PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=760082}

Your Name

Kimi no Na wa.
8,2 29 044
oceny
8,2 10 1 29044
7,1 8
ocen krytyków
Kimi no Na wa.
powrót do forum filmu Kimi no Na wa.

Obejrzałam to dzisiaj. Prawdziwy wyciskacz łez. Bardzo wzruszające anime. Główni bohaterowie mnie oczarowali. Jednym słowem wspaniały seans. Jednakże i tak większość Polaków powie, że to przecież "bajka dla dzieci". Ech Polacy pod tym względem są strasznie zacofani. Czasem anime jest bardziej wartościowe niż nie jeden amerykański film. Nie twierdzę oczywiście, że wszystkie amerykańskie produkcje są złe, ale są tak hollywoodzkie... to mnie trochę odstrasza.

morgana_lefay_2

Z drugiej strony skądś taki stereotyp jest.

Też mi się film spodobał :)

ocenił(a) film na 10
Magnolia1993

Stereotyp wziął się zapewne stad, że anime jest animowane, wiec jak coś jest animowane musi być dla dzieci, bo u nas tak jest i koniec, i większość Polaków ma Japończyków za idiotów, poprzebieranych za lolitki i inne takie.

ocenił(a) film na 10
dhqisajah

Mangozjeby łączmy się!!

ocenił(a) film na 10
morgana_lefay_2

Ja się zakochałam w tej produkcji, naprawdę. Obejrzę jeszcze nie raz.

ocenił(a) film na 10
dhqisajah

To obejrzzzzzyj! Ja przed chwilą obejrzałem i daję 10/10.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
Heller1304

Kochani, a gdzie można obejrzeć to cudo w polskiej wersji?

ocenił(a) film na 10
Eiris_80

Tu:
https://shinden.pl/series/45192-kimi-no-na-wa/episodes
Albo tu:
https://animeon.pl/anime/39/kimi-no-na-wa

ocenił(a) film na 6
morgana_lefay_2

Właśnie obejrzałam film i szczerze mówiąc jestem trochę zawiedziona. Znam twórczość Mokoto Shinkaia i tworzy naprawdę piękne animacje i ciekawe historie, ale z drugiej strony jest nieco wtórny. Cały czas opowiada o młodzieńczych zauroczeniach, które odciskają się na bohaterach przez wiele lat, czekają na siebie i spotykają się bądź nie. Sam pomysł jest ciekawy, jednak trochę za szybko pociągnęli ten rozwijający się między nimi romans. Znaczy wiadomo nie spotkali się, tylko żyją cudzymi życiami, więc poznają się nawzajem, ale trudno mi tam zobaczyć początki uczucia. Nagle nam rzucają w twarz: podoba Ci się ktoś inny, ta płacze jak umawia go na randkę i jakoś nie czuję i trudno mi uwierzyć, że już te emocje i uczucie. Jakaś więź, koleżeństwo owszem, ale nie zauroczenie. Wydawało mi się to nieco pospieszone i brakowało mi scen, w których odkrywali siebie nawzajem i widzieli co ich łączy. Fajny twist w pewnym momencie, ale wszystko co dzieje się potem wydaje mi się nieco rozwleczone, zbyt oczywiste. I jakoś zabrakło relacji Mitsuha - ojciec, zabrakło mi tam puenty. Wszyscy zaraz mnie pewnie zjedzą, ale generalnie w porządku, choć nic niesamowitego ;)

kundzia44

Wiesz każdy ma inny gust i nikt nie powinien się doczepić. O gustach się nie dyskutuje :) Bynajmniej ja zawsze z takiego wychodzę założenia.

kundzia44

zgadzam się z kundzia44 w 100%

kundzia44

Wprawdzie nie mam zamiaru czepiać się o gusta tak spróbuję jednak Cię przekonać, że jednak z tym zauroczeniem było jednak lepiej niż sądzisz. I tak, dobrze to ujęłaś, chodzi o zauroczenie a nie miłość. Wg mnie "odkrywali samych siebie" będąc w cudzych ciałach + zostawianie sobie notatek na komórkach gdy już zdali sobie sprawę, że to nie są tylko sny a zamiana ciał. To spowodowało, że się sobą zauroczyli i nie jest tak, że było to "pospieszone i brakowało scen, w których odkrywali siebie nawzajem i widzieli co ich łączy". Z perspektywy naszej pewnie tak ale muzyka w tym filmie nie bez powodu jest jaka jest. Shinkai zażyczył sobie od Radwimps, aby piosenki również 'opowiadały' i prowadziły narrację. Dobrze to się prezentuje, gdy ogląda się wersję z tłumaczonym tekstem piosenek, który podpasowuje pod dane sceny. I tak przy ok 30 minucie jeden z utworów ma miejsce podczas tego szybkiego montażu zamian ciał - czyli piosenka opowiada dosłownie to, co widzimy w tych np. 2 minutach trwania montażu ich wymian. Czyli wiemy z tych szybkich i prostych scen, że przeżywają ten swój 'fenomen' zamian ciał parę dobrych dni więc jak najbardziej był czas zauroczyć się drugą osobą (zwłaszcza, że widzieli drugą osobę będąc w jej ciele, mając wspomniane przeze mnie interakcje poprzez pisanie na fonie, rękach itp. i pewnie to, jak odbierali ich inni). Ten szybki montaż miał na celu uwypuklenie, że nie było to ani przyspieszone, ani że nie mieli czasu siebie odkrywać. Przypomina mi to poniekąd to, z czym sobie żartowali w pociągu Okudera i kolega Takiego o 'spotkaniu w internecie' tej drugiej osoby. Tego typu analogia bardzo mi pasowała do ich relacji i kiedy już chcesz spotkać na żywo daną osobę, to robisz pewnie to, co zrobiła Mitsuha (problem jednak polegał na tym, że ramy czasowe mieli inne i Taki nie był w stanie jej rozpoznać bo dopiero 'spotka' ją za 3 lata; no i chciała go zaskoczyć lol a nie, że osoby się umawiają na spotkanie). Zresztą, poczuła się raczej wtedy zazdrosna o to, że Taki idzie na randkę z Okudera, którą mu sama zafundowała. Inna sprawa, że podczas randki z Okuderą Taki nie był sobą - sama Miki zafundowała mu na koniec wykład mówiąc, że kiedyś pewnie podkochiwał się w niej ale teraz myśli o kimś innym czyli po tych wszystkich zamianach ciał poczuł jakieś zauroczenie lub zainteresowanie Mitsuhą, której ciało przejmował ale do końca wtedy nie zdawał sobie z tego sprawy. Oboje też próbowali dodzwonić się do siebie po pewnym czasie - Mitsuha na dzień przed uderzeniem komety/festiwalem (czyli po tych wszystkich zamianach i tym mariażu scen z piosenką) a Taki w momencie, gdy się kontakt urwał z Mitsuhą (czyli ani nie było zamiany ciała ani jak wspomina nie odbierała telefonów ani maili). Wtedy też i on postanowił spotkać się twarzą w twarz z Mitsuhą i wiemy co było dalej. Jeśli Cię nie przekonałem to trudno :p ale osobiście uważam, że nie było tutaj nic, co wskazywałoby na brak czegokolwiek odnoście ich uczucia (zwłaszcza gdy ktoś używa tych szybkich montaży gdzie w parę minut pokazywane jest więcej aby przyspieszyć narrację). To tak, jakby pisali do siebie przez internet ale mieli też 'przyjemność', że zamiast zdjęć czy kamerki obcowali ze sobą poprzez zamianę ciał i tak widzieli daną osobę.

Wiele rzeczy też mi zabrakło ale nie wiem czy akurat puenty z ojcem Mitsuhy. Nie był nigdy na pierwszym planie i jedyne co miał zrobić to ewakuować mieszkańców do pobliskiej szkoły. Co tutaj więcej było potrzebne? 8 lat później dowiadujemy się tylko, że Mitsuhie udało się przekonać ojca ale biorąc pod uwagę jak to zostało przedstawione i ojciec też pewnie zdawał sobie sprawę z 'zamian ciał' (scena z Mitsuha-Taki i ojcem, pierwsza próba) nie dziwi mnie, że się udało. Z narracji wynikało, że opuścił rodzinę po śmierci żony i miał gdzieś świątynię, widać było, że oprócz babci nikt się tym nie przejmuje a dziewczyny mają chyba to gdzieś (sama Mitsuha wiedziała jak jest, scena z 'nie garb się' np.), więc naprawdę nie wiem jakiej puenty tu oczekiwać? Jedyna wynikająca z narracji była taka, że 8 lat później Mitsuha przekonała ojca do ewakuacji i tyle. Film nie miał opowiadać o jej relacji z ojcem, imo.
Osobiście zabrakło mi więcej scen z Mitsuhą w epilogu. Całość sprowadza się do postaci Takiego i fakt, w 'ostatni' dzień widzimy już i Takiego i Mitsuhę zaczynających dzień aż do ich spotkania ale wg mnie było to za mało (nawet jeśli dodam do tego pierwsze sceny, które są tym samym z dodatkowymi scenami i monologiem obu postaci aniżeli piosenki, która gra w ostatnich scena do ich spotkania - tak, tak, to jedno i to samo ale można nie zauważyć.. ja nie zauważyłem :p). Jakoś tak wolałbym zobaczyć też drugą stronę medalu skoro cały serial opierał się na tej dwójce no ale może o to chodziło, że narracja Mitsuhy kończyła się wraz z uderzeniem meteoru a Taki był tym z przyszłości.

ocenił(a) film na 10
morgana_lefay_2

A ja myślę, że to nie tylko problem Polaków. Serio. Zobacz jak wielkim krajem jest Ameryka. Prawdopodobieństwo sukcesu japońskiego filmu tam jest o wiele większe. Dlaczego? Z prostego względu. Przy takiej ilości ludzi, zdecydowanie łatwiej znaleźć fanów gatunków, czy ludzi z bardziej otwartymi umysłami.
Btw i tak mam wrażenie, z tego co czytałem w recenzjach, że nawet tym, którym się podobało - nie zrozumieli oni tego filmu, tylko odebrali bardzo powierzchownie jako zwykły romans, ze względu na brak znajomości kultury i wierzeń Japończyków.
Trochę się u siebie rozpisałem na ten temat:
https://rascal.pl/anime-manga-japonia/kimi-no-na-wa-2016/

ocenił(a) film na 6
rascal0pl

Myślę, że przesadnie hajpujesz ten film po prostu. Odniesienia jakie wymieniasz, i które mają być dowodem cudownej fabuły - podobne znajdziesz w każdym bardziej przemyślanym filmie. Zamieszczanie ich nie jest niczym niespotykanym. A czerwona nić przeznaczenia jest przez japońców chyba upychana do każdego cholernego romansu. A w :"Twoim imieniu" to wręcz ta metafora rzygała na widza co parę chwil. Shinkai upychał te czerwone nici gdzie się tylko dało.

Zgadzam się z opinią wyżej. Shinkai jest strasznie wtórny. Od czasu "Jej kota" robi ten sam film, z jedynie lekko zmienioną otoczką.

ocenił(a) film na 10
mhrocznyszatan

"podobne znajdziesz w każdym bardziej przemyślanym filmie"
Czymś takim można podsumować dosłownie wszytko. Czepiłeś się tej czerwonej nici, a ja wyraźnie pisałem, że to kompilacja tego wszystkiego oraz samego pomysłu, czy klimatu sprawiła, iż uważam to dzieło za genialne - nie sam jeden element. Nie jest ważne, że coś pojawia się często lub nie (sporo motywów, o których wspomniałem nie pojawia się prawie wcale), ważne jest to, jak jest użyte by poprowadzić fabułę. No i jak już wspomniałem gdzieś chyba też - ten film różnił się kompletnie od tego, co prezentował wcześniej. A, że tematyka podobna? Tutaj również możemy dosłownie każdy film czy serial podsumować w ten sposób.

ocenił(a) film na 6
rascal0pl

Nie, nie dosłownie wszystko, bo to ty wyszedłeś z teorią, że nikt inny nie zwrócił uwagi na to. I że trzeba znać dobrze kulturę japońską, by wiedzieć jaką rolę pełni w niej nić :)

I tematyka? Cała budowa postaci i fabuły jest identyczna w każdym kolejnym filmie shinkaia. Mamy młode osoby, zaprzyjaźnione w dzieciństwie, które w jakiś sposób zostały od siebie rozdzielone. I jakimś magicznym zbiegiem okoliczności udaje im siębie odnaleźć w ostatniej scenie filmu. Przy czym same filmy przetykane są pięknymi pejzarzami nieba, długimi ujęciami szkoły, fascynacją pociągami i generalnie pokonywaniem przestrzeni w poszukiwaniu drugiej osoby. Wszystkie mają podobną muzykę, podobne charaktery postaci i tak dalej i tak dalej. W każdej bohaterowie są nieśmiałymi osobami, które nie potrafią wyznać drugiej osobie swoich uczuć. Bohaterów nawet spotykają podobne przygody. I nie zasłaniaj się tym, że to uproszczenia którymi można każdy film scharakteryzować. Bo tak nie jest.

ocenił(a) film na 9
morgana_lefay_2

Czuje, że obejrzę jeszcze nie raz :D

Equmini

Też mam takie wrażenie :))

ocenił(a) film na 7
morgana_lefay_2

Anime bardzo fajne... gdyby nie ten idiotyczny dobór muzyki. W anime Mizayakiego gra orkiestra... tutaj chyba wynajęli jakieś licealne kapele pop-rockowe. To tak jakby w Reksiu puszczać przeboje taneczne Krzysztofa Krawczyka. Muzyka strasznie spłyciła ten film.

ocenił(a) film na 6
AndcRew

Shinkai po prostu lubi taką muzykę. Jeśli dobrze kojarzę, to we wszystkich jego filmach jest podobna.

ocenił(a) film na 10
AndcRew

Orkiestry to najnudniejszy i najbardziej generyczny rodzaj ścieżki dźwiękowej. Nie mogę sobie wyobrazić nic mniej kreatywnego niż używanie w pełni orkiestrowego soundtracku. Jak słyszę coś takiego to robi mi się niedobrze, ponieważ wszystko w tym stylu brzmi niemal identycznie. Dobrze, że to nie jest częsta praktyka jeśli chodzi o anime. No i moim zdaniem bardzo wyrywkowo oceniłeś muzykę w KnNW, ponieważ wspomniałeś jedynie o 3(!) insert songach (jedna na start, druga i trzecia w połowie), a nie samej muzyce tła towarzyszącej widzowi przez cały film. Ogólnie jest mnóstwo wstawek orkiestrowych również w całej ścieżce dźwiękowej. Motyw końcowy (なんでもないや/nandemonaiya) jest swoją drogą genialny.

AndcRew

Czy ja wiem.. jak dla mnie muzyka właśnie była fenomenalna a piosenki - świetnie zrobione pod narrację scen filmu. I piękne słowa tychże. Nie wiem czy nazwałbym się fanem tego typu piosenek ale w tym filmie jak najbardziej mi się podobała. Aż za bardzo powiedziałbym a główne utwory mają naprawdę ciekawe słowa. Widać czy raczej słychać, że robione specjalnie pod film.

ocenił(a) film na 7
matiiii

Sorry - ale dla mnie jedynymi słowami, które powinny ciekawe w filmie są te wypowiadane przez bohaterów. Nie grzeje mnie to ni ziębi czy piosenka w tle ma poruszające słowa, bo moim zdaniem nie powinno tych słów w ogóle być, chyba że w jakimś kubusiu Puchatku dla 8-latków, gdzie trzeba młodym dopowiedzieć co mają czuć w danym momencie. Przykładem może być jeden z najwspanialszych soundtractracków w anime jaki słyszałem - z Księżniczki Mononoke - żadnych słów, ale całość emocji.

AndcRew

W takim razie inaczej pojmujemy ideę używania takich narzędzi jak piosenka w filmach. Ja nie tyle piszę, że ma "poruszające słowa" co fakt, że jest używana w narracji samego filmu (przykładowo scena szybkiego montażu zamian ciał a w tle muzyka i piosenka ze słowami do tej narracji pasująca). Biorąc jednak pod uwagę, że dla Ciebie film oznacza brak piosenek a tylko muzykę (no chyba, że jest filmem dla dzieci)- różnimy się w tej kwestii jak pięść do nosa. Pozdrawiam konesera dobrych OSTów :)

morgana_lefay_2

No bo to jest bajka dla dzieci. Anime dzieli się na filmy dla dorosłych i bajki, to jest bajka anime. Tak trudno to ludom zrozumieć!

morgana_lefay_2

Anime to nie bajki, do dnia dzisiejszego brakuje technologii i wyobraźni żeby stworzyć odpowiednik w postaci filmu z żywymi aktorami, czego przykładem są wszystkie netflixowe produkcje: "bleach" "fma" etc... Jedynym wyjątkiem jest tutaj gantz:0 po którym mi kopara opadła.

morgana_lefay_2

film ma ocenę powyżej 8, w komentarzach wszyscy zachwyceni, ta jedna osoba, która musi się przyczepić do swoich: "Polacy są tacy zacofani... nie lubią anime..." :/ serio?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones