Jaki morał z całej tej historii?
Nie słuchać się rodziców. Szczególnie jeśli twierdzą że ktoś ma na kogoś innego tzw. "zły wpływ".
...nie, raczej nie :) Ten film pokazał więcej, niż inne filmy Disneya. Nie jest to kolejna cukierkowa historia, a morałem może być to, że nie powinno się ufać znajomym (Taki Hans)
No ja tam widzę co innego. Ja tam widzę że gdyby nie to, że rodzice oddzielili Elsę od Anny na samym początku, po JEDNYM NIESZCZĘŚLIWYM WYPADKU (i tu podkreślam: WYPADKU), to nic z tego by się nie wydarzyło. Elsa nie miałaby problemu ze swoją mocą i nauczyłaby się ją kontrolować z pomocą Anny o wiele, wiele wcześniej.
Wystarczyło nie słuchać rodziców.
Nie może, bo... bo co? Bo twórców zamiar taki nie był? Błagam...
Morał jest taki jaki sobie wyciągniesz. Ja widzę właśnie taki.
Dziękuję i wzajemnie. W końcu przesadny optymizm i bujanie w obłokach jest takie życiowe <3
Człowieku to jest animacja Disneya, którego głównym odbiorcą mają być dzieci. One nie zwracają uwagi na takie szczegóły. Równie dobrze możesz powiedzieć, że Władca Pierścieni jest bez sensu, bo do Mordoru mogły zanieść ich orły, Gwiezdne Wojny są bez sensu, bo gdyby Rada przestrzegała zasad i nie przyjęłaby Anakina do Zakonu to ten nie stałby się Vaderem, czy komiksy o Supermenie są bez sensu, bo nikt nie potrafi poznać prawdziwej tożsamości Kenta.
A w dodatku czy ten sam chwyt z mylącym się rodzicem nie był zastosowany w Gdzie jest Nemo? Tam też Marlin starał się trzymać syna w złotej klatce, nie rozumiejąc że czyni mu tym samym krzywdę, Różnica jest taka, że po wielu ciężkich przejściach zdał sobie sptawę ze swoich błędów. Rodzice Elsy i Anny nie zdążyli, Czyl można powiedzie, że to przesłanie kierowane jest do rodziców.
Czyli koniec końców się ze mną zgadasz :P
Ja nie mówię że film jest bez sensu bo można by go skończyć po 5 minutach, gdyby rodzice podjęli inną decyzję. Nigdzie tego nie napisałem.
Uważam tylko że można wyciągnąć taki morał że słuchanie rodziców wcale nie zawsze kończy się dobrze. I teraz rodzi się pytanie czy to dobry przekaz dla dzieciaków?
"Nie słuchać się rodziców." to trochę inny morał niż "Słuchanie rodziców wcale nie zawsze kończy się dobrze." - który z nich miałeś na myśli?
Jedno i to samo. W "nie słuchać się rodziców" nie określiłem częstotliwości (nie napisałem ani "nie zawsze" ani "wcale").
Można odebrać kilka morałów :
Jak wspomniał Anonim90 nie ufać nieznajomym
Za rodzinę warto walczyć
Być sobą
Pewnie jeszcze kilka ale nic już nie przychodzi mi do głowy :P
1. Rodzina jest najważniejsza.
2. Nie wszystko złoto co się świeci (Hans)
3. Należy zawsze być sobą i nie przejmować się tym co powiedzą inni.
4. Nie powinniśmy chować swoich problemów przed resztą świata, jeśli mamy kogoś kto nas kocha i może nam pomóc.
5. Twój ukochany/ukochana nie zawsze będzie idealną księżniczką/księciem z samymi zaletami. Należy kochać go/ją razem z wadami. (Kristoff i Anna)
6. Inny nie znaczy gorszy.
7. Nie możemy zrezygnować z marzeń, tylko dlatego, że inni mówią, że są absurdalne i nierealne. Powinniśmy dążyć do ich spełnienia i pomagać robić to innym. (Olaf)
8. Prawdziwa miłość polega na stawianiu innych przed samym sobą.
Strzała lodu w głowie- zawsze ludzią mozna pomóc w sprawach psychicznych , przebicie serca - osoba boczna Ci w niczym nie pomoże :)
Każdy ożywiony bałwan zachowuje się jakby wciągał kokę od dziecka. Dobrze, że są martwe.
Po pierwsze to po co komu jakiś morał? Telewizja i kino nie sa od tego by uczyć dzieci czy dorosłych. Z resztą jakoś nie wydaje mi się aby frozen było kierowane do małych dzieci. Teraz nie tworzy się animacji dla dzieci, bo gorzej się sprzedają.
Nie? To po co w takim razie są filmy? Żeby być? Bez celu?
No wybacz, ale jeśli mam oglądać coś co ma na celu... nic (sic!) to już wolę nic nie oglądać. Idiotyzm.
Filmy to sztuka, sztuka ma wzbudzać emocje i uczucia, a w przypadku bajek i baśni - te pozytywne, z których płynie morał. Tutaj tego morału nie widzę, that's it.
Filmy są po to by dawały rozrywkę, a nie jakieś morały, które w prawdziwym życiu i tak się nie przydadzą, bo życie to nie bajka. .__.
Popieram, najbardziej śmieszą mnie ludzie, którzy obniżają ocenę filmowi za to, że "nie ma przesłania". :D
Mi jest potrzebny. Film bez moralu ma dla mnie mniejsza wartosc. Film to sztuka, ma wzbudzac emocje i nie byc plaskim obrazkiem.
Nigdy w życiu, morał sprawdza się w bajkach, ale w normalne filmy fabularne często tracą na tym, że reżyser stara się na siłę prawić morały. Patrząc na film jako sztukę pierwsza jest forma czyli poniekąd te "płaskie obrazki" a dopiero później treść.
A ja nie - bo wolę forme animacji, aniżeli grę aktorów. Musicie pogodzić się z tym, że czasy "bajek" już dawno minęły, a najpopularniejsze filmy animowane w większości tworzone są z myślą o starszych odbiorcach w grupie wiekowiek 18-49.
Po pierwsze to ciężko coś konkretnego napisać o wyższości animacji nad filmem z aktorami. W animacji wszystko jest jednoznaczne, sceny nie pozostawiają dużego pola do interpretacji (mówię tu o "grze" postaci). Filmy animowane mają swoją ciepłą niszę i raczej z niej nie wychodzą, są oczywiście wyjątki, ale to głównie produkcje krótkometrażowe.
Po drugie, sorry ale ta grupa odbiorców to bullshit. :D Wystarczy spojrzeć jakie produkcje wydają największe wytwórnie oraz ile kasy zarabiają na dzieciakach. Wiadomo, że przemyci się czasem jakiś żarcik dla dorosłych, bo ktoś musi zapłacić za bilet dziecka (o tym już tu gdzieś wcześniej pisałem). Mainstreamowa animacja nie wyszła poza utarte schematy, nie porusza ciekawych problemów i nie zachwycą formą tak jak robi to kino fabularne. Ale przecież nie musi, bo doskonale zarabia na odtwórczych produkcjach. Czasy jak to napisałeś "bajek" wcale nie minęły, po prostu animacje dopasowują się do odbiorców, a nie muszę chyba pisać jak szybko zmieniają się standardy w dzisiejszych czasach. "Pipa" Bambi nikogo by za serce nie ujął.
Tyłe osób, które dały 10/10 się tu wypowiada, a nikt nie potrafił znaleźć morału. Dziwne, że dzieciaczki bajki nie zrozumiały.
I nazywanie nas dzieciaczkami?
Poza tym sugerujesz, że nie znamy morału. Dla twojej informacji morał wyciąga się samemu. Wiedząc to przeczytaj temat jeszcze raz.
Morał wyciąga się samemu. Autor miał to myśli to i owo i dla niego i to jest morałem. Ja sądzę, że znam ten morał. Ten film jest jak HTTYD - nowość dla wytwórni, pokazuje wartości i morały.
Nie zmienia to faktu, że trzeba się bardzo postarać żeby nie dostrzec tak wyraźnie pokazanego morału.
Mam dziwne wrażenie, że jesteś człowiekiem, który się chwali, że zna morał sądząc, że inni nie znają jednocześnie samemu go nie znając...
Tak jak pisałem jestem zdziwiony, bo wychodzi na to, że olewacie piosenki uznając je za nic nie warte.
Anna w dzień koronacji wyraźnie postanowiła się zakochać. Wpadła na pierwsze "ciacho" i to miała być jej miłość z założenia. Znasz tego następstwą?Teraz zrób z tego morał
Drugie dla całej historii to coś co wałkowano od początku z lodem w sercu i wielką miłością. Jakimś cudem wyszło, że to miłość załatwiła dwa największe problemy głównych bohaterek.
Masz tak ogólnikowo. Nie będę swoimi słowami narzucał dokładnie jak ma ten morał wyglądać, bo widzę żeś samodzielny =)
Mam, mam. Nawet dwa. Jakbym szukał to by się coś jeszcze znalazło ale bardziej to dla rozrywki oglądałem niż dla morału.