że ocena 1.9 to chyba jakiś żart! Minimum 5-6 powinien mieć. Rzeczywiście jakaś akcja hejterska musiała "pomóc" go tak ocenić, bo jak się z ludźmi o tym gada, to nikt aż tak złego zdania o tym filmie nie ma
Wiedźmin? Bo Kac Wawa korzystała przynajmniej z "oryginalnego scenariusza" (jakkolwiek to brzmi), natomiast Wiedźmin niestety sprofanował niezłą prozę. Z kolei z dzieł światowych niektóre filmy z Seagalem wydały mi się równie durne jak Kac Wawa
Nie widziałem Wiedźmina :P Na amerykańskich akcyjniakach można się odmóżdżyć. To bezpretensjonalna rozrywka, a Kac Wawa miała być autentycznie śmieszną komedię, więc to trochę też nie ten sam poziom
Hmm... jest w tym sporo prawdy, co piszesz. Kac Wawę ogląda się właściwie jak film nakręcony przez amatorów z jakiegoś fandomu, nie normalne dzieło, i na tym poziomie powinna być chyba oceniana (oczywiście, mrowie filmów amatorskich bije ją na głowę). Natomiast z S. Seagalem chodzi mi po głowie jakiś jeden film, dziejący się niestety w Polsce i z udziałem polskich aktorów - przepraszam, zapomniałem tytułu. Wiele scen - dziesięciolatka układająca sygnał SOS z kanapek w PKWiNie (przetłumaczono jako: Uważaj! Pułapka!), market z żywym towarem w warszawskim sierocińcu, burdel w pałacyku postanisławowskim (?) wywołało we mnie niestety podobne uczucie głębokiego zdegustowania, jak Kac Wawa i które - jak słusznie piszesz - nie ma nic wspólnego z relaksacyjnym "odmóżdżeniem" na innych akcyjniakach. Choć szczerze powiem, że jednak scenariusz był spójniejszy.
Tu znów trudno mi się odwołać do tego konkretnego filmu z Seagalem, ponieważ (mimo przywołanych scen) nie jestem w stanie przypomnieć sobie, żebym go oglądał. Brzmi jak film z kategorii "tak złe, że aż dobre". Coś w stylu "The Room". Tylko, że twórca tego filmu uważał, że jest doskonały (sic!), a intencji twórcy filmu, który opisujesz nie znam. Pewnie zamierzał zrobić niezobowiązujące, lekkie kino, a wyszedł totalny kicz... albo uprawiał nieśmieszny pastisz. Tego nie wiem. Do "Kac Wawy" nie mam grama szacunku przez to, że jednak obsada - przynajmniej w teorii - do amatorów nie należy, a poprzeczka postawiona ostatnimi komediami polskimi była postawiona niesamowicie nisko. Scenarzysta bronił filmu, porównując go do "Kac Vegas". Przyznał się tym do kalki, jeżeli już sam tytuł dosadnie tego nie pokazywał. Poza tym film jest wyjątkowo nieśmieszny, widzę tu raczej lekko żenujące wygłupy, niepowiązane wątki, idiotyzmy etc.
Odpuśćmy tego Seagala, faktycznie próbowałem odgrzebać coś ze złogów zła i ciemności w pamięci. Film, o którym mówię, nie był z rejonów pastiszu ani Eda Wooda, był filmem raczej przyciężkim, głupim jak opowieść głupiego, ciężkiego amerykańskiego matoła (m.in. jedną z 11-letnich dziewczynek, które miały zostać odesłane do tureckich burdeli - za próbę ucieczki, naturalną dla dziecka - ukarano... spaleniem żywcem. Przyznasz, że ani to realne (drogi towar!), ani lekkie, ani pastiszowe. Podobnych nieśmiesznych bzdur było mnóstwo i ewidentnie film miał być... moralitetem).
Nieudolnością mogło to zbliżać się poniekąd do Kac Wawy - bo jednak raczej czujemy, gdzie jest celowość "zła" (campu, parodii), a gdzie po prostu indolencja twórców. Ed Wood uchodził za najgorszego, ale był pomysłowy, oryginalny i zabawny. Tu jest tylko ciężki muł i gniotctwo. A zwało się to "Poza zasięgiem" (2004).
Tu jest link, wytężyłem pamięć wewnętrzną i zewnętrzną:
http://www.filmweb.pl/film/Poza+zasi%C4%99giem-2004-111542
Jednak mimo wszystko - Kac Wawa jest gorsza, trzeba to jej oddać. Wiedźmin też nie sięgnął jej poziomu, choć stosuję wobec niego, jak wspomniałem, surowsze kryterium.
Sama okładka filmu "Poza zasięgiem" mnie przeraża ;_;
Może film będzie tak zły, że aż zabawny w swojej nieporadności. Tak było ze wspomnianą produkcją Tommiego Wiseau (na podstawie "The Room" powstał zresztą "Disaster Artist", na którego idę na dniach, ponoć "najlepszy film o najgorszym filmie") . Jest mnóstwo obrzydliwie kiczowatych filmów, a intencje ich twórców są nieraz naprwadę nieznane. Chociaż da się ubawić przy mich z ogromnym dystansem i piwkiem w ręku ;)
Słusznie! Uwielbiam niskobudżetowe, kiczowate horrory, w typie "Potwora o tysiącu oczu" lub "Krwiożerczych pomidorów", choć tam nieudolność często jest drogą do kontestacji, dystansu i zabawy.
W "Poza zasięgiem" rzeczywiście - np. pomysł, by w cudem ocalałym (?!) pałacyku klasycystycznym, miejscu schadzek Poniatowskiego i carycy Katarzyny, otworzyć burdel - budził szyderczy śmiech u mnie, jak zapewne u każdego wiedzącego cokolwiek o skali zniszczeń wojennych w Warszawie i unikatowości podobnych budynków.
Warto go obejrzeć, bo jest bardzo zły i na dodatek o nas, więc można się przejrzeć w naprawdę krzywym zwierciadle (swoją drogą, zastanawiam się, co robią tam polscy aktorzy typu Pieczyńskiego i Wagner. Czy miło im ukazywać własny kraj jako półjawny magazyn dla tureckich dziecięcych burdeli? Do polskiego domu dziecka wchodzi otwarcie gangster i wybranym dziewczynkom daje róże!).
Jednak podobnych rozkoszy może i dostarczać Kac Wawa, choć "Poza zasięgiem" miało przynajmniej scenariusz, pełen niewypowiedzianych bzdur, ale jednak jakoś spójny.
Jeżeli najdzie mnie ochota na tego typu kino (czasem w odskoczni od bardziej ambitnych tworów lubię się odmóżdżyć ;) ) to może nawet sięgnę po ten film. Może to okaże się "ten jedyny" na luźne spotkania ze znajomymi, żeby się pośmiać. "The Room" także oglądaliśmy z wynajętej sali z piwkami w ręku i śmialiśmy się tyle, co na żadnej komedii kiedykolwiek. Także dla koneserów złego kina pozycja obowiązkowa!
Ja z kolei nie widziałem "The Room", po przejrzeniu opinii i recenzji myślę, że warto. Obcowanie ze złą sztuką ma swój smak i humor, bo nieporadność także bywa śmieszna.
Tak więc polecam i sam przy okazji po coś sięgnę.
Wesołych i filmowych świąt!
Jeżeli nie cały film, to chociaż najlepsze sceny na youtubie polecam. Perełki typu "O, hi Mark" to klasyka miernego dialogu. A tego jest w filmie mnóstwo.
Również sfilmowanych świąt i szczęśliwego, obfitego w arcydzieła roku! :)
Oczywiście! dla mnie scena jak Gąsiorowska robi w konia Pawlickiego to po prostu genialnie pokazany dokument! Za niektóre sceny burdelowe oskar!
miało być: burdelowy Oskar. Tudzież burdelowy Srebrny Glob, burdelowa Złota Palma, burdelowy Nobel za wersję książkową i burdelowe Grammy za ścieżkę muzyczną. Burdelowe gratulacje
Nie ma co się silić na tłumaczenie czegokolwiek tym, którzy wzięli udział w hejcie - wierzysz w to, że któryś powie sorry? Ja nie
Jak bym wziął jednego z drugim do klatki, to uwierz mi, krzyczeli by sorry 100 razy na minutę:)
Przecież ta ocena nie ma nic wspólnego z tym filmem, nie powinno się nią sugerować, tylko mieć własne zdanie
Również tego nie rozumiem , film ma bawić i tak też jest, mnóstwo zabawnych dialogów, sytuacji, fajne ujęcia kamerą, zdjęcia, muzyka, jest dobrze !
Ale jak to w życiu bywa, pewien kolo powiedział (media) , że to szmira i tak ciemnogród powtarza , że to szmira, tak samo było z awatarem, ktoś powiedział, że to arcydzieło i najlepszy film to ciemna masa społeczna też tak stwierdziła...bo tak jest cool, tak jest modnie jak ktoś coś powie to tak musi być....
oglądałem, oceniłem nie słuchając krytyków więc...stwierdzam że trzeba być całkowicie niepełnosprawny intelektualnie żeby oceniać ten film na 10
tylko z jednym Ci się kojarzy...eh nie dziwię się że ci się podobał. Głupi film dla głupich ludzi
Oczywiście ty jesteś mądry ...nemo... fajnie, że oznaką mądrości są prostackie słowa używane przez tych dających 1 - sama inteligencka śmietanka... aż kipi mądrością, aczkolwiek nie słyszałem nigdy, aby jakiś profesor oceniał film słowem ścierwo czy wymiociny - gratuluję "mądrości"...
Stary, ten cały homo34 to kolejny profil tego barana, który hejtuje tu od 3 lat, kiedyś jako nemo, swojak ito, teraz zakłada nowe, typu nascimento, maniaczka horrowow itd, itp...daje 1 i obraźliwy komentarz i myśli, że nikt na t nie wpadnie
Sorry, te jego nowe konta to jeszcze "fankaczyńskiego", "juvepaula" jakiś "sebastianniestudent itp, itd - a maniaczkhorroow jest akurat OK, z rozpędu ją wpisałem.
Że kocha ją najbardziej na Świecie, pewnie dowiedział się tego goniąc prostytutkę po mieście.
Pomijam że w ten sposób się o tym dowiedział ale przepraszam czy oni nie mieli się chajtać? To znaczy bez tych wszystkich wydarzeń by jej w pełni nie kochał? :D
Ze za kasę ani sobie dobrze nie bzykniesz, ani miłości nie znajdziesz. A jaki morał płynie np z Teda, który ma ocenę prawie 7? albo z pokłosia zrobionego zz państwowe pieniądze?
Po prostu, wielu twierdzi że ten film jest do dupy, i ma do tego prawo.
Nie dość że pomysł ukradziony z zagranicy to jeszcze źle zrobiony
Zgadzam się ludzie hejtują ten film w znacznej mierze dlatego,że się wstydzą,że do takich miejsc chodzą,że takie zachowania jak te w filmie często im się zdarzają podczas pijackich imprez zwłaszcza tych z dużą gotówką wiadomo,że większości na wódkę nie przeznaczą i muszą się gdzieś wyluzować nie mówię tutaj o wszystkich,ale każdemu czasem się zdaży pójść do burdelu czy zrobić coś głupiego.Film w znacznej mierze pokazuje ludzkie wady,do których większość z nas na trzezwo się nie przyzna.Ja osobiście daje 7,bo było kilka fajnych momentów,a,że nie wszystko było prawdziwe to tylko film obejrzyjcie sobie młodzieżowe komedie amerykańskie w stylu amerykańska dziewica czy American Pie,Super Zioło czy Borata i inne tego typu produkcje i stwierdzicie,że już wszystko widzieliście i nic nowego i gorszego w tym filmie nie było co w innych tego typu produkcjach,a teraz możecie mnie hejtować,że wyraziłem własne zdanie.Popieram twoją opinię i zgadzam się z twoim zdaniem.
"Zgadzam się ludzie hejtują ten film w znacznej mierze dlatego,że się wstydzą,że do takich miejsc chodzą,że takie zachowania jak te w filmie często im się zdarzają podczas pijackich imprez zwłaszcza tych z dużą gotówką wiadomo,że większości na wódkę nie przeznaczą i muszą się gdzieś wyluzować nie mówię tutaj o wszystkich,ale każdemu czasem się zdaży pójść do burdelu czy zrobić coś głupiego"
Nie. Ludzie krytykują ten film, bo jest żenująco nieśmieszny. Hejterzy to osobna kategoria, znajdziesz ich wszędzie.
O dziwo wszyscy moi znajomi, którzy widzieli ten film, podzielają moje zdanie. Żadnej z osób ten film nie rozbawił. Większość czuła się zażenowana, a inni oburzeni.
A CZYM zażenowani i CZYM oburzeni? Proszę o jakieś detale, bo może są inne wersje tego filmu, których nie widziałem. Błagam, daj spokój z tym tonem pełnym jakiejś wzniosłej erudycji! Film realia nocnego życia pokazuje wzorcowo, wiele scen jest bardzo "trafionych", tylko jako całość jest słaby, nie trzyma napięcia, akcja nie wciąga, składa się bardziej z poszczególnych scen, to jest jego największa wada! Jeżeli miałeś 17 lat w czasie premiery to nie był o prostu dla Ciebie, a jeżeli nie to nie wiem co Cię tam "oburzało"??? Trochę prawdy? To jest film lekki, a podchodzicie do niego jak do jakiejś produkcji na poważnie. Mnie bardziej Pokłosie oburzyło, albo choćby Hiszpanka, robione za państwową kasę
Nie, w czasie premiery bliżej mi było do 30stki niż do 20stki. Film jest lekki? Jeśli dla ciebie lekkość jest równa prymitywizmowi dialogów, zachowań i akcji to twoja sprawa (tak, właśnie to było tak oburzające, że mnie jako widzowi chce się wcisnąć takie ścierwo i wmówić mi, że to jest dobre, a to ja jestem idiotką) Moi znajomi mieli podobne odczucia.
I jestem NIĄ, a nie NIM.
Podejrzewam, że to przez to, że jesteś kobietą ten film cię tak oburzył i pewnie te wszystkie akcje w burdelu. Ja kiedyś miałem parę razy okazję być w agencji i w Kac Wawie zostało to idealnie przedstawione. Zresztą zanim ten film wszedł do kin wiadomo było, że to będzie głupia komedyjka bez ładu i składu. Nie lubisz takich filmów to trzeba było sobie darować wyjście do kina. Prosta sprawa.
Co niby miało ją oburzać? Akcja w burdelu? Raczej cała akcja tego gniotu. Film nie ma nic ciekawego w sobie. Dialogi są tak prymitywne, że aż nieśmieszne. Aktorstwo to dramat, mistrzowie drewna. Brak logiki i jakiegokolwiek sensu w działaniach bohaterów. Do tego niby "śmieszące" teksty są durne i niesmaczne, mimo, że mam specyficzne poczucie humoru.
Kilka dialogów było śmiesznych. Aktorstwo też nie było takie rtagiczne na przykład Zbrojewicz i ten drugi alfons byli świetni, Karolak jak udawał włocha, albo genialne wejścia Miśka Koterskiego. Dla mnie to taka głupiutka komedyjka bez ładu i składu, kilka razy się dobrze zaśmiałem i to mi wystarczy. Oceniam 5/10.
"Genialne wejścia Miśka Koterskiego"? Ten człowiek jest tak bardzo nieśmieszny, że serio, momentami M jak Miłość mnie bardziej rozbawi. Poza tym chyba żaden dialog mnie nie rozśmieszył. Poza tym jest to już kolejna "głupiutka komedyjka bez ładu i składu" w polskiej kinematografii i to ją tylko kompromituje.
Nie ogarniam jak w tym filmie kogokolwiek mógł nie śmieszyć Koterski. Ja płakałem ze śmiechu, jedne z lepszych krótkich wejść w filmach jak dla mnie i nie chodzi tylko o polskie. Według mnie jak te wejścia kogokolwiek nie śmieszyły to jego poczucie humoru jest na poziomie zerowym albo wręcz minusowym.
A jakie masz prawo twierdzić, że mam poczucie humoru na poziomie zerowym? Po prostu żarty tego pana mnie nie śmieszą i nigdy nie śmieszyły, a on sam stał się dla wielu symbolem żenady, w tym dla mnie. A mam poczucie humoru, uwierz mi.
Według mnie gdybyś miał poczucie humoru to piałbyś ze śmiechu z tych krótkich wejść Koterskiego. Dla mnie osoby, których te wejścia nie śmieszyły po prostu nie mają poczucia humoru. Drugi raz oglądalem ten film z kilkoma znajomymi i wszyscy odpadali ze śmiechu po tych jego wejściach. Więc albo trollujesz albo nie masz poczucia humoru.
Widać nie wiesz, co to poczucie humoru. Jednych takie rzeczy bawią, innych nie. A śmieją się z innych rzeczy. I ja należę do tych drugich.
I już pisałem, czemu nie podobały mi się wejścia Koterskiego. Jakoś gimbuzjalny humor do mnie nie przemawia, podobnie jak sam gość.
No ja tego nie ogarniam. Skoro coś mnie śmieszy to każdego musi śmieszyć. Jak tak nie jest to dla mnie ten ktoś jest sztywny i nie ma poczucia humoru.
"Skoro coś mnie śmieszy to każdego musi śmieszyć."
Fajna perspektywa. Otóż nie, nie musi.