Po raz kolejny Lasse Hallström udowodnił, że jest bardzo dobrym reżyserem. Mimo iż Kroniki portowe są trzecim filmem tegoż twórcy jakim widzialem już mogę powiedzieć coś na temat stylu rezysera. Otóż potrafi on w niezwykle subtelny sposób opowiedzieć historię. To co najważniejsze w jego filmach to bardzo dobre aktorstwo: wystarczy wspomnieć "Co gryzie Gilberta Grape'a" - fenomenalny Leonardo Di Caprio czy J. Depp, w "Czekoladzie" mamy już do czynienia z plejadą gwiazd i każda jest wyraziście zobrazowana - Julliette Binoche, Judi Dench, ponownie Depp czy Alfred Molina... wreszcie "Kroniki portowe" - gdzie tym razem spotkałem moich ulubionych aktorów - Kevin Spacey, Julianne Moore, Judi Dench oraz Cate Blanchett. Te wszystkie filmy to prawdziwe majstersztyki aktorskie (mimika, gestykulacja, krwistość postaci), które możemy obserwować przez cały film, bo wogóle żadne z bohaterów nie traci na sile co daje prawdziwy powód do wyśmienitej uczty.

"Kroniki portowe" poza aktorstwem dodaktowo wyrużniają się specyficznym klimacikiem, który panuje w każdym filmie Hallströma. Reżyser zabiera nas w podróż do miejsc niezwykłych zarówno w sensie geograficznym jak i psychologicznym. Bohaterowie są "zamknięci" - tylko po to, ażeby móc przedstawić niekiedy skomplikowane problemy społeczne, rodzinne i osobiste. Jak zwykle piękne zdjęcia, odpowiednie tempo narracji, umiejętne powiązanie wątków sprawiają, że film nie nuży lecz spokojnie dąży do rozwinięcia jak największej ilości wątków. W tym filmie dodatkowo "ilość" idzie w parze z "jakością" więc cóz wiecej można oczekiwać :))). Film zawiera elementy dramatyczne, szokujące ( i wcale nie chodziło tu o skrywaną tajemnice Judi Dench), zabawne, magiczne.... można by rzec takie jak w życiu, jednak jest to jeden z tych filmów, który nie ma zamiaru naśladować życia, lecz ma za zadanie oddziaływać na nas pozytywnie, kojąco i sprawić, że świat i wypełniający go ludzie - stanie się lepszy...chociaż na te niespełne dwie godziny :))