Dokładnie, film wypada bardzo słabiutko w porównaniu z książką

Tą "wspaniałą książkę" miałem ostatnio okazję przeczytać i co jak co, ale film jest dużo lepszy! Kubrick jak dla mnie słusznie zrobił wprowadzając te zmiany w scenariuszu. Ogólnie myślę że książka była jak dla mnie nużąca, a strasznych fragmentów było tam jak na lekarstwo. Nawet jeśli takie były, to one bardziej wypadały groteskowo jak strasznie (bo powiedzcie mi, jak można kogoś zabić młotem od krykieta?). "Lśnienie" Kubricka to przykład kiedy z przeciętnego materiału można zrobić arcydzieło. Przykro mi, ale ja zawsze będę wolał właśnie film.

zgadzam się z Tobą.

Mniej więcej tak samo jak każdym innym kijem. Waląc kogoś mocno w łeb, najlepiej kilkukrotnie. Można też, np. złamać ów kij na pół i mając wtedy ostrą końcówkę próbować komuś to wbić w aortę.

Widzę, że to przemyślałeś. xD

Lubię to! :D

czytałam Lśnienie ale książka mnie mocno znudziła, film od niej odbiega ale jest ciekawy i trzyma w napięciu. książka mnie nudziła niemilosiernie, zamiast horroru czy jakiegoś napięcia to masa psychologii- relacje Wendy z matką, relacje Jacka z ojcem, problemy Jacka w poprzedniej pracy jak pobicie ucznia, które w ogóle nie mają wpływu na fabułę ( co to ma wspólnego z duchami z hotelu? wystarczyłaby krótka informacja że stracił pracę i musi szukać nowej a tu cała historia doklejona do jego zwolnienia ze szkoły) nic nie wnoszą do akcji, tworzą jedynie dłuzyzny. co to ma wspólnego z horrorem czy grozą nawiedzonego miejsca. albo opis jak Jack poszedł kupić batonik, na poczatku książki, rozwleczony retrospekcjami z jego życia na 3 strony.

Zmiany są świetne, film posługuje się innym językiem. Wielu zarzuca filmowi, że nie wyjaśnia genezy duchów pojawiających się w hotelu, a to moim zdaniem genialne, ponieważ pozostawia to w niedopowiedzeniu, przez to zło czające się w hotelu jest jeszcze bardziej przerażające, patrzymy na to oczami bohaterów, którzy stają przed czymś co ich przeraża, a czego nie rozumieją, moim zdaniem to genialne posunięcie. Jedno niedopowiedzenie Kubricka ma w sobie więcej grozy niż wszystkie potwory i strachy na ekranie. Jest też kaszaniasty serial Lśnienie, gdzie wszystko jest wyjaśnione i trzyma się książki, nie wyszło to na dobre temu serialowi, totalny kicz.

Właśnie. Niech fani książki obejrzą serial, który wyolbrzymił wszystkie kiczowate momenty. To było tragiczne. King tylko się ośmieszył tą tandetą, zwłaszcza, że wcześniej krytykował dzieło Kubricka. Książka nie była zła - może oprócz fatalnego finału. Jednak Stanley nie zrobił ekranizacji - tylko wariację. Wziął od Kinga to co najlepsze, udoskonalił i perfekcyjnie przełożył na język filmowy.