Jestem w połowie filmu. Jest tak zły, że chyba już dał mi raka. Gdzie się podziały wspaniałe filmy
w miłości, o wchodzeniu w dorosłość? Czy naprawdę teraz nie ma już odbiorców na takie filmy?
Czy wszystko musi być takie proste, schematyczne, idiotyczne? Zero konwersacji, bariery
internetu, wszyscy zachowują się jak dzieci, mężczyźni wyglądają jak geje, ba nawet ich muzyka
to boysband choć trzymają gitary i mają się za zbuntowanych, wolnych nastolatków... Zwykle
oglądam filmy do końca, ale nie wiem czy podołam. Bohaterowie są tak irytujący, denerwujący i
idiotyczni, że obejrzenie tego do końca to nie lada wyzwanie. Dla mnie ten film jest obrazem
upadku czegoś wyższego i wyszukanego w naszym życiu i sposobie myślenie, szczególnie ludzi
młodych. Nikt już nie jest romantyczny, nikt nie żyje ideałami, nikt nie czyta poezji i nie ma
wyższych celów. Dla mnie najważniejsza jest MIŁOŚĆ, ale te film w ogóle o niej nie opowiada.
Miłość tak nie wygląda. Boję się, co dzieje się z młodzieżą, co stanie się ze społeczeństwem, ze
światem...