ocenił(a) film na 6
staryzgred

Gdyby książkowa Jane była "wypłowiałą postacią bezkrytycznie akceptującą życie" to nie miałaby tylu traumatycznych przeżyć w domu swojej ciotki, bo nie buntowałaby się i nie myślała o niesprawiedliwości.
A po zakończonej edukacji w przytułku pozostałaby tam do później starości jako nauczycielka, a nie szukała pracy jako guwernantka w innym, nieznanym świecie.
Kiedy trafiła do Thornfield miała do towarzystwa jedynie dziecko, prostoduszną panią Fairfax i francuską bonę Adelki. Żadna z nich nie była partnerką do rozmów o marzeniach, co nie znaczy, że ich nie miała (książka jest pełna jej przemyśleń i refleksji). To pojawienie się pana Rochestera, ich przyjacielskie rozmowy i jego opowieści sprawiły, że przestała tęsknić za ludźmi, a jego oczami zaczęła poznawać świat. Bo książkowa Jane to myśląca, analizująca, zadająca sobie pytania młoda kobieta.
Tymczasem filmowa Jane stojąc w oknie mówi o tym, że nigdy nie rozmawiała z mężczyzną, jakby to był jej kluczowy problem. Książkowa Jane pomyślała o tym przy pierwszym spotkaniu z Rochesterem ale tylko dlatego, że była zaskoczona własnym brakiem skrępowania w tej nowej dla niej sytuacji.
Filmowa Jane w rozmowach z Rochesterem jest drętwa do bólu, rzuca głupie teksty typu, że żyła w bardziej wytwornym domu, zachowuje się jakby robiła łaskę i była ciągle obrażona, po czym roztkliwia się jak pensjonarka nad kwiatkiem od pracodawcy. Wygląda na to, że skłonna byłaby zakochać się w każdym, który jako pierwszy by do niej przemówił. A o przyjaźni to ta panna nie ma bladego pojęcia choć pomaga, jeśli ją o to Rochester poprosi. Po tych kilku scenach, w których ciągle jest naburmuszona, wygłasza książkowe słowa, że żyła w Thornfield pełnią życia :)))))
Książkowa Jane nie biegała rozmarzona z różą, którą zerwał dla niej Rochester, starannie ukrywała swoje uczucie do pracodawcy, będąc przy tym oddaną przyjaciółką i bardzo sobie ceniła przyjaźń pracodawcy. Książkowy Rochester zdobywał Jane stopniowo, oswajał wręcz, a zaczął właśnie od przyjaźni. Celowo wzbudzał w niej zazdrość aby rozkochać tak szalenie jak sam kochał. On potrafił czytać niekiedy w jej oczach, ona bez słów wiedziała, że mu będzie potrzebna. Kiedy więc on, chcąc wydobył z Jane wyznanie, mówi o łączącej ich, wyjątkowej więzi, to brzmi to prawdziwie.
W filmie to zdanie, wypowiedziane przez Rochestera, to kolejna kpina z widza.

ocenił(a) film na 10
Emma_16

jak można takie bzdury pisać! ta aktorka jest idealna do tej roli, to dzięki niej ten film zrobił na mnie tak ogromne wrażenie.
książki nie czytałam, oceniam jedynie film.

Carin

Jeśli Pani nie czytała książki, to jak może Pani oceniać czy Mia nadaję się do roli czy nie. Nie zna Pani pierwowzoru!

ocenił(a) film na 10
niume87

A normalnie mogę oceniać. Książka to książka a film to film. Nie słyszałam o obowiązku przeczytania książki przed obejrzeniem jej ekranizacji filmowej. Nie rozczytuję się w romansidłach i nie zamierzam czytać książki, przypuszczam, że by mnie szybko znudziła. Film to co innego. Główna bohaterka zagrała wyśmienicie a film, głównie dzięki niej, oceniam jako arcydzieło i zdania nie zmienię :) Poza tym w książce zapewne nie jest nigdzie napisane, jaka aktorka ewentualnie ma prawo zagrać tę rolę w przypadku ekranizacji, więc wszelkie dyskusje na temat czy aktorka została dobrze dobrana do roli czy nie są indywidualnym kaprysem widza/czytelnika i autorka książki bynajmniej nie musiałaby się z takimi opiniami zgodzić, zapewne wybrałaby kogoś jeszcze innego niż by oczekiwała większość.
Z poważaniem.

Carin

W mojej opinii film ten był przeciętny i nudny. Czy widziała Pani serial Jane Eyre z 2006 roku? Jeśli nie, to gorąco polecam.

ocenił(a) film na 10
niume87

Dzięki za polecenie serialu, jak będzie możliwość to może obejrzę, choć nie sprawia mi radości oglądanie filmu znając jego fabułę, nawet jeśli jest to inna wersja ekranizacji. Pozdrawiam.

Carin

Zawsze cieszą mnie te nieliczne osoby, którym ten film się podobał, dla mnie Mia była (olaboga) lepsza od pani z BBC, która zniechęciła mnie do dokończenia całego serialu całkowicie.
A z resztą nawet odnosząc się do książki do Mia była lepsza, niektórzy przedstawiają Jane jako wyzwoloną sufrażystkę, a przecież nawet w książce była ona cicha, grzeczna do bólu i poukładana, żadna z niej była heroina, bardziej wzór przyzwoitości :)

ocenił(a) film na 6
niume87

Również polecam ten serial. Po jego obejrzeniu, spróbowałam wziąć się za tą najnowszą ekranizacje, ale niestety mając na myśli wspaniałą wersje z 2006r. tej, nie wymęczyłam nawet do połowy.

użytkownik usunięty
niume87

Bzdura! Jak wielokrotnie na filmwebie podkreślano, to strona o filmach, nie książkach. Każdy ma prawo do własnego zdania, i ma prawo oceny - negatywnej lub pozytywnej - roli filmowej. Nie jest to wątek, w którym porównujemy postać z książki i z filmu...

ocenił(a) film na 7
Carin

Zagrała bardzo dobrze , oddaje emocje zastraszonej dziewczyny , ale jak realistycznie , świetna rola jak dla mnie.

ocenił(a) film na 6
Emma_16

Niestety zgadzam się. Może Mia to i niezła aktorka, ale kompletnie się w tej roli nie sprawdziła. Jest nudna jak flaki z olejem i zupełnie nie było chemii pomiędzy nią a Fassbenderem. No hello, jak można nie mieć chemii z Fassbenderem? Poza tym Mia wygląda tu jak nieciekawa 12-latka i trudno by mi było uwierzyć, że taki gość jak pan Rochester mógłby w ogóle na nią spojrzeć. Tak, czytałam książkę i wiem, że Jane miała być przeciętna z urody, ale wszystko ma swoje granice. Ta postać nie miała być nudna i bezbarwna! Najlepsza ekranizacja z najlepiej dobranymi aktorami to oczywiście wersja BBC z 2006.

ocenił(a) film na 5
nikolatesla

Mia jest za wyblakła w tej roli. Brakuje jej charakteru i ostrości głównej bohaterki z książki przez co cały film stał się z lekka nijaki. Reszta aktorów gra całkiem przyzwoicie ale główna bohaterka zniszczyła atmosferę. No i reżyser przesadził z konstrukcją opartą na wspomnieniach bo przez to można się łatwo zgubić w fabule.

ocenił(a) film na 6
nikolatesla

Fassbender robił całą chemię i ekspresję za samego siebie i za partnerkę, bo Mia to drewno aktorskie. A film obejrzałam właściwie tylko z dwóch względów - uwielbiam filmy kostiumowe i ze względu na samego Fassbendera. Mnie najbardziej przeszkadzały skróty fabuły i te dialogi z d*py pomiędzy bohaterami, które w książce mają swój sens i bieg. Oraz parę fajnych wątków bezlitośnie wyciętych, jak wróżby cyganki, czy historia z Rozamundą, że o zakończeniu nie wspomnę.

ocenił(a) film na 6
szkockakrata

Dokładnie, mnie też wnerwiły te skróty i generalnie cała konstrukcja filmu. Fassbender robił co mógł, ale nie miał z kim grać. Żałuję, bo to naprawdę jedna z moich ulubionych książek i jakoś nie zbytniego szczęścia do ekranizacji. Ta wersja BBC 2006 też niestety nie jest doskonała, ale przynajmniej ma parę aktorów, między którymi lecą iskry!

ocenił(a) film na 6
nikolatesla

Na YouTubie można obejrzeć sceny, które zostały wycięte. Ręce mi opadły, bo te sceny wiele by wniosły do całości i osobom, które książki nie znają, ten film nie wydawałby się taki obcy, czy nijaki. Zaś tym, którzy znają niemalże na pamięć - mniej "powyszarpywany" jeśli chodzi o fabułę. Mam wrażenie, że to wina wieku reżysera. Choć z drugiej strony - zrobił True Detectives. I aż się boję myśleć co tam powycinał.

nikolatesla

Polecam obejrzeć raz jeszcze, lecz bardziej uważnie. Rozumiem, że ciężko ogląda się film, w którym widz musi myśleć, analizować, obserwować. Chemia pomiędzy dwiema głównymi postaciami była eteryczna, nienachalna, inna niż w kinie popularnym, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni przez producentów z Hollywood. Według mnie gra obojga - zarówno Fassbendera jak i Wasikowskiej - jest na najwyższym poziomie, głównie ze względu na to, że mimo braku myśli wypowiedzianych na głos, wciąż czuć głębię bijącą od obu wykreowanych postaci. To inteligentnie zrobiony film, nie bazuje na tanich emocjach, porusza zupełnie inne struny niż zwykle romansidlo. Według mnie to kawał porządnego, konsekwentnie prowadzonego kina, które nie zostało stworzone dla czystej rozrywki, tylko dla duszy. Oczywiście, jedynie dla tych, ktorzy chcą widzieć i chcą myśleć.

ocenił(a) film na 6
eyoville

Wybacz, że wtrącę, ale zaciekawiła mnie Twoja opinia. Skoro, jak twierdzisz, film nie bazuje na tanich emocjach to jak określisz scenę po pożarze w sypialni Rochestera ?

Emma_16

Ja uwazam ze Mia zagrala super I film zrobil dla mnie wielkie wrazenie wlasnie dzieki jej grze..dobrze oddala postac wycofanej samotnej dziewczyny z epoki wiktorianskiej a jednak majacej w sobie cos magicznego cos co czynilo ze byla wyjatkowa miala character I bardzo ladnej na dodatek

uriel24

Dokładnie. Mia była naprawdę dobra. Za to pan Rochester, ok, przystojny, ale miałam wrażenie, że myśli tylko o tym, jak ją najszybciej zaciągnąć do łózka (scena po pożarze, litości), umknęło gdzieś serialowe i książkowy poznawanie się dwojga ciekawych ludzi.

gosick

Ciesze sie ze ktos mysli podobnie do mnie. pozdro

użytkownik usunięty
Emma_16

Zgadzam się. Drętwa, drewniana...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones