Czy Was też strasznie irytowała Anna ? Szczerze mówiąc nigdy nie byłam przekonana co do
Scarlet, ale grając tą postać strasznie mnie wkurzyła.
Ot tak spieprzyła małżeństwo, bo przecież jest piękna, seksowna, chce bzyknąć faceta i ma do
tego prawo. Potem jest wielce zgorszona po tym jak słyszy jak owy facet uprawiał seks ze
swoją żoną ... no chyba jest dziewczyna bardzo pomylona.
Ani na chwilę nie przejawiła żadnej empatii, nie pomyślała jak zgorszona i zdradzona musiała
się czuć żona Bena.
Nie powiem, On też do niewiniątek nie należy - nie zależało mu na małżeństwie, nadal ją
okłamywał ... to po co pieprzył, że chce nad tym ich związkiem pracować ? Ja rozumiem -
przyznaje się do zdrady i zrywam kontakty z osobą, z którą zdradziłam męża ... ale jaki sens w
przyznaniu się skoro robi to dalej, to ma sprawić, że będzie się miało mniejsze wyrzuty
sumienia ?
Zazwyczaj zdrady w filmach jakoś mnie nie rażą, ale ta ukazana w "kobiety pragną bardziej" -
dosłownie wyprowadziła mnie z równowagi.
P.S. Nie ma to jak świetnie przetłumaczony tytuł filmu ;)
Wystarczyłoby "On nie jest zainteresowany".
Natomiast jeśli wziąć pod uwagę ogólne przesłanie filmu, to tytuł pasuje idealnie :)
No chyba lepiej dosłownie przetłumaczyć w tym wypadku, niż walnąć jakiś tytuł niewiadomo skąd ;)
no może "Kobiety pragną bardziej" do tematyki, ale przetłumaczenie to nie jest.
Zresztą główny wątek tematu dotyczył Anny i Bena.
uważam jak vanilla_sky, świetny tytuł! Poza tym, ten, chyba budzi znacznie większe zainteresowanie ;>
przy tłumaczeniu bierze się pod uwagę nie tylko znaczenie, ale też kontekst i brzmienie, dlatego "Kobiety pragną bardziej" jest już lepszym wyborem niż kalkowane "On nie jest zainteresowany" :) Jak by to brzmiało: "Idę do kina na "On nie jest zainteresowany"....
A czy ty myślisz, że facet, któremu jest dobrze w związku idzie sobie na bok? To zadaniem kobiety jest sprawiać, żeby facet nie myślał o innych. I odwrotnie. Sorry, ale jakbym miała taką żonę, jak Jennifer Conelly w tym filmie, to też bym wolała Scarlett. Poza tym, też uważam, że to szczyt bezczelności i żenady, żeby uprawiać seks z żoną przy kochance. ; ) Jaki dojrzały facet tak robi? Faceci na mnie lecą, a dlatego lecą, ponieważ ich kobiety nie spełniają ich potrzeb! Proste. Życie to wolny rynek i każdy ma prawo każdego podrywać. Jak kobieta nie umie utrzymać przy sobie faceta, to dlaczego druga ma nie skorzystać?
Ładna filozofia, ale przeważnie ludzie wolą po prostu to co niedostępne i niezdobyte. Jest wiele takich osób, którym dobrze w związku i skaczą w bok. Co człowiek to inny powód jego działania.
Twoja reakcja świadczy o tym, że film jest dobry :)
Ludzie tacy są - głupi, płytcy, mali, nielogiczni - dobrze że na osłodę pokazali Affleka, bo byłoby tylko smutno, a tak mamy złudną pociechę.
Choć recenzent trochę racji ma - jego postać utrwala złudzenia...
Zgadzam się! Ogólnie film dość głupawy... Nie rozumiem ludzi, którzy twierdzą, że "otworzył im oczy" - przecież przedstawia same oczywistości.
Jedyny naprawdę ciekawy i mądry wątek należał do Beth i Neila i (jak na ironię) było go najmniej... Pojawił się chyba właściwie tylko po to, żeby film opowiadał o trzech parach, a nie dwóch. Mogło być z niego coś naprawdę ciekawego, bo obie strony miały swoje racje, a został zrobiony kompletnie na odwal się. Oglądamy za to bardzo dużo: panienki, która postanowiła od tak sobie rozwalić małżeństwo ledwo poznanego gościa, niewiernego frajera, który dał się kiedyś wrobić w ślub i teraz jest bardzo nieszczęśliwy, jego żonę mającą pewne problemy psychologiczne oraz niereformowalną desperatkę rzucającą się na wszystko, co jest płci męskiej :)
PS: "On nie jest zainteresowany" (moim zdaniem) pasowałoby bardziej i wcale nie brzmi głupio.
Pozdrawiam! :)
"jaki sens w
przyznaniu się skoro robi to dalej, to ma sprawić, że będzie się miało mniejsze wyrzuty
sumienia ?"
Moim zdaniem nie chodziło o wyrzuty sumienia, jak dla mnie to on się przyznał, bo miał nadzieję, że żona go zostawi,nie będzie chciała już z nim być, nie zechce ratować małżeństwa i da mu wolna rękę dla romansu z blondi; a że pechowo dla niego się złożyło, że akurat jej zależało na ratowaniu ich związku, to zniszczyło nieco jego plany, widać przecież jak się waha, gdy ma żonie odpowiedzieć :D
Z punktu widzenia zony, nienawidzilam Anny od samego poczatku. Dla swoich pragnien zniszczyla komus zycie - w tym przypadku jego zony. Patrzac na Anne, zaluje, ze kamieniowanie cudzoloznic (i cudzoloznikow) nie przyjelo sie na calym swiecie - zero wyrzutow sumienia, ze rujnuje komus zycie.
Ale chociaz jestem taka sama jak ta zona i tez wale lustrami (dlaczego o sciane a nie w meza?), to Janine wydala mi sie byc troche zaborcza - to ona w koncu wymusila to malzenstwo na niedojrzalym do zwiazku facetem. Mam wrazenie, ze Ben niespecjalnie chcial sie z nia zenic - po prostu bylo mu wygodnie.