Tylko dla Harrisa i jeszcze Olsen. Pięknie się starzeje ten aktor, a ona nie przeraża wyglądem jak siostry ;)
Mam dylemat z tym filmem, w sumie to nawet nie z samym filmem i jego fabułą, co z zagadnieniem pt. czy dać szansę komuś, kto całe życie przesrał i nie wykazał się/spełnił swojej roli i pokładanych w nim nadziei? W filmie niby pada odpowiedź, że tak, że powinno się i cały czas jego trwania główny bohater jest pouczany przez kolejne osoby, a najbardziej przez atrakcyjną pielęgniarkę, że ojciec to ojciec, że to przecież rodzina, że zasługuje, że się stara… Choć się w sumie nie starał, tylko wysnuwał kolejne swoje widzimisię. No nie wiem, film niezły ale temat trochę skopany i ktoś taki raczej nie zasługuje na nic więcej niż tylko: żegnaj tato! Raczej właściwie to: ojcze.