Film - dno, dno i jeszcze raz dno. Praktycznie nie widzę powiązania z książką, która w
przeciwieństwie do danego filmu jest rewelacyjna. Aż chciało się przeczytać kolejną część. Ta
ekranizacja to jakaś pomyłka. Nie ma tych emocji, co w książce. Nie wiem... jak można było nagrać
takie badziewie
Zapewne masz rację, lecz wciąż nie udało mi się jej znaleźć.
Film bardzo mi się podobał, więc jeśli dysproporcja jest chociaż w połowie tak wielka, jak piszesz, książka musi być fenomenalna.
Gdyby wpadła mi w ręce wcześniej, moja opinia była by, bez wątpienia identyczna.
Pozostaje mieć nadzieję, że film nie zepsuje mi odbioru książki.
Na dobrą sprawę, dotychczas udało mi się spotkać tylko jedną ekranizację, która była, co najmniej, równie dobra jak film ("Dziecko Rosemary" Polańskiego). Dla większości pozostałych nawet określenie "dno" było komplementem.
Na ich tle, ta nie wygląda znowu aż tak źle.
No ja mogę powiedzieć, że ,,Koralina" i ,,gwiezdny pył" filmy zostały z ekranizowane tak dobrze, że mogę z całą pewnością powiedzieć iż są lepsze od książek, na których podstawie powstały. :)
Trudno mi ocenić film, bo w porównaniu z książką jest tak jak mówisz. Tam są dopiero emocje. Przeczytałam ją jednym tchem, serce biło jak szalone, a film... po prostu film.
Historia jednak nie jest zła i dość oryginalna, więc daje 5.
A mi wręcz przeciwnie- książka wydała mi się naciągana, niewiarygodna i cała ta historia po prostu mnie nie przekonała. Film jednak trochę uratował książkę- wprawdzie jest porządnie okrojony z treści, jednak ten klimat sprawia wrażenie jakby książka, na podstawie której został napisany, była klasyką powieści gotyckiej. To mi się właśnie bardzo podobało. Jeśli chodzi o nowszą wersję filmu duży plus za lepsze oddanie treści książki, i przeniesienie akcji w lata 50-te, myślę, że to czyni całą historię bardziej prawdopodobną. Jednak nowsza wersja nie ma tego klimatu i tego czegoś. Dlatego filmy uważam za lepsze od książki. Dodam, że książkę czytałam przed seansem obu filmów.