Dałabym wiecej bo naprawde świetny jest ten film, jednak aktorka grająca
Allison (Zooey Deschanel ) całkowicie mnie odrzuca gdyz nie potrafi grać, i ma denerwujący pół śmiech, który używała
tak naprawde przez większość swej roli.
zgadzam się z kingą - denerwująca jest ta aktorka widziałem jeszcze inne jej filmy i stwierdzam że to beztalencie
Rodzinne. Jej siostra Emily Deschanel w serialu Kosći, na początku była irytująca ale po 8 czy 9 sezonach się przyzwyczaiłam.
Jednak co do Zooey, nie sądze żebym kiedykolwiek to zrobiła :/ Ładna dziewczyna- więc sie nie dziwie że weszła do showbiznesu :)
Babskie gadanie :D Zooey, jej piosenka i scena z samobójcą robią ten pozytywny filmik . :)
Haha a mnie właśnie w tym filmie ona nie uwiera :D chociaż zwykle psuje mi nieco film jak było to w przypadku "Most do Terabithii" czy "500 dni miłości"
Co do tego jej sztucznego śmiechu to się zgodzę, bo jak go tylko usłyszałem już zaczął mnie irytować, ale ogólnie nie zagrała najgorzej. Raczej nie jest aktorką z najwyższej półki i świata Hollywood nigdy nie podbije, ale dało się ją oglądać, pasowała do tej roli.
Bardziej mnie momentami irytował Carrey z tymi jego debilnymi minami i przedziwnym, wręcz nienaturalnym poczuciem humoru, bo gdybym ja się tak zachowywał jak on w niektórych sytuacjach pewnie laska wzięłaby mnie za kompletnego ćwoka lub nawet psychola i więcej bym jej nie zobaczył.
Właśnie ta aktorka sprawiła, że oceniam film wyżej niż powinienem. Jak dla mnie jest nietuzinkową i fascynującą osobą, a jej śmiech ani trochę mnie nie drażni. Jest dodatkową zachętą do oglądania jakiegokolwiek filmu w którym ma swoją rolę!
Zgadzam się z Tobą w 100%. Carrey jak zwykle dał z siebie wszystko, miło się na niego patrzy, natomiast Zooey (która w innych filmach, moim zdaniem, nic wielkiego nie pokazała) nie umiała wykreować postaci Allison na tyle, abym ją polubiła. Irytowała mnie jej osoba i przy świetnym Jimie Carrey'u po prostu chowała się w kącie. Może gdyby w tej roli obsadzili inną aktorkę...