Gdyby film był produkcji amerykańskiej, to wszyscy zachwycaliby się nim, natomiast jak został nakręcony przez Polaków, to wszyscy go źle krytykują. 8 daję za fabułę i ciekawy pomysł. Co prawda wykonanie jest kiepskie, ale zwalam to na karb niskiego budżetu. Lubię takie filmy i uważam, że jest o wiele lepszy niż np. "Blair Witch Project"
Nie wiem, czy można cokolwiek dobrze skrytykować, ale to tak abstrahując od tematu. Żeby nie bylo offtopa to ja też 'źle skrytykuję' to wybitne dzieło, jakże niedocenianego Mariusza Pujszo, ten reżyser, który jawi nam się jako wizjoner polskiego kina spłodził już kilka takich wiekopomnych dzieł, więc kto może, niech się strzeże pozycji firmowanej Jego nazwiskiem. Tak słabego filmu nie widziałem od bardzo, bardzo dawna (poprzednim równie nieudanym dziełem był obraz polskiego Guy'a Ritchi'ego, czyli Jarka Żamojdy pt. 'Rh+'
Krytyka (łac. criticus - osądzający) – analiza i ocena dobrych i złych stron z punktu widzenia określonych wartości (np. praktycznych, etycznych, poznawczych, naukowych, estetycznych, poprawnych) jako niezbędny element myślenia.
Jak widać krytyka może być pozytywna i negatywna. Wszyscy natomiast uważają, że krytyka oznacza wystąpienie (słowne lub pisemne) przeciwko jakiemuś zjawisku, osobie, faktowi lub sposobowi rozwiązania problemu i jest powiązane z negatywną oceną tych faktów. I niestety to rozumowanie jest błędne.
Ale mądra. Wcale nie jest błędne, bo zgodnie z podaną definicją, to RÓWNIEŻ jest krytyka. A film jest do dupy, bo go zrobił debil.
Nareszcie ktoś wyjaśnił co oznacza słowo "krytyka"(piszę to bez sarkazmu jakby co).Ludzie mylą "krytykę" z "krytykanctwem".
Pozdrawiam.
Nie ważne skąd pobiera sie wiedze,wazne,ze uzywa sie słów których znaczenie sie rozumie;)
Chodzi mi o to że zareagowałeś jakby to słowo było jakieś zapomniane, nieznane itp.
Widzę,ze masz ciekawy profil.Chciałem tobie podziekować bo dzieki tobie 'poznałem" kilku "ciekawych uzytkowników,szczegónie tego goscia od 'filmów na faktach autentycznych" hehehhe)
Pozdrawiam.
Niestety, nie jest aktualizowany z powodu deficytu czasu i lenistwa.
Pozdrawiam.
Aktorzy rzeczywiście trochę drętwi, niektórzy w ogóle nie powinni grać w tym filmie.
Tylko wypadałoby, żeby ocena miała jakieś uzasadnienie, a w tym wypadku za bardzo go nie widać. Reasumując - film dostaje od Ciebie 8, bo ma dobrą fabułę i ciekawy pomysł (czyli w zasadzie to samo). Już abstrahując od tego, że nie ma to związku z rzeczywistością (bo podobne wątki były już w slasherach przerabiane setki razy), czy naprawdę uważasz, że sama fabuła wystarczy by wystawić filmowi 80% maksymalnej dopuszczalnej noty? W tych 20%, które Cię nie przekonały mieściłyby się zatem tak "nieistotne" elementy, jak jakość produkcji, dialogi, aktorstwo, praca kamery i właściwie wszystko inne. Moim zdaniem trochę to niepoważne...
Przepraszam bardzo jeśli uraziłam Cię oceniając ten film na 8, ale jakbyś nie zauważył to jest tylko i wyłącznie MOJA nota. Nie dorabiaj ideologii.
Nie wiem jakim sposobem wyczytałaś między wierszami (nieprawdziwą zresztą) informację o urażeniu mnie, ale nie o to mi chodziło. Miałem w poprzednim komentarzu na myśli, że fajnie, byś nieco rozwinęła uzasadnienie swojej oceny, bo na chwilę obecną stoi ono w rażącej sprzeczności z cytowaną przez Ciebie definicją krytyki. To tak, jakbym dychę, którą przyznałem Harakiri uzasadnił stwierdzeniem, że "lubię Japonię i miecze samurajskie". Trochę za mało treści jak na publiczną ocenę jakiegoś dzieła...
zgadzam się z tobą.Dawno już zauważyłem że ludzie zaczynając oceniać produkcję przez pryzmat tego z jakiego jest kraju,oraz kto w niej gra.
Slashery są z reguły oceniane słabo, niezależnie od kraju ich produkcji. To zjawisko nie ogranicza się jedynie do Polski. Są one po prostu wszędzie uważane za gatunek mało ambitny, schematyczny i ogólnie nie niosący sobą żadnych wyższych wartości. W związku z tym w slasherach z reguły zwraca się największą uwagę na pacing (a ten ewidentnie tutaj leży) oraz walory estetyczne, czyt. realistyczny wygląd krwi i flaków bryzgających po ekranie (i tutaj również jest bardzo słabo). No i stąd niska ocena.
Mówisz o produkcjach z wysokim budżetem. Legendę to możesz porównać do filmów "The Asylum" i wyjdzie na to że to też szmiry, także tu u nas w Polsce. Co do porównania z "Blair Witch Project" to, nie posiada klimatu, tajemniczej otoczki filmu (która w roku 1999, kiedy niewielu ludzi miało w Polsce internet, naprawdę fantastycznie zadziałała) genialnego budżetu...a aktorzy byli nieznani.
Ten film jest TRAGICZNY. Horror bez scen śmierci (bo ciężko taką nazwać przebitkę z postaci w kapturze na twarz leżącej kobiety i tym podobne) to jak film pornograficzny bez scen seksu. Katastrofa. Fatalny montaż, tragiczny dźwięk (przy sensownym poziomie głośności zwyczajnie nie idzie zrozumieć dialogów), katastrofalny obraz, słaba muzyka, kiepska gra aktorska (pewnie stąd wielkość dekoltu u Liszowskiej, żeby odwrócić uwagę od reszty) i KOMPLETNY brak napięcia.
"The Asylum" był taki sobie, ale przynajmniej było trochę śmiechu i trochę napięcia. Tutaj wszystko leży na całej linii.
Chodziło o producenta a nie o film "Asylum"...
http://pl.wikipedia.org/wiki/The_Asylum
I lepiej nie oglądaj, to najgorsze filmy na rynku. To już Uwe Boll robi treściwsze.
Pozdrawiam.