Ten film zgniata "1612" i gnoi "Ogniem i mieczem"!
Jestem studentem historii (jedną z moich specjalizacji jest wojskowość z wieków od XVI do czasów współczesnych) i jest to pierwszy i jednyny film jaki nie dość, że stoi na wysokim poziomie wykonania to jeszcze jest mocno realistyczny i zgodny z historią! Moja dziewczyna popłakała się na ostatniej scenie a pamiętajmy, że tylko arcydzieła wywołują silne emocje u widza.
Za co plusy:
- za zgodność z historią
- za genialnego Viggo Mortensena i Eduardo Noriegę
- za realizm ówczesnego pola bitwy
- za ostatnią wzruszającą scenę
- za scenografię
- za kostiumy
- za scenariusz
- za pokazanie scen z kontrpodkopami
- za muzykę
- za to, że bohaterowie nie są przekoloryzowani i przesłodzeni, mają i wady i zalety a nie jak te gnioty z Hollywood
Zgadzam się wymienionymi plusami, dodałbym jeszcze słowo o rewelacyjnych ujęciach, stylizowanych na obrazy Velasqueza. Mimo to oceniam film 'tylko' na 8/10. Jego jedyną (ale bardzo dużą) wadą jest kompletny brak głównego wątku. Jest zbiorem mniej lub bardziej powiązanych scen, streszczających życie Alatriste. I tyle. Twórcy ewidentnie przyjęli, że widz zna książkowy pierwowzór, co dla Hiszpana nie musi być wadą, ale Polaka może zniechęcić do obejrzenia.
"Alatriste" można polecić głównie miłośników historii, filmów kostiumowych i Hiszpanii. Pozostali będą się nudzić.
Dlaczego wszyscy czepiają się tutaj braku głównego wątku? Dlaczego to wg was jest minusem filmu? Komuś tu się trochę pomieszało. Wątkiem głównym jest przecież życie Alatriste. W tym filmie nie ma się czego doczepić więc co niektórzy wymyślili sobie "brak głównego wątku".
Przypomnijcie sobie początek filmu, w którym wyraźnie jest powiedziane, że ten film opowiada historię życia jednego z wielu hiszpańskich żołnierzy - Alatriste. Jaki więc miałby być inny wątek główny, żeby ten film trzymał się kupy bardziej niż się trzyma?
Jeszcze jestem w stanie zrozumieć pretensje tych co przeczytali książkę - ja sam nie czytałem, ale domyślam się że w książce musi być dużo więcej a więc i ciekawiej itd etc. Ale w filmie wszystkiego umieścić się nie da jak wiadomo.
A poza tym genialny film, brakowało mi czegoś takiego. Co do sporych emocji które wywołuje u widza ten film dorzuciłbym jeszcze kilka scen, nie tylko ostatnią
[ !!SPOJLER!! ]
czyli w szczególności ostatnie spotkanie Alatriste z ukochaną (i jeszcze kilka).
No i oczywiście sceny bitew genialne, okopy to majstersztyk rzadziej pokazywany w innych filmach.
Nie zgadzam się niestety. Uwielbiam powieść o przygodach Kapitana Alatriste i jestem załamana tym jak scenarzyści zmasakrowali ten serial. Wiadomo, że w filmie nie da się pokazać wszystkiego. Ale scenarzyści według mnie w ogóle nie przeczytali powieści. Książka i sama postać Kapitana jest skomplikowana, niejednoznaczna, jego losy zawiłe, ale powiązane w logiczną całość. A w filmie tego nie ma. Żadnej dramaturgii, napięcia, nic. Szereg luźnych scen niezrozumiałych dla kogoś kto książki nie przeczytał. A film powinien być głównie dla tych, którzy książki nie przeczytali, ale zorientują się dobrze o co chodzi, co łączy mniej więcej Alatriste z innymi postaciami. W powieści też nic nie dzieje się po kolei. Narrator, Inigo opowiada o Kapitanie niechronologicznie, omijając liczne wątki, potem niespodziewanie do nich wracając. A jednak wiemy dobrze o co chodzi. Zaś scenariusz jest napisany tak beznadziejnie, że naprawdę trudno się zorientować kto z kim i dlaczego. Film jest mroczny, miałki i nudny. Nawet miłość Kapitana jest taka jakoś mało namiętna i słabo można się zorientować co i jak. Naprawdę nie rozumiem jak można było zmarnować potencjał tkwiący w książkach o Kapitanie i stworzyć taką nudną marnotę. Tło rozmyte, a główny bohater niezrozumiały i bez werwy i nerwu jaki miał w sobie literacki pierwowzór.
Jestem miłośniczką historii i filmów kostiumowych, ale tutaj widziałam jedynie ckliwe romansidło z kilkoma scenami batalistycznymi. Po godzinie oglądałam już tylko jednym okiem. Wszystko było tak odrealnione, wydumane, że aż niestrawne. Wątki poszarpane, jakieś natchnione patetyczne dialogi...
No tak wymieniłeś wiele zalet, ale ten film jest po prostu okropnie nudny. Trwa prawie 2,5h, a ciekawie sie robi dopiero w samej końcówce. Mimo iż lubię filmy militarne ten film nie przypadł mi do gustu.
tez lubie ten film, ale jesli mówisz o scenach militarnych to czy nie lepiej bylo by zobaczyć całą bitwe pod Rocroy albo jakis jej wiekszy fragtment ?! a od sceny z kontrmina bardziej podobała mi sie scena z poczatku gdy idą zagwozdzic holenderskie działa a potem uciekają tą zumna wodą :D
To że wiernie odwzorowany nie zmienia faktu że dla mnie strasznie nudny.. flaki z olejem ..a właśnie, czas na kolacje
Przekonałeś mnie do obejrzenia. Studentem historii co prawda nie jestem, ale pasjonuję się historią wojskowości - robię modele 3d do gier, zbieram figurki, książki np. Ospreya i zajmuję się rekonstrukcją w realu. Brakuje mi takich filmów, szczególnie wczesnej starożytności i okresu XVI-XVIII wiek.
Mnie sie film bardzo podobal i moge podpisac sie pod Twoimi plusami, na historycznosciach sie nie znam, ale zaufam ekspertowi.
Ubostwiam Viggo, zarowno jego kunszt i talent, jak i wyglad, wiec samo to mi sprawilo przyjemnosc, po za tym jezyk hiszpanski (ktory lubie) w jego ustach mnie uwiodl ;)
Fakt, ze postaci sa z krwi i kosci, a nie z baniek mydlanych "Swietego lasku" tez warto zaznaczyc. Prawdziwosc bohatera jest dla mnie waznym elementem dobrego filmu.
Myślę, że materiał z książek o Alatriście byłby dobry na kilka filmów. Ja czułam niedosyt.
mi również się podobał, + za klimat, realizację bohaterów. I wszystko byłoby genialne gdyby nie to,że w złym czasie zabrałam się za jego oglądanie (sesja) tak więc - za czas trwania - za długi, momentami strasznie sie wolno rozkręcał....
Dla tych, co uwielbiają Arturo, film będzie gwałtem na książce, a właściwie na serii książek. Dla tych, co nie czytali - jak już pisał Varshewer - film jest zbiorem luźnych scen. Może i ładnych, może i klimatycznych, ale od filmu oczekuje się czegoś więcej (tak, też jestem studentką historii ;))
Chociaż sam studiuję historię i bardzo doceniłem scenę walk pikinierów (najlepsze w całym filmie moim zdaniem) to nic mi nie zastąpi jednego, spójnego scenariusza.
Zamiast przedstawiać historię życia Kapitana powinni się skupić na wybranym fragmencie, choćby tym końcowym. Nie postąpiono tak i dlatego otrzymaliśmy to co widzimy - Coś co przypomina okropny zlepek scen, pozornie bez sensu i w rezultacie usypia.
To mi się zdecydowanie nie podoba, ponieważ fabuła to de facto jądro każdego filmu.
6,5/10.
Muszę sie niestety zgodzić. Czytałem tylko tom 1, więc należę do tych, którzy niekoniecznie dopowiedzą sobie to, co w filmie zostało pominięte. I chociaż ogólne wrażenie pozostaje pozytywne, to sądzę, że potencjał tej postaci został nieco zmarnowany.
bo "na bezrybiu i rak ryba". o wojnach prowadzonych przez Cesarstwo nie ma praktycznie nic ciekawego, null, zero filmów. Z okresu mamy trochę przygodowej papki o muszkieterach. Ciało i Krew, który trąci myszką już dość mocno.
co do nudy - faktycznie, do zrozumienia historii potrzeba podstaw wiadomości z historii Europy w tym okresie. niestety nie da się tutaj wrzucić zbyt wiele wybuchających samochodów, X-powiększeń zdjęć a`la CSI czy "średniowiecznych" demonów i zombie z USA.
być może wersja reżyserska wypełniła by skoki narracji, bo tak to mamy dość sprawny, historyczny film przygodowy.
Bardzo fajny film, za bitwę pod Rocroi dałbym 10, ale z tych wszystkich książek zrobić 2,5h film to jednak przesadzili. Tak więc mocne 8.
minus za efekty dzwiękowe : wystrzał muszkietu to powinien być konkretny huk, a w filmie mamy coś jakby pierdnięcie wróbla
Skąd możesz wiedzieć jaki huk daje muszkiet? Bo w innych filmach był huk? Zresztą nie ma co dywagować nad dźwiękiem broni palnej w filmach, widziałem kiedyś filmik jak DICE nagrywało PKM różnymi mikrofonami, w różnej konfiguracji i ustawieniach. Różnice były tak kolosalne, że momentami nie uznałbyś tego za km.
Wracając do filmu - duży plus za oryginalne, ze szczegółami ukazanie wojny i techniki wojennej w tamtym okresie. Oblężenia (wojny w okopach, podkopy pod mury), zabijanie gwoździami armat przeciwnika, masowe korzystanie z broni palnej, walki pikinierów (za to ogromny plus, nie wiedziałem nigdzie czegoś podobnego z takim ukazaniem szczegółów, jak choćby trzymanie formacji i walki pod pikami). Poza tym walki na rapier i lewak, mistrzowsko zrobione jak na film (trzeba pamiętać, że to aktorzy walczyli, musieli uważać by się nie pozabijać). Bob Anderson odwalił kawał dobrej roboty. Niech spoczywa w pokoju.
Ale bitwa pod Rocroi to śmiech na sali pełnej historyków. W rzeczywistości Hiszpanów było 19 500 piechoty, 8 000 kawalerii i 18 dział, nieznacznie przeważali liczebnie nad Francuzami. Poza tym ostatecznie skapitulowali, co totalnie odwrócono w filmie. No cóż, widać Hiszpanie to nie Chińczycy, nie stać ich na wysłanie 1000 żołnierzy jako statystów. :D
Dla mnie 7/10. Za masę szczegółów, które tak cieszą oko.
wiem z praktyki :p Pewnie, że w filmie huk wystrzału nie może być na 100% bo nikt by tego nie wytrzymał
( i dlatego na strzelnicy używamy nauszniki ochronne ) ale w tym filmie przegieli w drugą stronę
W Ostatnim Mohikaninie albo Patriocie nie mieli z tym problemu
muszkiet www.youtube.com/watch?v=2KTS8PQ06Qo
armata www.youtube.com/watch?v=EL13quhcUMw&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=2KTS8PQ06Qo
http://www.youtube.com/watch?v=mrIQ59vRlvY#t=8m20s
Precyzyjniej byłoby pokazać to, tutaj masz muszkiet z 1611. Film zaczyna się w 1622 czyli podobny mechanizm. Ale i tak jest głośniej niż w filmie. Możliwie, że ze względów bezpieczeństwa użyto mniejszej ilości prochu niż używało się w rzeczywistości. Stąd taki piard.
Może rzeczywiście to dobry film, ale ja nie dał bym mu 10/10 jak ty, choćby nawet za to,że nie ma innych filmów o tym okresie..Tego nie rozumiem dlaczego tak mało filmów powstało w klimacie tego okresu. Choćby nawet taka bitwa pod Lepanto - moim zdaniem jedno z zwycięstw kluczowych dla losów świata oraz przede wszystkim pokazanie, że mimo wielu różnic, katolickie południe europy potrafiło się zjednoczyć,aby pokonać wspólnego wroga. Czy dlatego nie powstał film o tej bitwie, bo trudno by było pokazać w złym świetle religie katolicką?
Przyłączam się do pochwał ,najbardziej w filmie ucieszyło mnie to , że sprawia on wrażenie iż oglądamy fragment historii ,bez zbędnych ozdobników ,przegadanych dialogów , aktorów którzy byliby przebierańcami i zachowywaliby się jak w piosence ' Co ty tutaj robisz ' ... Galernicy WIOSŁUJĄ - a nie grają wiosłowanie , żołnierze WALCZĄ - nie udają ... Piszę o tym bo nastawiłem się na to , że będzie tak jak w taśmowo produkowanych filmach włoskich o tematyce religijnej lub historycznej , mam na nie uczulenie , nie da się ich oglądać . Pozytywnie się rozczarowałem ,polecam ...
to jest jeden z moich ulubionych filmów i długo by pisać dlaczego. Może głównie dlatego, że świetnie pokazuje postać nietuzinkowego człowieka (mógłbym się przyczepić jedynie do nie ukazania w większym stopniu jego mrocznej natury, ale wiadomo, że niemożliwe jest w jednym obrazie zrobić wszystko) - postać zresztą zagrana idealnie i dlatego tak trafiająca mi do gustu.
Zupełnie też nie przeszkadzała mi narracja w filmie (czyli w sumie ukazanie wyrywków z życia głównego bohatera). Uważam ją wręcz za zaletę - to nie miał być film militarystyczny albo z gatunku płaszcza i szpady. To jest tylko tło dla pokazania tego konkretnego człowieka i jego podejścia do życia w czasach, w których przyszło mu żyć (abstrahując od tego, że został wymyślony :P). Siła tego obrazu tkwi z realistycznym przedstawieniu - tutaj nie ma cukierkowych scen, idealnych bohaterów, ratowania świata i walki jeden na dziesięciu co kwadrans. I bardzo dobrze, że jest tak a nie inaczej :)
"a pamiętajmy, że tylko arcydzieła wywołują silne emocje u widza."
Silne emocje u widza wywołują także filmy skrajnie złe (irytacja,znudzenie, wnerwienie), tanie horrory (gwałtownie podskoczenie w fotelu, bo jakiś potwór nagle wyskoczył z wrzaskiem z ciemności), łzawe melodramaty (jedno z kochanków umiera, a drugie i co bardziej wrażliwi na takie sceny widzowie - płacze).
A co to ma wspolnego z w.w.? Poza tym, ze w tym okresie Rzeczpospolita byla najwieksza potega na wschodzie, a Hiszpania na zachodzie Europy? W tym filmie niczego o Polsce nie ma, wiec mow na temat.
po jakie licho młodzi ludzie wciąż wybierają wygodne kierunki studiowania? ilu historyków, geografów, socjologów nam się jeszcze urodzi...
czy autor wątku pracuje w zawodzie? czy nie żałuje? czy podatnik ma prawo się burzyć?
swietny film - klase kostiumy i obraz sceniczny - podobno wzorowany na owczesnym malarstwie. Rekwizyty przeswietne - pierwszy chyba film historyczny jaki widzialem z autyentycznymi i tak dobrze pasujacymi do epoki kostiumami i bronia! I wreszcie - w sumie malo sie wie o Hiszpani, ktora byla wtedy prawdziwym mocarstwem swiatowym - i jeszcze nigdy nie przyszlo mi ogladac zadnego filmu o tej epoce - ten jest chyba w ogole pierwszym filmem tego rodzaju.
"1612" przemilczę, ale czemu do jasnej ciasnej mieszasz w to Ogniem i Mieczem? Co ma piernik do wiatraka? Adaptacja książki przygodowo-historycznej z fikcyjnymi postaciami, do biograficzno-historycznego filmu?
Cóż, jaki znawca historii taki komentarz ... dziewczyna się popłakała na końcu zapewne przez ten wojskowy realizm.