PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=684569}
7,1 5 288
ocen
7,1 10 1 5288
7,7 9
ocen krytyków
Joanna
powrót do forum filmu Joanna

Nie czytałam bloga Joanny ani książki, więc ten dokument jest właściwie moim pierwszym zetknięciem się z nią i jej historią. Niestety film kompletnie do mnie nie trafił. Zupełnie nie widzę tam tego o czym się mówi: radości życia mimo wszystko, ciepła, autentyzmu, emocji. Wręcz przeciwnie - dialogi sztuczne, bohaterowie irytujący. Zwłaszcza relacja i rozmowy Joanny z synem to jakieś kuriozum. Nie widać między nimi więzi, uczuć. Rozmawiają jak dwa roboty, przy czym dzieciak to straszliwie odpychający "stary maleńki". Sama Joanna to też osoba, jakiej w realu raczej bym nie polubiła.

ocenił(a) film na 6
Diana

Temat z założenia wzruszający, jednak niestety trudno się z tym nie zgodzić.

ocenił(a) film na 4
Pitti_2

Oczywiście, to zawsze tragedia, jeśli umiera na nieuleczalną chorobę ktoś tak młody, zostawiając małe dziecko i całe życie przed sobą. Kilka miesięcy temu na raka zmarła Anna Przybylska. :(

Problem w tym, że jeśli film dokumentalny porusza taki temat, to mało kto odważy się go krytykować. Bo nie wypada. Bo temat ważny i trudny, Bo dotyczy prawdziwych ludzi. Bo bohaterka zmarła. Itd. A jak się ktoś odważy, to zaraz się gromy sypią i typowe zarzuty o a) brak wrażliwości, b) brak zrozumienia, a zazwyczaj i jedno, i drugie. :) Śmieszą mnie te zarzuty, bo akurat dokument (a już zwłaszcza ten dokument) to nie jest szalenie skomplikowany gatunek filmowy. Z założenia pokazywać ma "prawdziwe życie", które albo do widza trafia, albo nie. To, co zobaczyłam w tym filmie, do mnie nie trafiło. Przykro, że Joanna nie żyje, ale nie widzę powodu, by nie stwierdzić, iż jej nie polubiłam, a jej wypowiedzi nie wydały mi się ani szczególnie ciepłe, ani wzruszające, ani też jakoś wyjątkowo głębokie czy mądre.

ocenił(a) film na 6
Diana

Ja oglądając to zastanawiałem się gdzie jest granica pomiędzy dokumentem a filmem na faktach. Dokument to prawdziwe życie, spontaniczne, szczere a nie sztuczne dialogi między Joanną a mężem o tym do jakiej restauracji pójdą. W dokumencie bohaterowie to nie aktorzy, ważniejsze są fakty , życie niż gra. Dla mnie właśnie największym minusem tu jest, że oni wszyscy grają wymyślone przez siebie lub kogoś sceny.
Takie mam przynajmniej wrażenie.

ocenił(a) film na 3
Diana

Dokładnie mam identyczne odczucia, mimo, że czytałam bloga Chustki. Nie trafia do mnie ani ona, ani relację z synem czy mężem. I wszyscy są na tyle dla mnie specyficzni, że również absolutnie bym ich w realnym świecie nie polubiła. Film płytki, nijaki, betonowe dialogi.
Film przekombinowany. Ja rozumiem, że operator się starał i miał aspirację, ale jednak jak już się ma za zapał do operowania głębią obrazu, to przy łapaniu ostrości życzyła bym sobie, aby było to robione z sensem, bo w części scen ta ostrość moim zdaniem nie jest na tym co być powinna (może być to tylko moje wrażenie).
I jestem bardzo zawiedziona podejściem do publiczności, bo o pieniążki proszono szybko, o tyle już pokazać film po blisko 2 latach od premiery światowej to "slabe" jest, zwłaszcza w kontekście straszenia tutaj na forum ewentualnych oglądających przez kogoś od realizacji tego filmu.

ocenił(a) film na 7
amanita75

Maly jest własnie swietny, będzie mądrym facetem jesli ojciec go nie zepsuje.

Diana

Z przykrością muszę się zgodzić z Tobą. Z przykrością,ponieważ czytałam książkę "Chustka" i bardzo mi się podobała. Ujął mnie sposób postrzegania rzeczywistości i świata przez autorkę,jej bezwzględna i bezdyskusyjna walka o życie na przekór diagnozie,
jej poczucie humoru. W filmie tego nie zobaczyłam. Nawet,biorąc pod uwagę,że film powstał dla syna,to też nic mnie tam nie ujęło ani nie wzruszyło. Miałam wrażenie jakiejś sztuczności,a całość była zlepkiem nie powiązanych niczym scen,ot,jakby byle które sceny pokleić razem i dać napisy na początku i na końcu. Nic w tym filmie nie było z książkowych emocji,a przecież obraz przemawia bardziej niż słowa z reguły. Na dodatek filmu nie można było nigdzie obejrzeć przez tyle czasu od nakręcenia,to chyba jakieś kuriozum. I jeszcze rewelacje w internecie na temat Niemęża,jego przeszłości,terazniejszości i poddawanie prawdziwości tej historii pod wątpliwość,co już wogóle rozkłada film,bo cały szum dotyczył historii prawdziwej.
Zdecydowanie bardziej i to o wiele podobał mi się "Magda,miłość i rak". Obejrzałam go bez problemu w tv na dodatek.

Diana

"Rozmawiają jak dwa roboty, przy czym dzieciak to straszliwie odpychający "stary maleńki". ..."

Usilnie usiłowałem znaleźć punkt zaczepienia dla twojego widzenia dzieciaka... Nie udało się, kompletnie. Chłopak fajny, żywy, witalny, otwarty na świat, doświadczenia, czucie i wiedzę. Co mogłoby w nim "straszliwie odpychać" - zachodzę w głowę i nie znajduję odpowiedzi.
Z Joanną pewnie problem ma wiele osób, ja akurat niekoniecznie. Bohaterka to taki typ: raczej trzeźwy, racjonalny, planujący, dystansujący wobec innych -można jej nie polubić. Ja też nie zapałałem do niej sympatią. Ale doceniam co innego: że się stara, że żyjąc w bólu i niepewności, a potem wiedząc o nadchodzącej nieuchronnie śmierci nie pozwala, żeby Cień śmierci przygniótł ich życie do ziemi, złamał jej synka. Jedna scena wydała mi się "zbyt" - kiedy przez szybę podglądamy, jak nocą (wieczorem?) mówią Jasiowi, że mama umrze - bo chyba o tym jest mowa.

ocenił(a) film na 9
zweistein

Generalnie się zgadzam. Dziwią mnie opinie, że ona "nie smakowała życia". Ona umierała, wyglądała nawet nie za dobrze, totalnie wychudzona, słaba, na takich lekach i tak dalej ciężko jest nawet żywo gestykulować, mówić...Nie można tego porównywać do smakowania życia przez zdrowych ludzi. Dla mnie jak najbardziej starała się żyć zmysłowo, widać było, że kocha przyrodę, cieszy się deszczem, obecnością bliskich, miękkim futrem kota, czy leżeniem na trawie. Nie ma tam praktycznie scen, gdy narzeka, marudzi, zamyka się w sobie. Cały czas jest dla synka, stara się przekazać mu jak najwięcej cennych (jej zdaniem oczywiście, ale to normalne przecież) myśli, wyczerpująco odpowiada na pytania, podczas gdy dorośli często zbywają dzieci, są zbyt zajęci na ich małe dramaty i rozważania. Doskonale widać także jej więź z mężem, dużo jest przytulania, dotyku, więcej, niż słów, a jak wiadomo - to czasem ważniejsze. Bohaterka jest specyficzną osobą, może stąd ta antypatia, ja tam ją polubiłam i na pewno podziwiam za odwagę, moim zdaniem jej zachowanie było godne (przynajmniej w tym filmie). Wysoka nota nie tylko za tematykę, ale i poetycką realizację.

Diana

co?????? rozumem, że film się może nie podobać, każdy ma inną wrażliwość, ale z jednym nie mogę się zgodzić. dialogi joanny z małym są fenomenalne, widać, że ta kobieta starała się przekazać mu jak najwięcej, to się nazywa mądre rodzicielstwo. większość z nas nie ma tak fajnych rodziców, którzy obgadają z tobą wszystko, dlatego pewnie cię to razi. ja mu zazdroszczę matki, miał ją krótko, ale jaka to była matka. w ogóle skąd porównanie małego do starego? chłopak połowy rzeczy, które do niego mówiła nie rozumiał. nie dziwi mnie to, pytała go o trudne rzeczy. współczuję mu strasznie, że stracił taką kobietę, gdyby go wychowywała tak dalej, z pewnością byłby świetnym i mądrym mężczyzną. mieć takiego rodzica to skarb.

ner

zgadzam się. Przyznam że postać Joanny irytowała mnie już w książce i raczej byśmy się nie polubiły ale przyznać muszę także że jej sposób wychowania Jasia zasługuje na uwagę. Rozmawia z nim jak jak równym sobie rozmówcą, nie traktuje go jak dziecka które i tak nie zrozumie. Wydaje mi się że ludzie tak podchodzą negatywnie do Joanny bo jest inna, inaczej wychowuje dziecko (moim zdaniem mądrzej, bardziej świadomie), ludzi razi inność. A prawda jest taka że to większość społeczeństwa popełnia ogromne błędy wychowawcze, najczęściej nieświadomie a od Joanny mogliby się uczyć. Mnie irytowały inne kwestie, bardziej widoczne w książce niż w filmie więc nie będę tutaj tego rozwijała, mimo wszystko co do wychowania to się zgadzam z Joanną.

ocenił(a) film na 4
Diana

Popieram. Bije z filmu sztuczność. Troszkę zagrane tak, jakby był to nowy program Polsatowski...

girasolka

Pewnie raka też sobie wymyśliła, zołza jedna.

Diana

Też mnie to raziło. Miałam wrażenie, że się zainspirowali „Gadającymi głowami” z tymi jej pytaniami do syna. Poza tym to czytanie wierszy dziecku, które widać, że miało to kompletnie gdzieś i wolało się bawić ...

Diana

wredne komentarze, najlepiej jakby powiedziała, że jest feministką lesbijką i życzy synowi, żeby był gejem i malował na tęczowo święte obrazy, to dzisiaj króluje w ocenach wyborczej i często na tym portalu

ocenił(a) film na 6
klcw57

Fajnego chochoła postawiłeś. Na dodatek kula w płot. Nie chodzi o poglądy, tylko o to, że wszystko było sztuczne i wymuszone, a dialogi były jak rodem z memów o Paulo Coelho. Całkiem inne wrażenie miałam przy czytaniu bloga. Zupełnie, jakby go pisała inna osoba, więc wolę zaufać blogowi i w nim widzieć prawdziwą Chustę, a nie w wyreżyserowanym dokumencie, który ewidentnie żerował na tanich emocjach. A szkoda, bo przy tym nie wybrzmiało to, co miało wybrzmieć.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones