bardzo lubię ten film, taki ponadczasowy i często do niego wracam, świetne dialogi i klimat miasta w tm filmie, ale ostatnio zauważyłam, co mnie zirytowało, że chyba dobór aktorów nastąpił pod kątem- aby byli dopasowani wzrostem do Billego Crystal i żeby żadna kobieta go nie przewyższała, a mężczyźni ewentualnie nieznacznie, nawet statyści i ludzie na bankietach są dziwnie maluczcy, to przesada wg mnie. Ich najbliżsi przyjaciele także- to jacyś mało znani aktorzy, kto wie, czy nie zagrali tylko i wyłącznie dzięki niewielkiemu wzrostowi. I kto wie czy sama Meg Ryan tez dzięki temu nie zabłysnęła- bo to chyba pierwsza jej tak duża rola, a wg mnie to ona jest tam główną gwiazdą nie on i w sumie wolę ją gdy gra w parze z Tomem Hanksem czy w innych filmach, jakoś Bill C. nie jest moim faworytem... jest on za bardzo w stylu kabaretowym, a za mało aktorem np. w scenie ze śpiewaniem w sklepie, nie zachowywał się tam jak naturalny dowcipkujący facet, tylko jak kabareciarz na scenie... jednak mnie drażni facet
to interesujące, fakt- Billy nie jest olbrzymem- 170 cm, ale Meg jest od niego o 3 cm wyższa, więc z tym "doborem pod kątem wzrostu" to chyba jednak pudło. swoją drogą, oboje stworzyli fantastyczną parę filmową i nie wyobrażam sobie kogokolwiek innego w roli Harry`ego. pozdrawiam.
no właśnie tylko 3 cm, aby wyglądali podobnie, a inni aktorzy podobnie sa niscy, myślę, że wzrost jednak miał znaczenie:)
dla fanów Gwiezdnych wojen może i rzeczywiście ma bogatą filmografię, ale jakoś nie zauważyłam jej przed tym filmem, ani nie spotkałam w zbyt wielu innych filmach, widocznie inne gatunki wybierałam, ale żeby większość statystów była niskiego wzrostu, to nienaturalne, to jakby uleganie kompleksom głównego aktora, czy tworzenie alternatywnej rzeczywistości, która rzeczywista nie jest...