Na pogrzebie pewnej zamożnej wdowy nie zjawia się nikt, oprócz tajemniczej kobiety w żałobnym stroju. Młody adwokat, który przyjeżdża do posiadłości nieboszczki, by uregulować sprawy jej majątku, staje twarzą w twarz z przerażającą zagadką skrywaną przez damę w czerni...

Zaskakująco udany film telewizyjny z 1989 roku to klasyczne i nastrojowe ghost-story. Zaskakujące przede wszystkim dlatego, że umiejętnie stopniowanie napięcie oraz piękna otoczka wizualna nadają blasku tej zwykłej i nieco naiwnej historii. Atmosfera jest tu tak gęsta jak mgła zalegająca nieustannie na moczarach otaczających domostwo zmarłej kobiety. Do tego wspaniały wystrój wnętrz i oświetlenie - prawie możemy poczuć zapach wiktoriańskiego dworu. Niemal zupełnie nie widać, że film nakręcono pod koniec lat 80-tych. Na plus także wwiercająca się w ucho muzyka. Niestety, w połowie dzieła wkrada się tu nieco wtórności i niejasności. Wielka posiadłość, spadająca z półki piłka, zamknięty pokoik i duch płaczącego, uwięzionego gdzieś dziecka... Mnie od razu zapaliła się czerwona lampka - aha! gdzieś to już widziałem. Mianowicie w prawie dekadę starszym, ale doskonałym horrorze "Zemsta po latach" z 1980 roku. Za takie triki spory minus dla Anglików. Wydaje się też, ze twórcom zwyczajnie zabrakło dalszych pomysłów - po rewelacyjnej i zaskakującej scenie konfrontacji z tytułową bohaterką, następuje rozciągnięta powtórka z rozrywki: wciąż te same głosy znikąd, ciągle ta sama (samoistnie wskakująca do szuflady czy walizki prawnika) figurka żołnierzyka... Zakończenie także jest niejasne, nie wprowadza do treści niczego nowego, a staje się po prostu jeszcze jednym znakiem zapytania, nad którym można niby łamać sobię głowę, ale nie będzie to ani bolesne ani konieczne. A szkoda - ta historia mogłaby potoczyć się nie tyle płynniej, bo tempo akcji zachwyca spokojem i rozwagą, ale po prostu ciekawiej. Chętnie zobaczę co z ową opowieścią zrobili twórcy remake'u z 2012 roku w szumnie wówczas reklamowanej "Kobiecie w czerni" z Danielem Radcliffem. Oryginał zachwycająco smakowity, ale nieco niedopieczony... Ode mnie 6/10.