Oglądając jakiś czas temu zwiastun, pomyślałam, że jakieś odgrzewane kotlety to będą i
nieśmieszne suchary.

Potem gdzieś Pan Zamachowski mówił, jak ten film miał mało dni zdjęciowych (kilkanaście bodajże)
i to oczywiście dla końcowego efektu nie jest korzystne.

Postanowiłam jednak ze względu na obsadę zobaczyć.
Jak to ostatnio w moich przypadku bywa, idę na polski film i jestem sama na sali. Bardzo mi to
odpowiada, ale nie mogę niestety opowiedzieć, czy dla innych ten film jest choć odrobinę śmieszny.

Problem jednak widzę w producentach, którym cięcia w budżecie całkowicie przyćmiły mózgi i w
tym, że jest to jednak debiut fabularny reżysera.

Uważam, że gdyby film mógł być kręcony trochę dłużej, to byłyby na pewno lepiej dopracowany.
Miała być to chyba taka czarna komedia, brakuje jej jednak klimatu (dla mnie przede wszystkim
budowanej przez zdjęcia, światło i kolory). Film ma parę dziur montażowych i widać, że coś zostało
ewidentnie wycięte. Przez pewien czas jest to kino "drogi", brakuję zapadających w pamięć
dialogów między postaciami w tym czasie. Bohaterowie są gdzieś tam charakterystyczni (policjanci
najbardziej), główny(?) bohater (Pokojski) jednak trochę taki nie do końca dla mnie zrozumiały w
swoim postępowaniu.

Film poprzednio miał mieć tytuł "Zabójcza miłość", źle, że go zmienili, chociaż ani jeden ani drugi
tytuł "zabójczymi" nie są.

W zwiastunie natomiast nie pojawia się tak istotna postać jak Kacper (w ogóle nie ma jego nazwiska
ani na zwiastunie ani na plakacie), jest za to Roma Gąsiorowska, będąca w filmie minutę (znowu Ci
producenci).

Ale żeby nie było tak negatywnie.
Film miał mi poprawić humor, po słabym dniu i to mu się udało, bo oglądało mi się naprawdę
przyjemnie, dlatego też żałuję, że z takiego czy innego powodu niezły potencjał został zmarnowany.

Gdyby go trochę wydłużyć, podrasować technicznie, scenariuszowo oraz mocniej ulepić postaci, to
z pewnością byłoby bardzo dobrze, ale i tak jest nieźle ;)