PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=259780}
5,8 129
ocen
5,8 10 1 129
Koncert na 707 ulic
powrót do forum filmu Koncert na 707 ulic

Milutka pocztówka

ocenił(a) film na 5

Cóż można więcej rzec o "Koncercie na 707 ulic"... Fabuła w nim jest niemal szczątkowa - blond dziewczę o zabójczo wymalowanych rzęsach i czarnooki niczym Don Juan młodzieniec (chyba Piotr Nardelli, jeśli udało mi się trafnie dostrzec) wyskakują w locie z samolotu nad Warszawą A.D. 1969 i rozpoczynają miłosne podchody ulicami kwitnącej w PRLu stolicy.

A czego tam nie ma? Jest i rewia mody i urody (tapirowane włosy lub modne peruki i kuse sukienki z tworzyw sztucznych u pań i artystyczne bródki, pekaesy i grzywy a'la Beatlesi tudzież żaboty u panow), i przegląd popularnych ówcześnie artystów, bo śpiewa Maciej Kossowski (ten od Agatki) z zespołem, który także gra na trąbce (Maciej, nie zespół), śpiewają Alibabki co rusz pojawiające się i znikające w ujęciach trickowych (nawiasem mówiąc pomysłowo wykorzystanych i zrealizowanych), występuje duet Marek i Wacek, grający na klawiszach w bagażnikach Fiata 124 i BMW 1600 (trzeba to zobaczyć, aby zrozumieć jak to wymyślono) na środku ulicy. Pojawiają się Novi Singers w zabytkowym kabriolecie oraz cała masa tancerek w rozmaitych (mniej lub bardziej udanych) układach choreograficznych.

Jest i wreszcie Warszawa, lecz kamera pokazuje tylko wybrane z jej 707 ulic, raczej nowoczesne jej oblicze. Z tzw. zabytków zobaczyć możemy jedynie odbudowaną po wojnie Starówkę, natomiast potem zaglądamy na ulice centrum, na Wisłostradę z jej efektownymi serpentynami, nie zabraknie również (jakżeby inaczej?) Pałacu Kultury i Nauki. Ze skifflowcami z No To Co gościmy w starej zagrodzie stojącej obok współcześnie postawionych bloków. Są jeszcze artystyczne ujęcia wysokościowców Ściany Wschodniej z rotundą PKO. A na koniec dworce Ochota, Stradom i Wschodni. I to właściwie tyle Warszawy w "Koncercie...". Zupełnie, jakby Warszawa stała tonami betonu i szkła...

Gdzieś po drodze ginie wątek pary z samolotu i pod koniec śledzi się go bez zbytniego zajęcia. Całość też nie jest bardzo absorbująca. Kolejne "kawałki" przemijają jeden po drugim i trudno o choć jeden utwór, który da się zapamiętać i zanucić na koniec filmu. Szkoda, że nie wybrano przebojów, które połączone z obrazem mogłyby stać się siłą "Koncertu na 707 ulic". A tak nawet jeśli słyszymy Irenę Santor czy Fryderykę Elkanę, nijakość anonimowych piosenek zabija staranne aranżacje - bo to na pewno jest plusem, gdyż mamy tu i bigbit, i bossa novę, i jazzowe rytmy Asocjacji Hagaw, i skifflowe ludyzmy.

Stąd też w mojej ocenie "Koncert..." pozostanie przedziwną hybrydą, powstałą nie wiadomo dla kogo i w jakim celu. Taką właśnie milutką pocztówką z Warszawy '69, do której można wrócić kiedyś, przy okazji, ale bez zbytniej tęsknoty.

ocenił(a) film na 7
tepee

Naprawdę świetny opis :)

Dla mnie obraz na plus, ciekawe pomysły aranżacyjne, dużo ówczesnej nowoczesnej ;) Warszawy, jeszcze więcej zgrabnych nóg :), niestety muzyka taka sobie.

Modne były wtedy pocztówki dźwiękowe - tu jest bardziej pocztówka niż dźwiękowa. Ale poznać ją na pewno warto.

Ciekawostka - wśród autorów tekstów - "Janusz" Kofta ;)

ocenił(a) film na 5
andre_

Dziękuję i pozdrawiam :-)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones