Typowy łzawy melodramat o uczuciu które się pojawia, a jak się już pojawi to coś staje na przeszkodzie w jego spełnieniu. Plusem jest to że Costner zagrał wreszcie coś innego porzucając te swoje futurystyczne bzdury typu Wodny świat i Listonosz. A sam wybór, no cóż chyba nie był najlepszy.