Zadaj pytanie w drugą stronę - jeśli jej własny ojciec udziela wywiadu mówiąc "moja córka byłaby zdolna zabić własnego męża, nie zdziwiłoby mnie to" to jaką ta kobieta musi być osobą? Jakim człowiekiem? Dlaczego każdy, kto ją lepiej zna, twierdzi że jest porywcza, nieprzewidywalna, bezwzględna, że jest złym człowiekiem? Dlaczego Dave, który na samym początku lubił Courtney po jej lepszym poznaniu znienawidził ją jak psa? Coś w tym jest...

Kiedy Courtney się urodziła, on był hippisem, dużo ćpał i prowadził nawet własną produkcję LSD, które zresztą podał córce gdy ona miała cztery latka(to był główny powód dla którego matka Courtney złożyła wniosek o rozwód). Później się nią w ogóle nie interesował, na krótko tylko Courtney się do niego wprowadziła kiedy była nastolatką, ale wytrzymali ze sobą zaledwie niecały rok. Ojciec Courtney nie miał z nią ŻADNEGO kontaktu od czasów, kiedy się od niego wyprowadziła w wieku 15 lat. On nigdy osobiście nie poznał Kurta. Frances za swojego dziadka uważa ojczyma Courtney Franka Rodrigueza. Zatem ciężko uznawać Harrisona za jakiekolwiek wiarygodne źródło informacji o jego córce i jej zmarłym mężu.

Jakim cudem Kurt mógł podać czteroletniej córce LSD skoro popełnił samobójstwo w 1994, a Frances urodziła się w 1992?

Czytaj ze zrozumieniem:) nie piszę, że Kurt podał Frances LSD, tylko że ojciec Courtney podał jej(czyli Courtney) jak miała cztery latka. Z całym szacunkiem, ale jakim cudem udało Ci się tak dziwnie zrozumieć tresc mojej wypowiedzi?!

Widzę, że są tutaj jeszcze myślący ludzie, a nie bezmyślne nastolatki.

Zgadzam się z autorem tematu.
Rzeczy, które powodują, że ten film wzbudził u mnie politowanie:

- ojciec Courtney, który pieprzy o wojnie z własną córką i o tym, że ją wygra. Reklamuje swoją książkę.
Szczuł swoją córkę w młodości psami, potem tłumaczy, że chciał żeby się z nim zaprzyjaźniła (sic!).
Przecież ten gość to psychopata. Współczuję Courtney.

- jakieś śmieszne przedstawienie Broomfielda i innych gości pod koniec filmu. Najpierw mają ją zapytać wprost o tą sprawę,
ale gadając z nią cykorzą... kpina.

- jak zwykle pokazany Grant, który ma pełno śliny na pysku odpowiadając na pytania Nicka, jak zwykle zacietrzewiony i pewny swego, straszne

- umawiają się z jakąś ćpunką, która mówi, że znała Kurta i Courtney i że ma jakieś zdjęcia z nimi czy coś w ten deseń,
potem jednak nic z tego

- opiekunka i ta baba, która mówi jak to ona się boi, widać, że jest naćpana po jej chwiejnym nastroju, wiarygodne jak diabli!

Ogólnie film jest tak nieprofesjonalny i tak pozbawiony sensu, że nie wiadomo o co w nim chodzi.
Czy to ma dowieść jakiejś teorii odnośnie morderstwa Cobaina czy ją kompletnie ośmieszyć, bo raczej oglądając
ten film wnioskuję, że raczej o to drugie.

ale przecież ostateczną tezą filmu jest to, że Cobain jednak popełnił samobójstwo. poza tym film piękny artystycznie!

Dokładnie... popełnił samobójstwo, lecz po części przez stosującą psychiczną przemoc Courtney.
Czy stwierdzenie o pięknie artystycznym to ironia? Bo tego mi w tym filmie zabrakło, choć BARDZO poruszyły mnie wsystkie sceny z Mary.
Montage of Heck to z kolei film piękny artystycznie, ale NIESTETY nastawiony na podlizywanie się Courtney, w przeciwieństwie do tego.

Sprawa się wyjaśni po śmierci Courtney. Wtedy nie będzie już nikomu zamykać ust pieniędzmi albo groźbami i stadem swoich ,,prawników,,.
Ten film nie przedstawia Courtney jako domniemanej zabójczyni lecz pokazuje zwyczajnie jak podłą i bezwzględną jest osobą. Która kobieta po nagłej śmierci ukochanego męża i ojca swojego dziecka robi z siebie taką celebrytkę?? Szczerzy zęby w blasku fleszy, pokazuje zajebiste tipsiki i wręcz z aktorką manierą napawa się splendorem jaki się wokół niej rozwija??
Dla mnie ona ma co najmniej problemy natury psychicznej. Z jednej strony grozi śmiercią i spuszcza manto przy pierwszej lepszej okazji kobiecie, która śmiała opisać w biografii, że podczas ciąży brała narkotyki. Jakiś czas potem sama ogłaszała na łamach gazet, że narkotyzowała się w ciąży, i lekarz jej proponował aborcję, ze względu na to, że przy jej trybie życia płód może być znacznie uszkodzony… Jakby było czym się chwalić. Nie wspominając o tym, że do tego stopnia zniszczyła życie swojej córce, że ta musiała bronić się przed nią za pośrednictwem sądu. Szkoda tylko tego dziecka. Tzn. Teraz już dorosłej kobiety. Miała pojechane już na starcie.
Argumentów na jej nie po kolei we łbie jest tyle, że można by było napisać o tym książkę. Lecz niestety nikt się nie odważy, bo zacznie dostawać wiadomości z pogróżkami i multum pozwów sądowych :D

Książki nie ma, ale za to jest blog - aczkolwiek autorzy mają nieco inną opinię na temat Courtney (są zdania, że Kurt popełnił samobójstwo, ale wpływ na ostateczne załamanie jego psychiki miała stosowana przez żonę przemoc psychiczna):
exposingcourtneylove.tumblr.com
Nawet, jeśli zostaniesz przy teorii zabójstwa, to poznasz masę faktów świadczących o tym, jaki obrzydliwy z niej człowiek :D

Ludzi się za dużo napłodziło! Śmierć jest wszędzie!