Wiem, to tutaj sprawa drugorzędna, ale
- ujęcia i praca kamery podczas dialogów - zabawna
- aktorstwo, szczególnie takie kłody jak dziennikarka czy młody Dux z retrospekcji... no ludzie, przecież to jest poziom trudnych spraw, tylko że nikt mordy nie drze. Można w takich filmach przymknąć oko na niedociągnięcia, nikt tutaj nie wymaga "Hopkinsa", ale kto w ogóle zajmował się kastingiem?
- dialogi - dawno nie widziałem tak tępych. JCVD ma przede wszystkim walczyć i świecić naoliwioną klatą, wiem o tym, ale można by było zatrudnić jakiegoś scenarzystę po szkole, choćby jakiegoś z filmów klasy B, bo teksty typu
- Janice stay out of this!
- I don't want to see you get hurt!
- Than don't watch!
są, heh, jakby to powiedzieć? po prostu SĄ, nic poza tym.
Doceniam to że to klasyka gatunku i sam za gówniarza się jarałem, dlatego z sentymentu daje +2 do oceny, łącznie wychodzi mi 3. Średnia 7.2 to jednak dziwna przesada, bo film poza wspomnianym sentymentem i klimatem tamtych lat (mam na myśli filmy akcji jak 80') nie ma w sobie nic więcej do zaoferowania, a przez większość czasu podczas seansu miałem ochotę przeskipować wszystko do następnej sceny walki.
Gdyby ten film powstał 10 lat później, zostałby zlinczowany tak jak ja tutaj zostanę - jestem co do tego przekonany.
PS nie wiem czy zaznaczyć "uwaga spoiler!" ale wątpię by ktoś obraziłby się jak zdradziłbym tutaj "fabułę" :)
3 to jednak przesada. Ja też co prawda zwróciłem uwagę zwłaszcza na młodego Duxa - i to nie jest nawet poziom trudnych spraw tylko niżej bo dodatkowo mamy mierny dubbing(co potem w filmie też można zauważyć w innych przypadkach). Niektóre walki są też sztuczne i nawet bez wciskania pauzy można zauważyć, że ciosy nie dochodzą do celu - ALE ten film ma też niewątpliwie pewne plusy. Przede wszystkim w filmie pojawia się dobry aktor - co prawda jeden, ale to więcej niż w większości filmów kopanych(mówię tu oczywiście o Whitakerze). Co prawda jego występ jest krótki, ale człowiek trochę może odsapnąć od właśnie niektórych 'aktorów' w tym filmie. Ujęcia są fajne, a muzyka dobra. Jak dla mnie film jest w granicach przeciętności - ani naprawdę zły, ani naprawdę dobry. A mówię to bez sentymentu bo akurat Bloodsport nie pamiętam z dzieciństwa w przeciwieństwie do wielu innych filmów JCVD