z każdą minutą coraz gorzej, fabuła mierna, brak pomysłu oprócz bezmyślnej nawalanki. Nawet
efekty specjalne kiepskie.
akcja przewidywalna, a scenariusz mógłby wystarczyć jedynie na jakąś grę komputerową, w sumie ani to sensacja, ani horror trochę tylko SF.
Wg mnie efekty specjalne to jedyna rzecz jaka była dobra. No, może jeszcze obsada. W każdym razie zgadzam się z tym, że tylko pierwsza połowa filmu była dobra, potem już tragedia ;<
Zgadzam się, mniej więcej od momentu w którym zginął Briggs robi się kino klasy B. Film zaczyna się nieźle, dobre zdjęcia, klimatyczna muzyka, następnie narastający nastrój niepokoju (sygnał pomocy z sąsiedniej kolonii, świrujący lekko Mason), przechodzący w grozę (pustki i ślady krwi w kolonii 7, postać Lelanda na skraju obłąkania ze strachu itd. No i od konfrontacji z dzikimi kanibalami czar pryska, robi się jakaś głupia ganianka i slasher. Ktoś miał przyzwoity pomysł, ale zabrakło weny na ciekawy finał historii.
Mam podobne odczucia. Gdy zobaczyłem kanibali śpiących na trupach byłem zawiedziony. Jeszcze ucieczka do detonacji na mieście trzymała w napięciu, później z górki na łeb poleciała fabuła. Końcówka nijaka.