Film bardzo mi się podobał, ale do szewskiej pasji doprowadzało mnie te ciągłe powtarzanie "zug-
zug" przez tę grubą mysz, Kajtka. Wiem, że inne myszy też to mówiły, ale on robił to najbardziej
irytująco.
Generalnie film byłby lepszy, gdyby zamiast poświęcać tyle uwagi tym gadającym myszom i innym zwierzęcym przyjaciołom Kopciuszka, przybliżono widzom postać księcia, narzeczonego Kopciuszka. Nie pamiętam właściwie żadnej rzeczy o nim ani żadnej jego kwestii. Już bardziej obecny był jego ojciec, który domagał się, by syn się ożenił. Za to postać Złej Macochy została świetnie przedstawiona, podobnie brzydkich sióstr Kopciuszka.
Z tego co pamiętam książę wypowiedział może jedno zdanie w całym filmie i fakt, mogli przybliżyć bardziej jego postać zamiast tych irytujących myszy.
oglądałam wersję z oryginalnym angielskim dubbingiem i ta mysz powtarzała "gus gus", a gus to było imię grubej myszki. nie wiem na ile znaczenie w odbiorze miał dubbing, ale w moim odczuciu te myszki były mega słodkie i te głosiki w stylu chipmonksów :)
ogólnie bajka rewelacja, taka prawdziwa infantylna bajka dla dzieci - właśnie taka jak być powinna.
Mnie to momentami irytowało przedstawienie tej myszy, wrecz twórcy momentami nadmiernie korzystali z jej nieporadnosci dla emocji widza. A tak to kawał dobrej bajki, człowiek zna na wylot fabułę, a i tak się ogląda z niesłabnącym zainteresowaniem, a ostatnie minuty to nawet trochę wgniatają w fotel. Do tego jest tu mnóstwo "małych" scenek, które robią po prostu ten film wprowadzając wiele humoru i niepowtarzalnego nastroju.