...musieli uśmiercić jedną postać z FILMU, to kto by nią był?
Ktokolwiek.
Hmm... Tak w sumie to myślę, że zarżnąć mógłbym kogokolwiek poza Małpą, Modlichem, Po, Żurawiem i Shifu.
Powiedziałem, mógłbym, nie, że bym to zrobił. Powiedzmy, że jeśli chodzi o mordowanie, to byłaby gdzieś w końcówce...
Myślę, że z takich bardziej istotnych postaci to Mastera Krokodyla, albo Woła.
A z pałacu, to chyba Żmiję....
A z istotnych dla fabuły to Pana Pinga.
Czy takie pozycje cię satysfakcjonują?
Mądrze prawisz...
Bo np. śmierć jednej osoby w pewien sposób wpłynie na zachowanie innej.
Najlepszym przykładem jest tu właśnie Pan Ping. Po stałby się bankowo poważniejszy...
Nie pisz bloga o Kung Fu Pandzie. Na swoim blogu już wystarczająco doprowadziłeś mnie do płaczu ubijając moją ulubioną postać.
Pingwiny, bez któregokolwiek pingwina byłyby słabsze o więcej niż połowę. :P
Tak naprawdę, to bez Skippera nie byłoby oddziału, ale to już co innego.
A ja tam mogła bym pozbyć się Modliszki, ale nie dlatego, że wtedy na łódce przerwał rozmowę między Po i Tygrysicą, tylko czasami po prostu jest denerwujący, wiem, że bez niego wiele misji by im się nie powiodło, ale zachowanie Modliszki jest często denerwujące i nich mu wreszcie jakaś dziewczyna odgryzie głowę.
Ja to bym uśmierciła Po ale wszystkim by się tylko wydawało że nie żyje, a tak na prawdę byłoby inaczej. To by było coś takiego, że np. Umarłaby w walce jakaś inna panda, która by wyglądała identycznie jak Po, a prawdziwy Po byłby porwany z nurtem rzeki. I to by się wydarzyło na początku filmu, a na końcu by się okazało, że on jednak żyje. Oczywiście piątka i Po byliby ze sobą jeszcze bardziej zżyci i gdyby zauważyli martwego Po to fajnie by było gdyby tak Ti się rozpłakała, ale wiecie, nie jakoś strasznie ale trochę. Taki płacz, że nie pojedyńcza łza tylko wiele łez, ale też nie aż tak bardzo że nie można złapać oddechu. Rozumiecie?
Bardzo dramatyczną byłaby śmierć Tygrysicy, w końcu w drugiej części Po zżył się z nią. I gdyby ona zginęła, to nie byłoby już to samo, czegoś by brakowało. A wyobrażałbym sobie to jako jakąś totalną batalię całej Piątki, Po i Shifu przeciwko armii kogoś naprawdę potężnego, jak Taj Lung, Ugway i Shen w jednym. W tej walce zginęła by Tygrysica, reszta byłaby w opłakanym stanie, a Po jakimś cudem w gniewie zbiera w sobie resztkę siły i mści się za wszystkich, zabijając wroga... Tym samym mogliby skończyć kręcić Kung Fu Pandę. Żurawia też by mi było szkoda. A gdyby padły Modliszka albo Małpa, to trudno.
Jeśli tak dla dzieci, to Shifu
A tak w wersji zimenj, dramatycznej to walka Po i Tygrysicy ramię w ramienia i ich razem polęgniecie.
A co by było gdyby uśmiercili Tygrysice Po by Dostał Afazji ( choroba przez którą nie można myśleć ani mówić)
Albo tatę Po(chociaż u się jeszcze zastanowię) albo głównego wroga(ale to się już robi nudne) albo ducha tego żółwia.
Już w jednej historii przeczytałam jak jeden z moich ulubionych autorów, napisał historię, w której Tygrysica ginie i to w dodatku w pierwszym rozdziale. Ale to jest taka historia, gdzie autor ma władzę nad czasem i wszystko, co wydarzyło się w tym pierwszym rozdziale może się skończyć zupełnie inaczej. Ale to jest coś w rodzaju części 6 i tam Po nie popada w Afazję, zbiera w sobie wszystkie siły, mści się na ich wrogu pokonując go i wraca do Doliny Spokoju do swojego syna, a podczas walki traci rękę. Ale jak mówiłam, ta historia tak się zaczęła, a skończy się ... nie mam zielonego pojęcia jak? Ale jak pojawi się zakończenie to dopowiem.
Ja natomiast na tę sprawę, mam inny pogląd, ale to, chyba pokażę we własnej KFP 6 , ale to trochę potrwa zanim dojdę do części 6, na razie muszę skończyć czwórkę.