PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=6850}
7,4 3 175
ocen
7,4 10 1 3175
7,8 5
ocen krytyków
Kornblumenblau
powrót do forum filmu Kornblumenblau

Innym językiem

ocenił(a) film na 7

Dotychczas widziałem kilka polskich filmów stykających się z tematyką obozową. Wśród nich były utwory zorientowane na rekonstrukcję obozowej rzeczywistości: „Ostatni etap”, „Pasażerka”, „Koniec naszego świata”, ale także filmy stawiające pytania o stosunek ludzi młodych do Auschwitz, jak np. „Wycieczka w nieznane”. Kolejnym filmem obozowym, który przyszło mi obejrzeć, był „Kornblumenblau”, ale był to film inny niż wszystkie. Nie było patosu, którym nasiąknięte byłyby bolesne sceny, nie było monumentalizmu, reżyser nie stawiał ofiarom kolejnego pomnika. Był natomiast brutalny naturalizm naszkicowany kreską groteski. I mimo, że taka konwencja budzić może uzasadnione kontrowersje (mieszanie bólu z komizmem), to jednak ja po ochłonięciu nie czuję niesmaku. Pamiętam za to przejmujące sceny, w których Leszek Wosiewicz „cytował” wspomnienia obozowe. Te, których nikt wcześniej nie odważył się unaoczniać widzom: egzystencję sprowadzoną tylko do wymiaru cielesnego, głodu, dotkliwego zimna, najniższych ludzkich instynktów, które rodzą się w ludziach uwięzionych, traktowanych jak zwierzęta.

Głównym zamysłem reżysera nie było epatowanie naturalizmem, lecz ukazanie historii Tadzika, któremu się po prostu w obozie zaczęło układać. Wykorzystując swoje umiejętności muzyczne, przypadek, słabości oprawców wyszedł cało z obozu. Można powiedzieć nawet o swego rodzaju awansach, które materializowane były lepszymi warunkami bytowymi np. jedzeniem. Te słowa same brzmią jak gorzki kawał – awans w obozie. W moim odczuciu tą drogą zrodziła się koncepcja na posługiwanie się językiem groteski. Zaś dzięki tej formie, reżyser mógł sobie pozwolić na więcej, mógł przekraczać granice wytrzymałości ludzkiej psychiki. Bo inaczej ogląda się film w ciszy, a inaczej gdy w tle brzęczy wesoła muzyczka, grana przez obozową orkiestrę. Radosne, jak na ironię dźwięki, zdejmują ciężar scen.

Już w pierwszych minutach filmu schreiber rozdeptuje nadzieję Tadzika na godną egzystencję: - „Zawód?” – „Inżynier górnik”. Robotnik - zapisuje schreiber. Potem było tylko coraz gorzej: sprawdzanie językiem czystości podłogi klozetów, kapo w rydwanie zaprzężonym w nagich, wylęknionych chłopaków, bezbarwna ciesz nazywana zupą, szczury kręcące się nocą po pryczach, sen spędzany w krzykach i odgłosach masakrowanych ciał więźniów, egzekucja wykonywana przez oficera gestapo – jak robota na poczcie: strzał, następny, strzał, następny, strzał, ups – pomyłka, następny.

Znam te sceny, wracają gdy wspominam teksty: „Dymy nad Birkenau”, „Porażeni nie chcą umierać”, Opowiadania Borowskiego, „5 lat kacetu”, „Dzieciństwo w pasiakach”, i wracają gdy wspominam „Kornblumenblau”.

Odwrotna konstrukcja w „Kornblumenblau”, w której eskaluje się naturalizm, zaś jako katalizatora używa się groteski, okazała się chwytem ryzykownym, ale skutecznym. Fenomenem tego filmu, ale i samego reżysera jest to, że mówiąc o obozowej rzeczywistości, publika nie siedzi w paraliżującym milczeniu. Reżyser w rozmowie po projekcji filmowej doskonale rozładował to napięcie, które odbiera ludziom chęć do rozmowy. Z humorem, otwartością, ale i z wielkim szacunkiem do miejsca mówił jak film powstawał od kuchni, na terenie KL Auschwitz.

Niecodzienne spotkanie, niestandardowy film.

ocenił(a) film na 9
filipmosz

Zgadzam sie z tym że film bardzo dobry ale po co w ogóle wspominasz taki film jak "Pasażerka" - przeciez ten film to totalne badziewie, które nawet nie zasługuje na obejrzenie i strate czasu?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones