Nie wydłubał. Strchórzył, albo dotarło do niego, że jest to jeszcze bardziej bez sensu niż napierda***** łbem o ścianę, czy tam stół.
Byc moze...:) ale cytowal tez "Where the wild roses grow"- poruszajaca scena jak dla mnie, cos jednak w jego glowie bylo nie tak.
Nie wydłubał. Krótko mówiąc - olał ją. Podobna sytuacja była z tym gościem z hotelu, który swoją partnerkę w skali 1-15 kocha na 14, ale jak ma wybierać to woli, żeby to ona dostała kulkę :D
Dokładnie to samo pomyślałam. Kiedy bohaterka odwraca się i patrzy na jadące samochody, po czym jakby karci się za to, że wyszła z roli i znów przybiera minę zagubionej i bezbronnej.
Taak! I kiedy facet przychodzi dolać wody, patrzy na niego jak widząca osoba, a odruchu tego nie mają przecież niewidomi, tak jak ona sama wcześniej... Tylko to gmatwa sprawę już tak bardzo, że jeśli to faktycznie jest celowe, to chyba bardziej dla dodatkowego zamieszania widzowi w głowie, niż faktycznie to coś sobą reprezentuje...
Ona nie patrzy tylko gra przed obsługą - widać, że nie wyostrza oczu tylko patrzy mniej więcej w tą stronę. Podobnie jest z samochodami - podąża za dźwiękiem. Straciła wzrok niedawno więc takie odruchy są zrozumiałe. Zresztą genialnie zagrała niewidomą.
A sam film słaby niezależnie od przesłania - nie cierpię filmów z narratorem, który mówi jak mam interpretować to co widzę. Druga sprawa - w ogóle nie wciąga. Taki Mother! wciąga na maksa i wypluwa widza z jakimiś przeżyciami. Po Lobster czułem się jakbym oglądał przez półtorej godziny rosnącą trawę.
Prawie się zgadzam z opinią. Pierwsza połowa filmu była bardzo ciekawa. Świat przedstawiony intrygujący chociaż przygnębiający i depresyjny. W drugiej części filmu twórcy chyba zmienili zupełnie zmienili kierunek. I tu też mam wrażenie ze oglądałem rosnącą trawę. Kolejne wydarzenia nie prowadziły do jakiegoś ciekawego finału. Niby wszystko miało wymiar psychologiczny, ale gdy najpierw prowadzi się widza za rękę i podaje na tacy interpretację scen aż tu nagle pozostawia się mu wiele domysłów z clifhangerem fabularnym, nie tworzy to spójnej logicznej całości. W pewnym sensie film mnie wymęczył. Podobał mi się ale zakończenie pozostawia niesmak.
Ja mialam dokladnie takie same odczucia, pierwsza polowa ciekawa i wciagajaca, a druga jakas przekombinowana i w konsekwencji zmeczylam sie tym filmem:-(
Nasz bohater wymykał się każdej dotychczasowej opresji, myślę, że i tej uniknął.
A jak pierwsze scena filmu może korespondować z ostatnią? Próbowałam znaleźć związek, ale nie udało mi się ; ).