Niestety, "Ligę" oceniam nisko. Może to kwestia nastawienia z jakim się podchodzi do seansu.
Moje oczekiwania były spore, liczyłam na emocjonujący film o oryginalnej tematyce. Takiej
produkcji z nutką tajemniczości charakterystycznej dla co ciekawszych historii o superbohaterach.
Zaś zobaczyłam absurdalny scenariusz oraz postacie, które potraktowano tak powierzchownie jak
tylko się da.
Drażniący był też dla mnie skład ligii. Obecność Tomka Sawyera, tego chłopaczka od radosnych
podróży po świecie, ustawionego obok Doriana Graya, postaci mrocznej i tragicznej, to żart, który
naprawdę trudno dobrze sprzedać w formie filmowej. Myślę źe tutaj to się nie udało. W tej
ekranizacji wszystkie smaczki, nawiązania do znanych dzieł i postaci, wszystko wyszło jakoś
tak...kuriozalnie. Sztucznie. Może to dlatego że całość miała kiepski klimat- z byt "na serio" w
momentach absurdalnych (biały tygrys- Po cholerę to tam wcisneli? )a zbyt lekki w momentach
dramatycznych (scena śmierci Allana- koszmar). A może to przez naciąganą fabułę. Ale przecież
nawet kiepską fabułę da się sprzedać w dobrej formie. A ten film był kwintesencją kiczu. Jestem
fanką komiksów i potrafię sporo przełknąć z ich umowności. Na dodatek podeszłam do "Ligii" z
naprawdę dużym entuzjazmem. Ale takiego potworka nie dałam rady zaakceptować.
Na tą chwilę "Lidze" daję 3, może 4/10. Może jeżeli kiedyś będę miała okazję obejrzeć ją jeszcze
raz, w mojej ocenie coś się zmieni. Teraz czuję tylko zawód niewykorzystanym potencjałem.
Chociaż patrząc na rozbierzność opini, można obejrzeć aby móc się opowiedzdieć po jednej ze
stron.