Mam wrażenie, że ktoś 40 lat temu stwierdził "Zbierzmy jak najwięcej ciężarówek w jednym miejscu. To będzie naprawdę majestatyczne. Ale aby to przeszło, dorobimy jakąś fabułę i puścimy film w kinach."
I tak się właśnie stało. Sceny konwoju robią wrażenie nawet dzisiaj, ale fabuła jest umowna, a miejscami nawet niedorzecznie głupia.
Do tego najnowsza kochanka Gumowej Kaczki nie jest nawet ładna (a to chyba miało być jej jedyne zadanie w tym filmie). Dostrzegam też spore podobieństwo do Mistrza kierownicy, zwłaszcza jeśli chodzi o zachowanie szeryfów. Wygląda jednak na to, że filmy te powstawały równolegle, więc ciekawe skąd ta zbieżność się wzięła.