Ale z każdą minutą dostrzegałem w nim to coś, ten film wyznaje bardzo dobrą dewizę, Carpe Diem.
może się wydawać, że ten film to nic specjalnego ale mnie on skłonił do sporych refleksji po obejrzeniu go.
gdy nie mogę się do czegoś przemóc to zawsze odwołuję się do Carpe Diem i tego filmu oczywiście jeśli to coś nie jest
głupie i nie robione na pokaz.
Ale do jednego nie mogę się przemóc, mianowicie do powiedzenia pewnej dziewczynie dwóch najpiękniejszych słów
mam tylko nadzieję, że uda mi się jej to wyznać jeszcze przed zakończeniem szkoły lecz został mi już tylko rok więc
muszę się do tego zebrać aby żyć szczęśliwie, lepiej żałować, że się powiedziało niż żałować, że się nie powiedziało ;)
film naprawdę dobry, humor przyzwoity a do tego piękna Hayden, która umilała seans 10/10
I to jest piękne w sztuce - oddziałuje na człowieka. Jedna mniej, inna bardziej, ale zawsze ma jakiś wpływ na życie. U Ciebie zadziałała natychmiastowo i bez precedensu :D.
Carpe diem quam minimum credula postero.
Masz rację, czasem mały bodziec może sprowokować u nas jakieś zachowanie na które nigdy wcześniej byśmy się nie zdecydowali i może nam potem pomóc raz jeszcze w podobnych tego typu sytuacjach.
Pomimo tego, że nie uważam się za osobę podatna psychicznie na jakieś sugestie, to w tym przypadku naprawdę mnie to ruszyło i jeśli mam być szczery to głownie przesłania z filmów, muzyki, książek i wypowiedzi mądrych ludzi mają na mnie taki ogromny wpływ ;)