Jak zwykle u Leloucha zachwyca niekonwencjonalna narracja, przedstawienia losów bohaterów i ich samych. Opowiada dialogami, spojrzeniami, obrazami („Co robi twój mąż?” i kilka kadrów z samochodami, bez żadnej narracji słownej). Niemal każdy element tej historii jest opowiedziany w taki inny, ciekawszy sposób, od tego, do którego się w kinie przyzwyczaiłem.
Oczywiście to nijak nie zasłania cienizny fabularnej. Ot, znajomość dwojga płci – maksymalnie typowo, spokojnie, bez słabych momentów – ale tych lepszych też nie ma. Poznają się, rozmawiają 20 minut, patrzą na siebie kolejne 10, myślą o sobie kolejne 10... Straszna nuda i brak życia w tym jest, szczęście że technicznie film wymiata.
7/10.
biorąc pod uwage rok powstania filmu, tego typu narracja byla juz dosc rozpowszechniona, typowa dla nowofalowców. chociażby klasyka gatunku 'do utraty tchu' godarda, nakręcona 6 lat wczesniej...
Kiedyś lubiłem ten film bardzo, jednak czas mu nie sprzyja.Wszystko jest mało autentyczne, że posłużę się tym eufemizmem.
Pozostaje odbiór na poziomie zmysłowym,wpadający w ucho temat muzyczny, trochę oryginalnych ujęć kamery i rzeczywiście bardzo kobieca Anouk Aimee.
Good night and good luck, esforty.
6/10