dla mnie kompletna nuda, ale może po prostu nie dostrzegłam w nim drugiego dna, ale
mimo to jednak ma cos w sobie...
Też się dopisuję. Obejrzałam na fali Pawlikowskiego, ale trochę się zawiodłam (choć ładne kadry bywały, np. papierosowy dym z wrzosów, krzyż widziany zza dymiącego komina :). Lubię takie sielskie, przaśne małomiasteczkowe klimaty, ale to mi jakoś nie podeszło. Może dlatego, że nie był to Polski powiat, więc tego nie czułam. Fabularnie ratuje go końcówka, która lekko wywraca obraz. No i powielę kliszę, że film wydaje mi się dość brytyjski - od urody aktorów poczynając :P.