Wszystko nie trzyma się kupy, na samym początku jest problem odlecieć od merkurego gdyż jego namagnesowanie powoduje przyciąganie statku kosmicznego, żeby kilka minut potem te samo namagnesowanie spowodowało odepchnięcie rakiet z ziemi.
na statku niestety nie przeżywa manewru odlotu pilot tegoż statku ale na szczęście nasa przewidziało taką sytuację i na pokładzie znalazł się worek na ciało :)
w czasie śmierci pilota jeden członek załogi kompletnie jakoś wyparował zarówno z pokładu jak i scenariusza :)
Namagnesowanie markurego powoduje czasami podrywanie się części metalowych z ziemi. o dziwo gdyyśmy nie mieli na planecie samochodów okazałoby się że nie mamy nic innego metalowego :D
Pomijam tego typu perełki jak np:
- spadanie części merkurego tuż za nogami bięgnących bohaterów, gdzie celności nie powstydziłby się żaden strzelec pokładowy z helikoptera
- czy odbiór sygnału i komunikacja ze statkiem kosmicznym za pomocą walizeczki pomysłowego studenta która to nawet anteny nie posiada :)
dodając do tego efekty i wykonanie na miarę akademii pana kleksa napewno skutecznie Was zniechęci do zapoznania się z tym "arcydziełem"
Spadające z nieba samochody spadają tylko i wyłącznie na drogę i tylko tuż przed naszymi bohaterami (no z jednym wyjątkiem - samochodu snajpera spadającego na dziadka)
Bzdura bzdurę pogania, brak logiki w postępowaniu bohaterów i wiele innych niedociągnięć.
Da radę się oglądać tylko i wyłącznie, jeśli wie się jakiej to kategorii film i ogląda się z nastawieniem na komedię.
Dam 2 z uwagi na grę niektórych aktorów. Aktorami pierwszej kategorii może nie są, ale nawet w tej szmirze się starali.
W sumie początek filmu: James w trakcie wykładu, mówi że mieli tylko trzy dni, na przygotowanie się do potencjalnego zderzenia z kometą, palcami pokazuje 4...
To była super komedia : D Śmieszniejszą dla mnie czyni ją jeszcze fakt, że wcale nie miała nią być (?)
[UWAGA SPOILER]
Jedna z moich ulubionych scen (akcja zaczyna się w 53 min): kiedy James i ten drugi walczą ze strażnikiem przy budce ochrony. To jak wymachują bronią przed strażnikiem, jak tamten go ugryzł, i jeszcze ta przekomiczna scena kiedy pyta się o kluczyki do samochodu.
Obejrzałam ten film z uwagi na mojego ulubionego aktora (Kirk Acevedo), może dlatego nie umiem powiedzieć, że film był zły. Ba, podobał mi się! Świetny do obejrzenia z kimś przy piwku, gdzie nie trzeba tak bardzo koncentrować się na przebiegu wydarzeń i przy okazji nieźle się pośmiać.
Nie będę pisać tego co osoby wyżej, dlatego powiem jedynie o grze aktorskiej i dialogach:
Próbowałam sobie wyobrazić jakby te dialogi wyglądały na papierze, w książce konkretnie i wychodziło to całkiem całkiem - zaś w filmie - nieraz to czysta komedia, w dodatku ktoś kto to pisał ma braki w wiedzy jak porozumiewają się normalni ludzie (takie odnosiłam cały czas wrażenie).
(Sprostowanie dlaczego w książce tak a w filmie nie bardzo: w książce widzisz tylko tekst i opisy tego co się dzieje wokół - sam sobie w głowie resztę dopowiadasz.)
To jak grali główni bohaterowie (mam na myśli głównie tych pozytywnych): James, Christopher, Brooke i (ten co go porwał samochód).
Ich gra aktorska była dobra, do zmiany zdania mało co mnie przekona.
Zaś to co ustawiło ich w złym świetle to kręcenie scen, ustawienie kamery, nawet czasami wydłużanie się jednej sceny (jednego obrazu z jednej kamery).
[KONIEC SPOILERÓW]
Jestem świeżo po jego obejrzeniu. Zajrzałam tutaj i jak zobaczyłam same nieprzychylne komentarze o filmie, pomyślałam, że dobrze będzie wstawić coś pozytywnego, dla kogoś innego kto będzie się do jego obejrzenia przymierzał : )