PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=546931}
7,2 44 882
oceny
7,2 10 1 44882
5,8 13
ocen krytyków
Jane Eyre
powrót do forum filmu Jane Eyre

...tylko zbezczeszczona wersja powieści Ch. Bronte. Jak można było nakręcić coś tak
okropnego?

Zgodność z książką niemal zerowa - dlaczego w spalonym domu Jane spotyka panią Fairfax? Co
ona by tam porabiała? Druga sprawa - Rochester po wypadku. Obie rączki sprawne, a jakże by
inaczej. Pominięcie wątku panny Temple to już w ogóle jakieś nieporozumienie - przecież ona
była wielką inspiracją dla Jane. Może gdyby usunąć wszelkie niepotrzebne i przedłużane sceny
(tak, pokazujmy przez kilkanaście sekund twarz Jane, albo to, jak Jane stoi przy oknie, to takie
fascynujące) a dodać kilka innych, rozbudować film o kilka wątków, a nie skupiać się tylko na
jednym to może wtedy film miałby jakąś większą wartość.

Dobór aktorów to kolejna tragedia - czytał tam ktoś w ogóle oryginał, czy dobierali aktorkę na
ślepo? Bo oryginalna Jane na pewno ruda nie była. Wasikowska ma w sobie tyle emocji co
kawał drewna. Nie widzę w niej żadnej cechy, którą miała książkowa Jane.
Rochester - książkowy brzydal o ciemnych oczach, w filmie to całkiem przystojny facet o
niebieskich oczach i przyjemnych rysach twarzy. To samo tyczy się St. Johna - miał być
niebieskookim blondynem...

Ten film to jakaś tragiczna pomyłka. Nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego. Dałam 3
gwiazdki tylko ze względu na Fassbendera, który starał się jakoś ratować całość.

rumour

"Wasikowska ma w sobie tyle emocji co kawał drewna. Nie widzę w niej żadnej cechy, którą miała książkowa Jane. "

A ja wręcz przeciwnie. Książkowa Jane była równie drewniana co filmowa. Utemperowana, sprowadzona przez ówczesny system społeczny do roli niczego nie pragnącej, pozbawionej pasji i akceptującej swoje zerowe znaczenie pensjonarki. Denerwująco skromna i nudna. Jej riposty wcale nie były szczególnie błyskotliwe (w każdym razie nie bardziej niż w filmie). Gdyby była pewna siebie, zadziorna i mająca do siebie szacunek, z pewnością potrafiłaby zatkać to towarzystwo goszczące w domu Rochestera. Kolejny przejaw jej przeciętności dostrzegł sam Rochester, gdy grała na fortepianie. Przerwał jej, bo było to do bólu szkolne brzdąkanie. Według mnie zarówno w filmie jak i książce ukazana jest ta sama nudna i szara osoba. Po części może to wynikać, że ta klasa społeczna w tamtych czasach po prostu taka była. Przysposabiana od dziecka do usługiwania "szlachetnie urodzonym", jak i z tego, że większość ludzi, w tym kobiet, do których adresowana jest ta książka jest do bólu bezbarwna i zwyczajna. Czytelniczki takie utożsamiają się z tak nakreśloną główną bohaterką, dostrzegłszy w niej swoje własne cechy, a następnie czerpią niesamowitą przyjemność z tego, że osobą tak nudną może zainteresować się taki światowiec jak Rochester - książę z bajki. Wszak nadjeżdża na koniu podczas ich pierwszego spotkania :)

Eanna

Całkowicie się zgadzam! Mi dużo radości dawała właśnie gra Mii, bo nie była taka dosłowna, dużo mogłam się domyślić i wyczytać z jej oczu. Z resztą była świetnie dopasowana jeśli chodzi o aparycję- krucha, delikatna, a przy tym miła dla oka. Wersji BBC nie mogłam obejrzeć, gdyż główna aktorka wręcz mnie odpychała swoją aparycją, nawet nie chciałam się silić na obejrzenie wszystkich odcinków. Taka stereotypowa angielska 'baba', że tak powiem. I te usta :G Wiem, że o gustach się nie dyskutuje, wszyscy mówią, że wersja BBC najlepsza, równocześnie mieszając tą z błotem, ale to właśnie ten film zachęcił mnie to przeczytania tej wspaniałej książki i mimo, że nie dokończyłam wersji BBC to chyba i tak film podobałby mi się bardziej. Tak samo mam w kwestii Dumy i Uprzedzenia :D Przynajmniej wersję BBC obejrzałam całą i nie napawała mnie negatywnymi emocjami :D

Eanna

Jane - jak na tamte lata - była kobietą dość wyzwoloną i z całą pewnością nie drewnianą. Uważała, że kobiety są równe mężczyznom i powinny mieć prawo do edukacji i samorozwoju. I na pewno chciała od życia czegoś więcej. Oczywiście pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, więc była też w pewnym sensie niewolnicą swoich czasów i dziwnie byłoby oczekiwać, że "zatka" eleganckich znajomych Rochestera. Mogłoby ją to wiele kosztować, a przecież przede wszystkim musiała się z czegoś utrzymywać. W przeciwieństwie do prawdziwie drewnianej Blanche Ingram i jej podobnych nie miała gigantycznego majątku.
Zawsze mnie zaskakuje, że ktoś może czytać książkę sprzed prawie dwustu lat i nie starać się nawet spojrzeć na nią nieco inaczej niż z perspektywy człowieka XXI wieku. Co Jane niby miałaby robić? Wykrzykiwać głośno manifesty feminizmu, powiedzieć Blanche, że jest pustą lalką i podskakiwać ludziom z wyższej sfery...? To dość smutne, że dzisiejsi czytelnicy tak oceniają bohaterkę, która dla kobiet z tamtych lat była postacią otwartą i wyzwoloną.

rumour

Ile wersji Pani widziała?

- "dlaczego w spalonym domu Jane spotyka panią Fairfax?"
W wersji z 1944 pani Fairfax też jest w spalonym domu.

- "Obie rączki sprawne, a jakże by inaczej"
W większości wersji obie rączki sprawne.

- "Pominięcie wątku panny Temple to już w ogóle jakieś nieporozumienie"
W 1949 zaczęli w ogóle od sceny wyjazdu z Lowood, więc tu nawet Helen nie było. Panna Temple znika też w 1944, a w 2006 gdzieś jest, ale niezbyt zaznacza swoją obecność.

ocenił(a) film na 3
nieztejepoki

Nie obchodzi mnie jak jest w większości wersji. Obejrzałam tę wybraną wersję i oczekuję, że będzie zgodna z oryginałem. Nie mówię tu o przedstawieniu każdej sceny z książki, bo to niemożliwe, ale zmienianie faktów z książki to już gruba przesada.

rumour

Wyczuwam agresję, ewentualnie "foch z przytupem".

Bardzo dużo filmów, które są ekranizacjami książek, mija się z pierwowzorem. Chociażby "Duma i uprzedzenie" z 2005, której dała Pani 9 gwiazdek (tak, wiem, że odjęła Pani gwiazdkę za rozbieżności, ale w takim razie co ze stwierdzeniem "zmienianie faktów z książki to już gruba przesada"?).

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 3
nieztejepoki

"Duma i uprzedzenie" to w mojej opinii świetny film, w którym są rozbieżności względem książki, ale nie rażą one tak bardzo jak w "Jane Eyre". Dodatkowo, gra aktorska i sam dobór aktorów w "Dumie i uprzedzeniu" bardzo mi się podoba, czego nie mogę powiedzieć o "Jane". Oceniam filmy emocjonalnie, coś mi się podoba to daję ocenę wyższą, coś mnie nudzi i denerwuje - niższą. Jakbym miała oceniać każdy film wg. jednego schematu to straciłabym połowę życia na analizowanie każdej sceny.

Wyraziłam swoją opinię, bo od tego jest forum, nie mam zamiaru dalej drążyć tematu, bo to jak oceniam filmy to moja sprawa.

rumour

Cóż, nie wiem czy miałabyś jeszcze ochotę na jakąkolwiek ekranizację "Jane Eyre" ale jeśli się przełamiesz mogłabym polecić ten Brytyjski miniserial z 2006 :)
Jest chyba najwierniejszy jeśli chodzi o książkę, choć podejrzewam że spora w tym zasługa czasu trwania, prawie cztery godziny pozwoliły twórcom na oddech i rozwinięcie skrzydeł jeśli chodzi o wprowadzenie, rozwijanie postaci jak i ich relacji, budowanie klimatu i odpowiedniego nastroju :)

Na przyszłość może właśnie to bym proponowała jeśli ogólnie chodzi o ekranizacje, seriale albo miniseriale właśnie :)

Filmy na ogół też mnie rozczarowują powierzchownym traktowaniem pierwowzoru albo podejściem 'wariacja na temat książki niż ekranizacja jako taka'.
Strasznie rzadko zdarza się jakaś perełka której w tych dwóch godzinach udałoby się spełnić zarówno rolę dobrej adaptacji jak i samodzielnego filmu. Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 5
rumour

Popieram Rejka, miniserial z 2006 roku jest świetny (jako nałogowa czytelniczka "Dziwnych losów..." wyłapałam kilka nieścisłości, lecz ten serial świetnie oddaje atmosferę książki Bronte.

ocenił(a) film na 7
rumour

Nie oceniłaś filmu, tylko jego podobieństwo do książki. Współczuję otoczeniu ....

nieztejepoki

Wyczuwam agresję, ewentualnie "foch z przytupem". Ha ha, to było boskie, najbardziej trafna odpowiedź na post powyżej. Rozmówczyni chyba nie dorównywała poziomem, a i z postrzeżeniami krucho. Gratuluję wyczucia, bystrości i odpowiednich ripost.

Dorje73

Dziękuję

rumour

A to moze sama nagraasz film na podstawie tej ksiazki. Na pewno bedzie swietna

ocenił(a) film na 4
rumour

Film nie ma być ruchomymi ilustracjami książki. Film ma być filmem, ma się bronić jako całość, ma być logiczny i dobrze zrobiony. A ten nie jest. Jest nużący i źle zrobiony, niezbyt błyskotliwy, zawiera przerażające dłużyzny.

"Dobór aktorów to kolejna tragedia - czytał tam ktoś w ogóle oryginał, czy dobierali aktorkę na
ślepo? Bo oryginalna Jane na pewno ruda nie była. Wasikowska ma w sobie tyle emocji co
kawał drewna. Nie widzę w niej żadnej cechy, którą miała książkowa Jane.
Rochester - książkowy brzydal o ciemnych oczach, w filmie to całkiem przystojny facet o
niebieskich oczach i przyjemnych rysach twarzy. To samo tyczy się St. Johna - miał być
niebieskookim blondynem... "

Akurat fizjonomia bohaterów mi wisi, dynda i powiewa, ale oni po prostu nie grają. Siedzą, udają że coś tam czują, udają że rozmawiają, udają że żartują... a Jane nawet udaje, że opiekuje się Adele (na miejscu Adele wcieliłabym w życiu pomysły Blanki, i to natychmiast).

ocenił(a) film na 8
littlelotte52996

Kolejna w stylu - "bo ja czytając książkę to sobie to zupełnie inaczej wyobrażałam".

A Teraz odpowiedź na Twój post.
To "udawanie" właśnie jest doskonale wygrane.
Powściągliwe bez OKAZYWANIA widocznych emocji.
Gotujące się emocje bohaterów w gorsecie "przyzwoitych" zachowań.

ocenił(a) film na 4
Nikodem123

Tiaaa, kolejny znawca epoki od siedmiu boleści. Otóż nie. Pomiędzy "Powściągliwe bez OKAZYWANIA widocznych emocji" a "udaję, że gram" jest spora różnica. Którą jakoś ekranizacjom BBC w różnych przypadkach udawało się pokazać bez uciekania się do walenia patelnią widza po głowie.

ocenił(a) film na 9
rumour

Serio kolor oczu pana Rochestera jest aż tak ważny, że popsuł Ci odbiór całego filmu?

ocenił(a) film na 6
rumour

Okropny może nie jest, ale faktycznie kilku fajnych wątków pozbawiony. Po obejrzeniu jego tknęło mnie, że przecież jakoś do tej pory nie przeczytałam książki. Zatem czytnik w dłoń i w dwa dni odpracowałam zaległość. Fanką takiej literatury może się nie stałam, ale czytało się gładko i sprawnie.

użytkownik usunięty
rumour

Hm... zgadzam się z Twoją opinią, film bardzo mnie rozczarował. Jest bardzo daleki od książki. Mam wrażenie, że w przeciwieństwie do ekranizowanej powieści idzie jednak bardzo mocno w stronę romansu. Nie czepiałabym się tak bardzo samego wyglądu bohaterów, ale już pominięcie istotnych wątków oraz cech charakterologicznych postaci jest nie do przyjęcia, gdyż zbyt drastycznie zmienia wymowę całości. Ograniczono istotny przecież wydźwięk religijny dzieła, wygładzono wyrazistości bohaterów odbierając im w znacznej mierze ich indywidualności, potraktowano historię zbyt schematycznie...

Co do St. Johna... pominięto wątek Rosamond Oliver, co przecież przesądza w jakiś sposób o postaci! Pastor wyszedł jak karykatura samego siebie: samotny, trochę żałosny i w dodatku wyraźnie zakochujący się w Jane! W powieści jest zupełnie inny. W książce w ogóle są dwie wielkie, moim zdaniem, postaci: Rochester i St. John właśnie - dwa silne charaktery, dwie mocne osobowości. Film pokazuje ich w jakimś krzywym zwierciadle.

Co do Wasikowskiej: rzeczywiście zagrała raczej drętwo... Jej Jane nie jest przekonująca.

ocenił(a) film na 8
rumour

Jak oczekujesz zgodności z książką, to sobie sama narysuj komiks.
Wszystko będziesz miała i zgodne z książką, i z Twoim wyobrażeniem.

ocenił(a) film na 6
rumour

"Zgodność z książką niemal zerowa - dlaczego w spalonym domu Jane spotyka panią Fairfax? Co
ona by tam porabiała? " - to był duży zgrzyt, coś reżysera poniosło albo odjęło mu rozum.

rumour

Książkowa Jane ma w sobie pasję, temperament, ciekawość świata, jest żywa, radosna, inteligentna. Aktorka dla smutku, radości, zamyslenia, tęsknoty, radości, nadziei, miłości, namiętności ma jedną minę. Minę bladej, zblazowanej, bez emocji, nijakie dziewczyny. ten kto nazywa film majstersztykiem nie czytał książki albo jej wogole nie zrozumiał. Polecam wersję z roku 1996 - tam aktorzy oddali emocje bohaterów. Wersja z 2011 kompletne dno

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones