PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=581986}

Kongres

The Congress
6,5 10 939
ocen
6,5 10 1 10939
6,6 17
ocen krytyków
Kongres
powrót do forum filmu Kongres

Aż założyłem tu konto, żeby skomentować te brednie recenzenta –co też już pojawiało się w komentarzach wcześniej, za co dziękuję, bo nie czuję się osamotnionym starcem. Oto krótko w punktach na gorąco:

1. Pan Walkiewicz nie czytał długiego (a nie jak twierdzi krótkiego) opowiadania Lema (ale czytał streszczenie w Internecie).
2. Pan Walkiewicz, nagrodzony kiedyś recenzent, a obecnie jako zatrudniony jako etatowy dostarczyciel recenzji na Filmwebie i piszący w związku z wieloma filmami, które zobaczył, nie czytał większości pierwowzorów literackich – jak zaobserwowałem (ale ma życiorys w Wikipedii, choć wiem o jego lapsusach skądinąd).
3. Pan Walkiewicz nie dostrzegł, że ten film (mimo napisów na koniec, co jest żerowaniem reżysera na popularności Lema na świecie) nie ma nic wspólnego z opowiadaniem Lema – vide punkt 1.
4. A teraz szczegóły – panie Walkiewicz:
- skąd to cytowane credo Lema: „Większość technologii ma świetlisty awers, dopiero życie daje im rewers – czarną rzeczywistość” – bo jako żywo sobie nie przypominam? A śmiem twierdzić, że Lema znam lepiej, niż Pan… Co więcej – jak sądzę – nie jest to credo Lema tak w ogóle, że przypomnę np. ”Astronautów” lub „Obłok Magellana”;
- jak pan pisze: „W kluczowej dla opowieści sekwencji animowanej Folman przekłada stosunkowo wiernie oryginał, zastępując ulubieńca Lema Tichy'ego rysunkową Wright”, no to znów vide punkt 1., bo po prostu nie przekłada wiernie…., kto czytał „Dzienniki Gwiazdowe” ten wie….
- cytuję: "Kongres futurologiczny" ma klarowną strukturę. Napisany jest w pierwszej osobie, łączy bezpośrednią relację i dziennik. Filmowy "Kongres" sprawia wrażenie brulionu, w którym Folman notuje kolejne "pomysły na Lema". – znowu vide punkt 1. (szczególnie ta klarowna struktura…)
- cytuję: „W sugestywnym rysunku społeczeństwa kontrolowanego przez rozpylaną w powietrzu substancję syntetyczną (i przenoszącą wdychających ją ludzi do krainy surrealistycznych fantazji) nietrudno było doszukać się nawiązań do komunistycznego reżimu, zaś w zasnuwającej oczy bohaterów chemicznej mgiełce – do języka propagandy i praktyk socjotechnicznych.” – no cóż, panu Walkiewiczowi urodzonemu w 1985 r., nietrudno było to dostrzec, natomiast większości badaczy raczej nie – vide p.1…
5. Nie odnoszę się do oceny ogólnej filmu, ale nie jest to na pewno adaptacja opowiadania Lema, jak głoszą napisy końcowe.

ocenił(a) film na 7
starylemolog

Rzeczywiście, w typ przypadku adaptacja to za dużo powiedziane. Jest raczej bardzo swobodna wariacja na temat "Kongresu futurologicznego" Lema.

ocenił(a) film na 7
starylemolog

1. Wiedza jest logicznie niezależna od czytania. To zabawne: zakładać konto, żeby pisać niemerytorycznie o tym, co kto czytał.
2. I tu zarzut osobisty, czyli bez znaczenia.
3. Ma coś wspólnego. A Lem mimo pewnej popularności nie jest aż taką gwiazdą, by powołanie się na niego gdzieś tam w napisach przyciągało tłumy. Ważniejsze: film ma coś wspólnego. Pisanie, że nie ma nic, to po prostu kłamstwo. Po dwóch zarzutach opartych na domysłach, co ktoś czytał, serwujesz zwykłe kłamstwo. Po to konto zakładasz?

Zastanów się przy okazji, czy słabość recenzji dowodzi nieczytania czy nieczytanie słabości recenzji. Bo jeśli używasz słabej recenzji po to tylko, by udowodnić komuś nieczytanie, to jesteś trochę nawiedzony. Jeśli zaś próbujesz nieczytanie książki mieć za wadę recenzji filmu, to po pierwsze wracamy do logicznej niezależności jakości recenzji od czytania pierwowzoru, po drugie do twoich słów, że film z książką nie ma nic wspólnego (wobec czego czytanie jest chyba niezbyt istotne).

4. Stosujesz argument "nie znam czyli nie ma". Bardzo ciekawe, dużo w tym pewności siebie, tak dużo jakby ta pewność mogła zastąpić brak sensu. Dojrzałem, czyli nie zasłoniła.

5. Ja widziałem w napisach końcowych, że film jest oparty na tekście Lema. Adaptacja to i tak nie ekranizacja.

Czyli w zasadzie o co Ci chodzi? :)

hyrkan

"A Lem mimo pewnej popularności nie jest aż taką gwiazdą, by powołanie się na niego gdzieś tam w napisach przyciągało tłumy. "

Takie małe porównanie: George R.R. Martin i jego Pieśń lodu i ognia: pierwsze pięć tomów rozeszło się w nakładzie ponad 24 milionów egzemplarzy i zostało przetłumaczonych na ponad 20 języków.

Stanisław Lem, dane dotyczą wszystkich jego powieści, których napisał więcej niż pięć (jednak pewnie wszystkie nie osiągnęły porównywalnej popularności), ale pomimo tego to porównanie daj pewne pojęcie o jego popularności: jego książki zostały przetłumaczone na ponad 40 języków i osiągnęły łączny nakład ponad 30 mln egzemplarzy.

ocenił(a) film na 7
the_men_from_okinawa

Bardzo ładne cyferki.
A teraz idź na ulicę pytać ludzi, czy znają literaturę i filmy na podstawie. Możesz zrobić porównanie Martina i Lema, skoro chcesz. Pytaj w Polsce, a nawet w Krakowie. Nawet pod domem Lema. I potem mi podaj liczby. Żeby były znaczące, niech mówią rzeczywiście o tym, o czym rozmawiamy, czyli sile przyciągającej Lema. Nie o sprzedaży i tłumaczeń.

Żeby pokazać wagę Twojego argumentu zróbmy porównanie z Biblią. Jeszcze więcej egzemplarzy, jeszcze więcej tłumaczeń, a jak jeden człowiek na stu posiadaczy kojarzy, co tam jest opisane, to już będzie sporo. Jeśli jeden na stu się kieruje tym, co jest napisane, to będzie ogromnie dużo.

ocenił(a) film na 2
hyrkan

Za to "Manifestem komunistycznym" kierowali się nawet ci, którzy nie potrafili czytać.

ocenił(a) film na 7
Krzypur

Słabo pamiętam czasy, gdy nie umiałem, więc zdam się na Twoją opinię. A w jakimś konkretnym celu odwołujesz się akurat do tego dzieła?

ocenił(a) film na 2
hyrkan

Jako odpowiedź na Twoje porównanie z Biblią i kierowaniem się jej naukami.

ocenił(a) film na 7
Krzypur

Okejka. Jak będziesz znał trzecią książkę, to nie musisz dopisywać.

hyrkan

Słabiak jesteś hyrkan, to da się wyczuć w Twoich postach. Toksyczny ludzik z malutkim ego.

ocenił(a) film na 7
Creep_7

Pomyślmy, czy potraktuję zdanie jakiegoś trolla z netów, jakby miało znaczenie.

Nie.

Ale i tak dzięki. :)

ocenił(a) film na 8
hyrkan

Chłpie, Lem ma miliony fanów na całym świecie czy Ci się to podoba czy nie. Mam wrażenie że swoje zdanie opierasz na (sorry za to hasło) gimbazie, która gdzieś tam trafiła na serial i nagle jest wielkim fanem autora choć jego książek nie czytało.

Zapytałbyś mojego ojca (emerytowany górnik, nie żaden polonista) o Lema i Martina to o Lemie Ci będzie długo opowiadał, a Martina nie skojarzy choć o serialu słyszał. Ja mam 35 już prawie na karku i też Lem przyciągnąłby mnie do kina dużo bardziej niż Martin choć tego drugiego też cenię i żeby nie było, całą drukowaną Grę o Tron już dawno zaliczyłem (rozczarowując się przy tym każdym kolejnym sezonem serialu).

Dla mnie np. Lem obok Issaca Asimova jest najwybitniejszym autorem SF ever, choć przyjmuję do wiadomości że szczęścia do ekranizacji nie miał, a szkoda bo taki "Niezwyciężony" to praktycznie gotowy scenariusz na Hollywodzki hit z dobrą obsadą.

Także jeśli proponujesz taki eksperyment to tak, idź zapytaj ludzi w różnym wieku czy kojarzą Lema lub Martina i moim zdaniem będziesz zaskoczony.

ocenił(a) film na 7
sol82

"Chłopie" to mów do swojej matki, nie do mnie, dziecko.

Podaj źródło danych o milionach fanów.

Twoje wrażenie jest nieistotne.

Twój ojciec to jedna osoba. Nie miliony. Nawet nie chciałbym tak Twojej matki podsumować, że możesz mieć milion ojców.

Jeśli Twój ojciec Martina nie kojarzy, to nie jest na bieżąco z rzeczywistością. Z pewnością istnieją stulatkowie, którzy nie słyszeli o elektryczności, w ten sposób udowodniłeś, że nafta jest popularna na całym świecie. Jestem pod wrażeniem.

Nie interesuje mnie, kto Cię gdzie przyciąga. To bez znaczenia dla argumentacji.

Nie interesuje mnie, kogo i co zaliczyłeś. Jak wyżej.

Lema czytałeś najwyraźniej mało, większości nie zrozumiałeś, a co zrozumiałeś - zapomniałeś. Bo od uznania go za pisarza sf po pisanie o popularności - wszystko to sam komentował. Wiedziałbyś, gdybyś chciał.

Zaproponowałem eksperyment. Odezwał się jeden człowiek, który kłamie, że czytał Lema i którego ojciec żyje przeszłością. Miliony się nie odezwały. Poczekam jeszcze.

ocenił(a) film na 8
hyrkan

to ile ty masz lat że 35cio latek to dla Ciebie dziecko i jak mam się do Ciebie zwracać? Może "dziewczynko"? Może mylnie założyłem że jesteś dorosłym facetem, a dyskutuję tu z 12sto latką.

Dałem CI przykład tego, że to co Tobie się wydaje albo co wydaje się ludziom z Twojego otoczenia niekoniecznie przekłada się na wszystkich. Nie dość że sam nie zrozumiałeś, to jeszcze mi to wytknąłeś :D

Podaj mi Twoje źródło o milionach fanów Martina to pogadamy bo póki co to Lema więcej tłumaczyli i sprzedali niż Martina, a 'wrażenie' każdy ma swoje i jest gówno warte.

"Jeśli Twój ojciec Martina nie kojarzy, to nie jest na bieżąco z rzeczywistością. Z pewnością istnieją stulatkowie, którzy nie słyszeli o elektryczności, w ten sposób udowodniłeś, że nafta jest popularna na całym świecie. Jestem pod wrażeniem."
tego nie będę komentował bo jest tak głupie że boli.

Co do reszty to o czym mam z Tobą gadać dalej jak sam nie potrafisz dać jednego sensownego argumentu tylko mi tu inputujesz że Lema nie czytałem, że jeśli czytałem to nie zrozumiałem, że nie interesuje Cię kogo i co zaliczyłem itd... Odpowiadasz jak kretyn więc mogę założyć że kretynem jesteś lub kretynką i dalsza dyskusja z kimś takim nie ma sensu.

ocenił(a) film na 7
sol82

Widzisz, ja nie kieruję się metryką, ale jakością argumentacji. Nie wiem, czy przy dwunastolatce zaczniesz się starać.

Dałeś mi przykład dywagacji nie mających związku z tematem.

Zacząłeś od milionów fanów Lema. Jeśli nie chcesz się z tego wytłumaczyć, to uznaję Cię za kłamcę. Stosujesz argumenty, co do których nawet nie wiesz, czy są poprawne.

Głupie, że aż boli, jest "mój ojciec nieuk nie zna pisarza, zatem mam rację". Stosujesz przecinki jak syn nieuka.

Nie wiem, o czym masz gadać. Napisałem prostą wypowiedź, że Lem nie jest w świecie popularny, nie jest w Polsce popularny. Ty od tego czasu pogrążasz tu swojego ojca, ośmieszasz swoich nauczycieli i dywagujesz, że jeśli dwóch ludzi zna Lema (trzech, licząc mnie), to stanowią właśnie tę siłę, która filmom na podstawie Dicka zapewnia popularność. Ty w ogóle nie rozumiesz rozmowy, którą prowadzisz. Polecam Ci dokształcenie się albo granie osła w szopce.

ocenił(a) film na 8
hyrkan

"Widzisz, ja nie kieruję się metryką, ale jakością argumentacji." co? :) Sam się czujesz wielce obrażony, że napisałem 'chłopie', a teraz wypisujesz o jakości argumentacji?

Sam odbiegłeś od tematu łapiąc się jednego niewinnego słówka i teraz mi zarzucasz dywagacje nie mające związku z tematem?

Mam Ci udowadniać oczywiste rzeczy, że Lem ma miliony fanów na całym świecie? Poważnie, zerknięcie na liczbę sprzedanych książek czy tłumaczeń jest dla Ciebie takie trudne?

Starasz się nie pojąć prostoty tej dyskusji i wyjeżdżasz z jakimiś pseudo argumentami z dupy, czepiając się przy tym przecinków. Ty po prostu nie masz nic ciekawego do powiedzenia i piszesz, żeby pisać.

Więc dyskusja nie ma sensu bo jesteś pospolitym baranem, który coś sobie wymyślił i przy braku argumentów na poparcie swoich tez będzie mnie obrażał teksami o ojcu nieuku i moich słabych nauczycielach, wmawiał mi że Lema pewnie nie czytałem albo nie zrozumiałem.. żenada.

Co Ci mam zeskanować świadectwo? Wrzucić zdjęcie biblioteczki 'nieuka górnika'?

btw Z teksty o ojcu powinieneś po prostu dostać w mordę, no chyba że jednak jesteś wygadaną 12sto latką.

ocenił(a) film na 7
sol82

Skoro wcześniej Twoja argumentacja polegała na kolegowaniu, to była denna, a skoro teraz polega na sugerowaniu mi wielce obrażenia, to jest denna. Pozwolisz, że nadal będę Ci pisał o jakości argumentacji.

Gdy odbiegam od tematu, to nie na cały post. Ja stosuję dygresję, a Ty pominięcie meritum, żeby zachowywać się jak szczyl. Dlatego "chłopie" nie do mnie mów, a do kolegów z klasy.

Nie musisz mi nic udowadniać, bo nie potrafisz. Byłbym naprawdę głupi, gdybym serio wymagał od osoby niepotrafiącej argumentować dowodów. W ogóle argumentów nie wymagam. Proszę co najwyżej, byś sypał piaseczkiem w dzieci obok, bo trochę nie wypada włączać się z sypaniem piaseczkiem w rozmowę dorosłych. Tyle.

Twoja argumentacja nie była argumentacją tego, że Lem ma jeszcze jakichś dawnych fanów. To jest moje zdanie. Ja wyraziłem tu pogląd, że Lem miał okres pewnej popularności, która jednak nigdy nie dorównała jakości jego utworów. Lem ma zatem pewną ilość fanów, którzy w większości byli fanami 10 i 20, a niektórzy 50 lat temu.

W swojej podróbce argumentacji napisałeś na przykład, że Twój niewykształcony ojciec słyszał kiedyś nazwisko Lem, a nie słyszał nazwiska Martin, wobec czego Lem musi mieć miliony fanów. Ja natomiast nie schodząc w ten muł głupoty rozumiem, że niewiedza Twojego ojca nie jest dobrym miernikiem popularności pisarzy, zwłaszcza, że Lem fanów zdobywał dawno i nawet jeśli podliczysz ilość zakupionych książek, to musisz znacznie tę ilość podzielić (jeden człowiek, jak ja, może mieć wiele książek), a potem wielu ludzi odjąć, bo nie wszyscy fani Lema z lat sześćdziesiątych żyją.

Oczywiście w środowisku patologicznym, w którym ojciec przekazał Ci naczelne wartości w rodzaju dawania w mordę, imponuje nawet znajomość Lema, czyli ten sąsiad Twojego ojca, który książki naprawdę czytał, zasługuje na uznanie.

Nie odpowiadasz na argumenty rzeczowe. Widzisz, nasi ojcowie może nie nauczyli nas uprzejmości jakoś przesadnie dobrze, ale mój nauczył mnie odnosić się do faktów i uzasadniać wyrażone opinie. Twój mógłby się ode mnie uczyć, zanim Ci zaczął przekazywać to o obijaniu mordy.
Gdyby na przykład ktoś powiedział, że X ma miliony fanów, spytalibyśmy (ja, mój ojciec i sąsiad Twojego ojca, ten czytający) o podstawy twierdzenia, że fanów są miliony. Poproszę te podstawy.

Łączny nakład książek Lema wg wiki to 30 milionów.
https://en.wikipedia.org/wiki/A_Song_of_Ice_and_Fire#Sales
Tu masz różne szacunki z różnych lat sprzedaży niektórych książek Martina. Czy to 15 milionów w 2011 czy 24 miliony w 2013, oznaczają, że w 2017 wynik niższy nie będzie niż 30 milionów.
http://thewertzone.blogspot.com/2015/04/a-song-of-ice-and-fire-hits-58-million.h tml
Dla przykładu tu mamy szacunek 58 milionów.
To teraz zastanówmy się, czy skoro ta liczba 30 milionów sprzedanych egzemplarzy nie zmieniła się na wiki od kilku lat, a Martinowi co roku dochodzi kilkanaście milionów, to ja potrzebuję jakichś niesamowitych danych o popularności Martina? Jakie dane przyjmiesz? Poza obiciem po mordzie, bo przepraszam, to nie jest argument uznany w mojej rodzinie.

Dalej: fani Martina żyją. Czterdziestolatek z roku 1960 ma obecnie 97 lat.
Zapytaj mnie zatem, jakie mam dane przypuszczając, że fani Lema mogą obecnie żyć w nieco mniejszej ilości niż fani Martina. Śmiało.

Widzisz, ja Lema cenię. On był świadomy jakości swojej twórczości, ale i kiepskiej promocji, problemów w odbiorze (ignorowanie "pisarza sf" w środowiskach naukowych, choć na wschodzie było z tym lepiej, z drugiej strony ignorowanie filozofa przez fanów hard sf i hard fantasy - stąd popularność Martina, kiepski rynek wyjściowy, kłopoty z tłumaczeniem - Martin jest o wiele łatwiejszy, etc etc). Ty natomiast wymyśliłeś sobie jakiś mit i mi go serwujesz w zastępstwie rzeczywistości. Dla nikogo, kto nie żyje umysłowo kilkadziesiąt lat temu (pozdrów całą rodzinę) nie ma żadnego porównania popularności Lema i Martina. Żadnego. Jak w dużym rankingu książek fantastycznych pojawi się Solaris, to będzie to w miarę dobrze świadczyć o autorze rankingu, natomiast poza tym Lem jest tak w porównaniu do Martina niepopularny, zapomniany, nieistniejący, że u młodszych i niewykształconych na klasyce twórców rankingów go może nie być wcale.

Stosujesz muliste argumenty w rodzaju
"Wiesz są na całym świecie ludzie, którzy mieli w ręce inną niż lektura szkolna książkę i dla nich Lem jest mega gwiazdą. "
Takim człowiekiem jestem ja. Może niekoniecznie byłem tragarzem (przypomnij mi, co Twój ojciec robił?), ale chętnie te książki czytałem. Ale nie jest mnie milion. Widzisz, ja umiem liczyć. Dwie osoby, to znaczy Ty i Beata Szydło, mylą milion z jednostką. Ja nie mylę. Jestem jeden i jeśli dla mnie Lem jest gwiazdą, to nie dlatego, że kłamię w internecie na temat jego popularności, ale dlatego, że znam jakość. Ty ewidentnie treści lemowego pisarstwa nie znasz, bo o odbiorze swoich książek pisał w tak wielu miejscach, że trudno na to nie trafić. A nie umiesz oddzielić jakości od popularności, wobec tego w ogóle zyskujemy pewność, że poza pomaganiem ojcu w noszeniu mogłeś nie widzieć celu w braku książki do ręki.

Twoje argumentoidy są na poziomie
"Jeśli Ci ludzie idą do kina i podbijają boxofice filmom opartym o dzieła Philipa K.Dicka (w mojej opinii dużo słabszego pisarza niż Lem czy Asimov), to dlaczego nazwisko Lem miałoby na nich nie zadziałać?"
Piszesz zatem, że milionowe wyniki filmów opartych na prozie Dicka w porównaniu z o wiele niższymi wynikami filmów opartych na prozie Lema (dostałeś dane boxoffice), to kwestia podbijania przez fanów Lema!
Może jeszcze sprawdzimy wyniki oglądalności seriali na podstawie Lema i na podstawie Martina, a potem mi powiesz, że to taki żart lemofilów, żeby Martinowi tak podbić oglądalność?
To nie jest argumentacja na żadnym poziomie. Przy jej jakości spodziewałbym się, że z oddechem alkoholowym podejdziesz do mnie po kasę na piwo. Żadnych danych nie uwzględniasz. Niczego. Tylko mit mit mit.

Dostawałeś argumenty liczbowe. Odpowiedziałeś, że jestem baranem i że nie daję argumentów. Dostawałeś dane oglądalności, dane sprzedaży, przeliczenia lat. Nie odniosłeś się do żadnego. Daj mi zatem w mordę, jak Cię ojciec uczył.

ocenił(a) film na 7
sol82

Jeszcze coś o Lemie. Może Ci sąsiad ojca opowiedział Eden. Może Pirxa. Wciągnąłeś się w fabuły między łapaniem pokemonów. To wszystko jest ok.
Ale Lem to był umysł. On sobie zdawał sprawę, że Twoje "są na świecie ludzie" to nie jest argument na poparcie "X jest gwiazdą".
A dla Ciebie wyjaśnienie, dlaczego to nie jest dobry argument, to czepianie się słówek. Wszystkie Twoje wypowiedzi to słówka, a gdy błędnie je stosujesz, mamy błędne wypowiedzi, które można korygować "czepiając się słówek". Tak Lem analizował język (a w humorystycznych utworach bawił się językiem), ale to by trzeba czytać, żeby wiedzieć.

Lem był racjonalistą. Mógł kogoś nazwać baranem, bo czemu nie, za to zresztą do Ciebie pretensji nie mam. Ale rozumiał w ogóle o co chodzi z argumentem następującym po tezie. Ty się nie zniżasz do argumentacji. Jesteś na poziomie ścierania opinii:
jesteś głupi
ty jesteś głupi
nie, ty
etc etc. Bez żadnych danych. Stosujesz slogany. Utarte zwroty, szablony językowe, które nawet nie sięgają intelektu. Nie rozważasz - bo to czepianie słówek - sensowności użycia sloganu.
Gdybyś był zdolny do rozmowy na poziomie ludzkim, mógłbym Ci przeanalizować dopiero słowo po słowie, gdzie się mylisz, ale na jedną stronę Twojego tekstu będzie pięć stron omówienia błędów. Nie chcesz tego, zresztą byś nie przeczytał.

Ja podaję Ci liczby świadczące o popularności, Ty tworzysz nieracjonalną tezę "Dick miał szczęście". Gdyby szczytem ludzkiej racjonalności była hipoteza ad hoc, że woda w dół płynie, bo akurat dół "ma szczęście do wody", to nadal żyłbyś w jaskini (w sumie jeśli nie żyjesz, to mi napisz).
Jest skrajnie antynaukowe dowodzenie, że skoro liczby przeczą tezie, którą zakładasz, to przez "szczęście". Zatem lekarze wprowadzają nowy lek. Badania mówią: nie działa. Czyli mieliśmy pecha, bo lek działa, tylko tego nie widać!
Fizycy obliczają masy cząstek. Wyniki z akceleratora nie potwierdzają teorii. Zatem teoria jest dobra, odrzucamy wyniki, bo pewnie są kwestią szczęścia! Dopasowujesz dane do ulubionej teorii w tak ordynarnie antynaukowy sposób, że aż mnie cieszy śmierć Lema, bo mógłby usłyszeć, co twierdzisz, i zejść w cierpieniach nieporównywalnie większych.

ocenił(a) film na 8
hyrkan

I znowu pierwsze zdanie w stylu pewnie nie czytałeś, pewnie sąsiad opowiedział. Jeszcze ten pocisk z pokemonami setny raz kulą w płot i wrzutka, że moje wypowiedzi są pełne błędów? Dobre sobie.

Nie chce mi się już czytać tych twoich wypocin bo zapewne kolejny raz nic poza ślepym przekonaniem w to, co sobie na początku założyłeś w nich nie znajdę. Takie pisanie żeby pisać.

ocenił(a) film na 7
sol82

Twój podstawowy argument jest baśnią. Argument z baśni polega na podaniu opowieści, co najmniej niesprawdzonej, jeśli w ogóle sprawdzalnej. I tak opowiadasz baśń o ukrytych gdzieś w świecie milionach fanów (bez sprawdzenia), którzy napędzają oglądalność Dicka, choć są fanami Lema (!), o niepopularności książek, których nie zna ktoś, kto po prostu nie jest na bieżąco. Pisząc o popularności nie odniosłeś się w ogóle do nowych danych, w tym najoczywistszej, że Martinowi przybywają miliony fanów rocznie, Lemowi liczba sprzedanych egzemplarzy prawie do przodu nie rusza (a starzy ludzie umierają). Podobnie nie skomentowałeś danych z box office. Liczbowych.

Pozdrów ojca, który nie czyta.

Gratuluję argumentów na poziomie "baran", "mój ojciec nie zna" i "nie chce mi się czytać".
Z pewnością to ja, który podaję dane liczbowe, reprezentuję tu ślepe przekonania, a Ty jesteś dzielnym polskim patriotą o klasycznej dla tej grupy kulturze. Pozdrawiam serdecznie i polecam przeczytać coś w końcu, żebyś nie pisał jak żenująco niedouczony dzieciak.

hyrkan

Si decem habeas linguas, mutum esse addecet.

ocenił(a) film na 7
emwuka

Są takie fajne zalecenia, które się łamie, gdy się je powtarza.

Pamiętam w szkole, dość dawno, gdy nauczyciel wychodził i dziecięta rozmawiały głośno, niektóre osoby próbowały przekrzyczeć tłumek ze swoim "ciiii".

Czasem na mieście jakieś dziecko krzyczy, a rodzic orientujący się, że to ludziom przeszkadza, krzyczy na dziecko, żeby było cicho, oczywiście nieskutecznie, skoro się dzieci uczą przez przykład.

Powiedz mi, proszę, czy się kierujesz myślą, którą mi cytujesz, czy tylko Ci zależy, żebym ja się nią kierował?

hyrkan

Taki z ciebie racjonalista :D Taki z ciebie wielki znawca Lema :D Ale Lem i pewnie każdy inny racjonalista który by zobaczył ten wywód... pomyślałby: Zaraz, gościu dostał przesadzonego pie..dolca, pod wpływem prostego zagadnienia "Czy na koniec filmu podali nazwisko Lema żeby przyciągnąć fanów czy tylko z grzeczności" :D Tyle prucia, żeby wyszło na jego, że "NIE! Nie użyli tego dla przyciągnięcia fanów!".... Ehh, znajdź sobie jakieś życie :D Ale jak zaraz wyskoczy "podaj dane, że Lem by tak pomyślał!?" - to tylko potwierdzisz, że jesteś chory... Ale ty jesteś po prostu kolejnym z tych co ty wystarczy im, że w SWOJEJ głowie są 'mistrzami', a cała reszta, która się z nich śmieje to chołota :)

ocenił(a) film na 7
rhotax

Zauważyłeś lukę w swojej wypowiedzi (przy tym to tak "luka" jakby o odstrzeleniu głowy powiedzieć "kłopot estetyczny") i zaserwowałeś mi świetny argument "jeśli też zobaczysz tę lukę, to jesteś chory".

To na poziomie "jeśli, rhotaksie, jeszcze kiedyś się ze mną nie zgodzisz, to dokładnie dasz dowód, że mam rację w każdym momencie i w każdym słowie". :)

To jak, zgadzasz się, że mam rację w każdym momencie i w każdym słowie?

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
Creep_7

Widzisz, dołączyłeś do rozmowy. Na razie przeczytałem dwie twoje wypowiedzi, w żadnej nie ma nic o recenzji. Jedynie personalny atak.

Jesteś anonimem, który od założenia konta na forum filmowym w 2008 ocenił 12 filmów. :)

Naprawdę nie przemyślałeś tego tekstu o niedowartościowanych anonimowych patolach.

hyrkan

ale mi dopiekłeś, argumenty powalają.... ;))))
szczególnie ten kiedy założyłem konto, ile oceniłem filmów. jak to jest że takie zakompleksione robaczki trafiają na wszystkie fora?

ocenił(a) film na 7
Creep_7

Zdaje się, że jednak sam sobie dopiekłeś. ;)

Ja tylko zauważyłem, że jeśli wśród nas dwóch szukać anonima, który jest tu by się dowartościować (bo nie pisze na temat i nie interesuje się filmami), to nie trafi na mnie.

Ale już mi wyjaśniłeś, że nie zauważasz, jak bardzo twoje teksty się odnoszą do ciebie. :)

hyrkan

i wszystkie takie mikro-ego patole mają identyczne "argumenty" na wszystkich forach:
- a bo ty
- a bo ty
- a bo ty
:)))

ocenił(a) film na 7
Creep_7

O widzisz, ile osób już ci powiedziało, że o wiele lepiej pasujesz do obrazu mikro-ego patoli, który kreujesz?

1000? Więcej? :)

hyrkan

biedny człowiek z zaburzonym ego. musi się dowartościowywać pyskowaniem w inetrenecie.
oni wszyscy mają jedną cechę - patola nie przegadasz... :)

ocenił(a) film na 7
Creep_7

Jeśli masz kłopot z czytaniem pytań, to może tłumaczyć, dlaczego nie pogadałeś. :)

Ile osób już zauważyło, że dużo lepiej pasujesz do opisu, który serwujesz?

sol82

Wprawdzie pięć lat po tamtej wypowiedzi nikt nie zaglądnie do tego wątku, ale:
1. Zacznę od tego, że sam jestem wielkim fanem Lema ale staram się podejść do pewnych rzeczy bez emocji.
2. Nie przeczę, że Lem może mieć wielu fanów (chociaż podejrzewam, że mniej niż jakieś 30 lat temu, ale jest niestety zbyt mało znany i zbyt mało rozpropagowany.
3. Podejrzewam, że w Polsce Lem jest przypuszczalnie bardziej znany niż Martin, ale nie sądzę, żeby ten film był kręcony z przeznaczeniem głównie dla polskiej publiczności.
4. Świetnie że dodałeś, że Twoim zdaniem, bo pewnie z Twoją opinią o dwóch najwybitniejszych autorach sporo osób by się zgodziło, ale chyba więcej nie. No cóż, ja obok Lema stawiałbym Dicka, a Asimova znacznie niżej. Nota bene nie kojarzę wypowiedzi Lema o Asimovie, a Dicka na pewno cenił bardzo wysoko.

ocenił(a) film na 8
hyrkan

"A Lem mimo pewnej popularności nie jest aż taką gwiazdą, by powołanie się na niego gdzieś tam w napisach przyciągało tłumy."

Wiesz są na całym świecie ludzie, którzy mieli w ręce inną niż lektura szkolna książkę i dla nich Lem jest mega gwiazdą.

Jeśli Ci ludzie idą do kina i podbijają boxofice filmom opartym o dzieła Philipa K.Dicka (w mojej opinii dużo słabszego pisarza niż Lem czy Asimov), to dlaczego nazwisko Lem miałoby na nich nie zadziałać?

Ja się np. tym filmem zainteresowałem wyłącznie dlatego, że jest niby oparty o "Kongres futurologiczny" Lema.

ocenił(a) film na 7
sol82

"są na całym świecie ludzie" - gdyby to traktować ściśle, to nieprawda, gdyby nieściśle, to zdanie to nie mówi, czy nie jest ich czasem siedmiu albo ośmiu. Twój argument jest mętną sugestią. Mimo pewnej popularności Lem nie jest jednak aż taką gwiazdą... moment, ja to już pisałem, tylko sobie nie radzisz z czytaniem.

To, czy ktoś jest gwiazdą, nie jest kwestią oceny pojedynczej osoby.
http://sjp.pwn.pl/sjp/gwiazda;2463632.html
http://sjp.pl/gwiazda
Słowniki zwracają uwagę na popularność, a nie na jednostkowe przypadki podziwu. Ridge'a Forrestera podziwia z pewnością więcej osób niż Lema. Ogólnie niepełnosprytność Twojej argumentacji zasadza się na fakcie, że próbujesz jakość lemowej prozy związać z jej popularnością. Jakość jest faktem (niezbyt dobrze znanym w świecie), popularność jest mitem. Oczywiście, polski zaścianek jest tak skutecznie ignorowany w świecie, że pojedyncza polska powieść, Solaris, umieszczona w tym czy innym rankingu, osoby słabe intelektualnie podnieci, jednocześnie jednak jakość twórczości Lema bardzo się z jego uznaniem rozmija. Miał momenty uznania, w jakimś miejscu go życzliwie przyjmowano i ceniono, ale nie doczekał się nigdy znaczącej popularności. Na tle zupełnie nieznanych światu polskich pisarzy może i jest widoczny, ale na tle szeregowych twórców literatury fantastycznej już w świecie się nie wybija (popularnością). A to dla niego obelga, że przyjmiemy w ogóle takie tło. Gdybyśmy rozważali futurologię czy filozofię, to jest tam albo prawie pominięty, albo pominięty zupełnie. Zresztą sam o tym pisał, zatem w szczególności Twój tekst świadczy o tym, że Lema nie czytasz uważnie.
Podniecanie się, że ten czy inny rosyjski czy amerykański specjalista o Lemie pisze dobrze, jest bardzo fajne, jeśli ktoś się nie ma czym podniecać, ale mija się z tezą o popularności. Teza "o, o, ach, aaaach, Lema zna z pięciu specjalistów w świecie" nie jest już przesadnie imponująca.

Nie, ci ludzie, którzy uważają Lema za mega gwiazdę, są tak nieliczni, że nie robią Dickowi popularności. Więcej pomaga Dickowi Arnold czy Tom, Colin lub Harrison.

Potem znów stosujesz zgrabny argument, który w dobrym gimnazjum by wyśmiano: "Lem jest popularny na świecie, bo filmy Dicka zarabiają dużo, a NA PRZYKŁAD JA POSZEDŁEM NA FILM". Dżezi trendi. Udowodniłeś, że nazwisko Lema przełożyło się na kinowy bilet za dwie dychy (o ile w ogóle byłeś w kinie, a nie oglądałeś pirata), a Twoim zdaniem ma się to wiązać z tezą o wielkiej popularności Lema? O wpływie nazwiska na popularność filmu? To może sprawdzimy boxoffice:
Blade Runner 33 miliony
Kongres futurologiczny mniej niż pół miliona
Pamięć absolutna 260 milionów (stara) i 198 (nowa)
Solaris 30 milionów (Clooney) i brak danych (Tarkowski)
Raport mniejszości 358 milionów
Przekładaniec (no sorki, taki żart z Ciebie)
Milcząca gwiazda (drugi żart)
A teraz mi powiedz, dlaczego na filmy na podstawie Lema nazwisko Lema nie przyciąga, choć na filmy na podstawie Dicka, w których gra Cruise albo Schwarzenegger przyciąga. Z pewnością masz dobre wyjaśnienie inne niż "to znani aktorzy przyciągają ludzi, wobec czego raczej Clooney niż Lem przyciągnął do Solaris widzów".

No i uprzedzę. Nie argumentuj czasami powstania filmów czy geografią, bo właśnie o tym mówimy, że Lem nie jest popularny w dzisiejszych czasach i na całym świecie. Gdyby był dziś popularny wszędzie, także w USA, to by tworzono co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście, filmów na podstawie jego twórczości, bo w USA pracują osoby lepiej od Ciebie orientujące się, co jeszcze w ogóle można w USA sprzedać.

Chcesz jakoś jeszcze się ośmieszyć?

ocenił(a) film na 8
hyrkan

kolejny komentarz z dupy. Daj jeszcze jakieś słownikowe definicje bo u mnie w internecie nie ma wikipedii ;)

Filmy na podstawie Dicka, a filmy na podstawie Lema... czytałeś książki Dicka na podstawie których potem zrobili te kinowe hity? One mają tyle wspólnego ze swoim pierwowzorem co filmowy Jason Bourne z tym książkowym. Ale to nie ma znaczenia.

Po prostu Dick miał szczęście/nieszczęście do filmowców, wszystkie te kinowe hity o których piszesz miały ogromne budżety i wyszły spod ręki znanych reżyserów, którzy zresztą z ciężkiej prozy Dicka zrobili z małymi wyjątkami kino akcji i efektów specjalnych. Piszesz o sukcesie Blade Runnera, film który stał się kultowy po latach od premiery? Kto tu się bardziej ośmiesza. Porównujesz "Raport Mniejszości" Spilberga z 2002 roku z krótkometrażowym "Przekładańcem" Wajdy, wyprodukowanym w komunistycznej Polsce lat 60tych...

Jeszcze to "Nie argumentuj czasami powstania filmów czy geografią"... a to czemu? To ma ogromny wpływ na to, dlaczego jednego autora ekranizuje Spilberg czy Scott za 100mln+ dolców, a drugiego Wajda za grosze.

Niepełnosprytność Twojej próby argumentacji polega na tym, że od początku nie rozumiesz tego że bycie 'gwiazdą' zawsze odnosi się do danej dziedziny. Na papierze, większą gwiazdą niż Martin jest Lem. Lem sprzedał więcej książek, jego książki przetłumaczono na więcej języków, statystycznie więcej ludzi do kina przyciągnie właśnie Lem. Proste i logiczne.

"Gdyby był dziś popularny wszędzie, także w USA, to by tworzono co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście, filmów na podstawie jego twórczości, bo w USA pracują osoby lepiej od Ciebie orientujące się, co jeszcze w ogóle można w USA sprzedać. "

Tak tak bo ty wiesz lepiej co jest popularne w USA ;) No Lem miał widać tak słaby wpływ i jest tak słabo znany w USA, że Philip K.Dick za życia napisał na niego donos do FBI, sugerując że Lem to nie jedna osoba a komitet złożony z wielu osób, który ma na celu przejąć rynek SciFi i wpływać na amerykańską opinię publiczną...

no ale Ty wiesz lepiej, kto tam w stanach jest bardziej znany, bo jak w MTV powiedzą że Martin jest the best to tak jest i koniec, bo Tobie się tak wydaje, a oni tam pewnie lepiej wiedzą.

Tak jak napisałem w poprzednim komentarzu, nie widzę sensu dyskusji z Tobą. Zero argumentów tylko pisarstwo co Tobie się wydaje, a potem uwagi w stylu tylko nie pisz co Tobie się wydaje bo to nie ma znaczenia ;)

Idiota

ocenił(a) film na 7
sol82

O widzisz. Powołałeś się na box office, dostałeś dane przeczące Twoim słowom.

Dostałeś słowniki i uznałeś, że nawet autorzy słowników nie mają racji, bo Twój ojciec mało czyta i woli paradokumenty na polsacie.

Nie mamy o czym rozmawiać, póki się przedstawiasz jako "Idiota" - słusznie.

ocenił(a) film na 7
sol82

Odnośnie tłumaczeń na wiele języków i ilości sprzedanych kopii:

"Jego książki przetłumaczono na ponad 40 języków, osiągnęły łączny nakład ponad 30 mln egzemplarzy." Wikipedia, hasło "Stanisław Lem"

"As of April 2015, the books have sold more than 60 million copies worldwide and have been translated into at least 45 languages." Wikipedia, hasło "A Song of Ice and Fire"

ocenił(a) film na 7
sol82

Szczęście/nieszczęście to zabawny argument zakompleksionego. Oczywiście, że złoty medalista na olimpiadzie ma szczęście, gdy syn nieuka tak napisze w necie, natomiast reprezentant Polski, który nawet nie wszedł na podium, nie miał szczęścia. Wprawdzie żaden medal nie świadczy o tym, że Polak jest tym lepszym, no ale syn nieuka wie, wobec tego będzie tłumaczył, że medale to kwestia szczęścia.

Brawo.

Jeszcze by się dało tak argumentować, gdyby chodziło o małą próbę. Ale gdy mamy Lem - pech, Dick - szczęście, Lem - pech, Lem - pech, Dick - szczęście, Dick - szczęście... to prawdopodobieństwo, że rzeczywiście chodzi o szczęście i pecha, coraz bardziej maleje. Ponadto powtórzę - w USA sporo ludzi wyszukuje tematy na film. Dużo filmów powstaje na faktach, dużo powstaje nowszych wersji filmów starych albo japońskich czy hiszpańskich. Gdyby Lem choć minimalnie zbliżał się popularnością do Dicka lub Martina, trafiłby szybko na ręce ludzi pracujących przez całe życie nad wyszukiwaniem tego, co się sprzeda. Pech powtórzony 100 razy albo 1000 razy zaczyna być o wiele mniej prawdopodobny niż wygrana w lotto. Ale tu Cię przeproszę, pewnie Twój ojciec nie ma pojęcia o rachunku prawdopodobieństwa i słownikach języka polskiego, wobec czego te argumenty wyśmiejesz i odrzucisz mi obelgi, jak to mają w zwyczaju fani największego polskiego pisarza, gdy sobie nie radzą.

Dlatego jesteś "dziecko".

hyrkan

Nie napisałeś niczego konkretnego, a Twój post to raczej tylko chęć odegrania się. Stosujesz sporo grafomanii. Widać niską poczucie własnej wartości poprzez niezbyt inteligentne punktowani innych. Czyli ogólnie typowy "kozak w necie - pi.... w świecie" :)

ocenił(a) film na 7
Creep_7

Trzecia wiadomość (spośród trzech, które napisałeś) niezawierająca niczego poza personalnym atakiem.

:)

Poznałem na tym forum różnych trolli, można ich podzielić na dwa rodzaje.
Pierwszy rodzaj to ci mądrzejsi - jeśli piszą komuś, że jest dowartościowującym się anonimem, to starają się nie wypaść gorzej niż osoba, którą atakują. :)

Drugi rodzaj oglądasz w lustrze, więc chyba nie muszę tłumaczyć.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
Creep_7

Co innego mógłbyś z mamą robić?

hyrkan

i kolejna obniżka poziomu u patola - o czyjejś matce...

ocenił(a) film na 7
Creep_7

:D Czyli trafiłem?

hyrkan

strzelasz słabizno ślepakami.
biedny człowiek z zaburzonym ego. musi się dowartościowywać pyskowaniem w inetrenecie....

ocenił(a) film na 7
Creep_7

Przecież widzę. Po prostu to się nie wzięło znikąd, a tak cię wychowano. ;)

hyrkan

Widzisz Złotko, jak nie umiesz kogoś pojechać w sposób inteligentny to lepiej sobie daruj.

ocenił(a) film na 7
Creep_7

Miałeś powiedzieć, ile tysięcy osób już zauważyło, że lepiej pasujesz do swoich obelg niż twój rozmówca. ;)

Jakby... znów.

Pozdrawiam serdecznie!

ocenił(a) film na 7
Creep_7

Wyjaśnij mi jeszcze, dlaczego twoim zdaniem kontakt z takimi osobnikami jak ty mnie dowartościowuje.

Bo ja naprawdę nie wiem, czemu oglądanie dna ludzkości miałoby mnie dowartościować. Znakomicie się czuję kontaktując się z ludźmi inteligentnymi. Z tobą mam co najwyżej zagadkę, ile różnych gatunków masz wśród przodków w ostatnich kilku pokoleniach.

starylemolog

Mam dokładnie takie same odczucia. Film - skądinąd dobry - ma się tak do "Kongresu futurologicznego" Lema jak Wenus z Milo do planety Wenus. To nie jest żadna adaptacja. To po prostu zwykły zabieg marketingowy mający na celu przyciągnięcie fanów SF. Scenariusz filmu ledwie w kilku procentach można przyrównać do książki. Jest to niestety bolączka wielu adaptacji Lema - jego powieści są po prostu zbyt trudne na wierną adaptację. Takim przykładem jest "Solaris" Soderbergha, gdzie na pewną mamy do czynienia z adaptacją; na wynik końcowy spuśćmy jednak zasłonę milczenia.
p.s. Czekam na prawdziwy "Kongres..."

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones