...ale zwyczajnie oglądanie tego filmu było dla mnie męczące. Być może moja ocena w tym momencie nie jest
obiektywna, ale wiem, że gdy poszedłem na ten film do kina byłem nim strasznie zawiedziony i uznałem, że już nigdy nie
pójdę do kina w ciemno na jakiś film tylko dlatego że jest o nim akurat głośno.
Ja oglądałem w TV i stwierdzam że przez większość czasu film był najzwyczajniej nudny i ospały, w kinie pewnie bym nie wysiedział
Generalnie fabuła interesująca - co by było gdyby człowiek przeskoczył kilka szczebli ewolucji przy problemach które nie znikają ot tak sobie
Wypowiem się na świeżo. Film ma dosyć ciekawą fabułę, ma całkiem ciekawy pomysł (fajnie byłoby posiadać moce telekinetyczne), ale całkowicie nie podoba mi się, że jest w formie paradokumentu. W ogóle nie mogę pojąć kto normalny bierze ze sobą wszędzie kamerę... dobrze, że nie pokazywali ujęć ze sracza :P
Ogólnie film oceniam jako dobry do obejrzenia w TV, ale w życiu nie wybrałbym się na coś takiego do kina. :)
Pomysł fajny, przyznam. Co do kamery to była na siłę wciskana, żeby upchnąć luki fabuły jak np. scena gdy kuzynek idzie do blondynki a ta akurat kameruje drzwi, lub te wszystkie kamery ochrony i przypadkowe nagrania ludzi podczas bitwy w powietrzu.
Ilość słów "douche" oraz "idiot" użytych podczas oglądania też był nad wyraz wysoki. Pokazuje to jedno: Chcesz komuś dać super moce? Nie dawaj Amerykanom. Użyją do głupich żartów lub dominacji świata. Szkoda tylko, że obcy uznali to na pozytyw i właśnie w USA lądują najczęściej. Głupich łatwiej kontrolować, duh :)
Każdy człowiek prędzej czy później używałby tego żeby zdominować innych, taka natura :)
oceniłam film na 6, ale uważam go na pomiędzy 5 a 6.
Faktycznie, pomysł fajny, telekineza jest ciekawym zagadnieniem, jednak chwilami film po prostu był okrutnie nudny. Oprócz tego nienawidzę filmów, które zamiast profesjonalnej kamery, kiedy bohaterowie nie wiedzą o jej istnieniu, zostaje utworzony przez zlepek jakiś idiotycznych urywków, robionych przez "amatorów". Kamera skacze, jak oglądam to się zastanawiam, czemu do cholery ktoś bierze kamere w każde miejsce (wiem, że w filmach zawsze to jest "wytłumaczone", ale to jest tak irracjonalne).
Film ok, lubię aktora, który grał Andrew, ale tak czy siak, zrobił się z tego w jakiejś połowie jeden wielki gniot :)