Wersja z lektorem to prawdziwy koszmar! Bohaterowie posługują się dziwną mieszanką śląskiej gwary i języka polskiego... Odnoszę wrażenie, że aby w pełni zrozumieć ten film (wyłowić wszystkie "smaczki" i niuanse językowe), należałoby dość dobrze znać język francuski. W przeciwnym razie, nie tyle, że nie jest śmiesznie - co momentami wręcz żenująco.
Dla osoby nieznającej francuskiego wersja z lektorem jest świetna. Zastosowanie mieszanki polskich gwar daje dobry pogląd jak język północy może być odbierany przez ludzi z południa. Tłumacze odwalili tutaj kawał dobrej roboty ;)
maciekmoc: Całkowicie się z tobą zgadzam. Bardzo dobre tłumaczenie. Bez zastosowania polskich gwar, trudno byłoby oddać specyfikę humoru w tym filmie.
Oglądałam ten film w tv ale tłumaczenie było fajniejsze, nie było tych wtrętów śląskiej gwary.
Np. gdy pracownicy poczty uczyli Abramsa różnych zwrotów np że pieszczotliwie można kogoś nazwać ,,pyndzel,, a w wersji nazwijmy to śląskiej jest jakiś ,,bilut,, Wersja bez śląszczyzny jest zabawniejsza.
śląska czy wielkopolska, tak czy inaczej przez tą gwarę, gorzej się to oglądało, to jest film o francuzach z północy a nie polakach. Z tym tłumaczeniem film sporo traci.
Mi się tam podobało! :) gdyby nie to tłumaczenie z użyciem gwary to po prostu nie zrozumiałabym wielu nieporozumień między bohaterami wynikających z dialeku, którym posługują się mieszkańcy północy.
Raczej większość osób tu obecnych oglądało,ogląda i będzie oglądać ten film z polskim lektorem. Wiadomo, że znając język byłoby lepiej i na 100% byłby on zabawniejszy i jak to wspomniałeś w swoim 1 poście wyłowilibyśmy więcej "smaczków", ale nie oszukujmy się. W tym przypadku język musielibyśmy znać naprawdę dobrze,a w 5 min raczej byśmy się tego nie nauczyli :p
To samo jest z filmami w każdym języku. Ja na przykład nie oglądam filmów anglojęzycznych z lektorem wcale, głównie z polskimi napisami lub całkowicie po angielsku, bo nie raz naprawdę tłumaczenie razi w oczy i gdy zna się język dobrze to łatwo zrozumieć np. dwuznaczność w jakimś stwierdzeniu,a polskie tłumaczenie nie oddaje tego w takim stopniu aby było to równie zabawne.
Anyway, po prostu nie zmusisz ludzi, żeby się nauczyli języka i to w dobrym jak nie bardzo dobrym stopniu aby obejrzeć i zrozumieć w pełni 1 film ; p Sam pewnie nie uczysz się każdego języka, żeby obejrzeć jakiś konkretny film :)
Co do gwary śląskiej w tym filmie to moim zdaniem wyszło bardzo fajnie ! I jeśli jesteś ze śląska(ja akurat jestem) to film jest bardzo zabawny bo po prostu gwara śląska JEST zabawna. Oczywiście każdy ma swój gust, dla jednych będzie śmieszna/zabawna dla innych nie :)
> Anyway, po prostu nie zmusisz ludzi, żeby się nauczyli języka i to w dobrym jak nie bardzo dobrym stopniu aby obejrzeć i zrozumieć w pełni 1 film ; p
Nie mam nawet takich zamiarów! ;) Po prostu, są lepsze i gorsze tłumaczenia, a to - w moim odczuciu - jest żałosne. Głównie przez wzgląd na fakt, że ślonsko godka bardziej mnie irytuje, aniżeli śmieszy - zwłaszcza w połączeniu z piękną polszczyzną (tak, też jestem z Górnego Śląska).
BTW, nie wiem dlaczego robisz ze mnie mężczyznę? :P
Witaj. Języka FR nadal nie znam i wątpię, żebym kiedykolwiek poznał bo mi się nie podoba.
Ale od dłuższego czasu sam staram się oglądać już wszystko albo w oryginale (Angielskie/US lub Japońskie produkcje) albo z bezpośrednimi tłumaczeniami.
Muszę Ci przyznać rację. Znajoma, która od 15 lat uczy się francuskiego i tam kilka lat mieszkała, zrobiła tłumaczenie bezpośrednie/wierne i w naszym gronie znajomych zrobiliśmy sobie pokaz tego filmu z jej tłumaczeniem iiii ... polskie tłumaczenie to dno, oryginał jest ... cóż, krótko mówiąc, jak zwykle to bywa - nieporównywalnie lepszy. Pełno rzeczy uproszczonych, scenariusz zmieniony, szkoda gadać.
Faktycznie, ciężko jest wytrzymać, słuchając tego lektora. Ja rozumiem, że w głównej mierze chodziło o nieporozumienia na tle językowym, ale wplatanie śląskiej gwary w polskie tłumaczenie nie wyszło na dobre.
Film oglądałem i po francusku i po polsku z lektorem "pyndzel".
Obie wersje filmu były bardzo dobre. Wiadomo, oryginał lepszy, ale nasz lektor (o dziwo!) też trzyma poziom. A te wstawki z gwary też są potrzebne, żeby oddać specyfikę języka/akcentu ch'ti - słówek typu "biloute" albo charakterystycznego "hein" na końcu prawie każdego zdania.
Dzięki temu można nakreślić/usłyszeć jaka jest rożnica w dialogach między facetem z południa, a mieszkańcem północy Francji.
Pytanie: jak według was normalnie przetłumaczyć właśnie słowo biloute, które oznacza nic innego jak męskie przyrodzenie? Pyndzel akurat nadaje się do tego idealnie.
Tyle ode mnie.
Pozdrawiam :)
Oj trudno mi powiedziec, juz nie pamietam! Raczej sciagalem z internetu
Wydaje mi sie rowniez, ze w telewizji puszczaja tylko wersje "pyndzlowatą", tylko pytanie kiedy i kto to pusci :/
Ja czy sciagne, czy wlacze na jakiejs stronie, to zawsze w tej drugiej wersji ;/
oglądałem z tłumaczeniem "Pyndzel" i według mnie dzięki temu lektorowi film był aż tak dobry.Ostatni raz na francuskiej komedii śmiałem się tak dawno temu w dzieciństwie na filmach z Louisem de Funès
oj to już dawno było,chyba od kogoś dostałem na płycie ale nie pamiętam dokładnie,niestety.Ale jak się gdzieś natknę na tą wersję dam znać
Standardowo. Dodatkowo, na przemian: maluję porcelanę i tańczę Taniec Lwów dookoła laptopa, co by w pełni wykorzystać czas wolny.
Ten Wasz dialog jest lepszy od tych w filmie.
Zaśmiałam się zdrowo.
Gratuluję Wam obojgu (magmos i rock79) humoru :)))))
Pozdrawiam