dla dopełnienia tego jadącego po morzu płytkich odczuć widza. Poza tym zero jakiegokolwiek przekazu, marne dialogi, brak próby wprowadzenia widza w wysiłek intelektualny. Jednym słowem słaby
Zgodzę się, że brak jakiegokolwiek wprowadzenia w całą sytuację. Film ma 1h 40 min, a już w 7. minucie są w sobie zakochani. Można by to jakoś rozciągnąć. To mi trochę przeszkadza. Ale reszta była ok. Co miałeś dokładnie na myśli przez "płytkie uczucia"?
"Zgodzę się, że brak jakiegokolwiek wprowadzenia w całą sytuację. Film ma 1h 40 min, a już w 7. minucie są w sobie zakochani. Można by to jakoś rozciągnąć."
Widzę, że koledzy wychowani na hollywódzkich produkcjach, w których przez cały film kłamią, zdradzają się by w końcu odkryć, że się kochają. Brawo!
Mało tego, po paru dniach znajomości są już razem w łóżku. No ale cóż, to były początki tzw. rewolucji seksualnej na Zachodzie, "wolna miłość" była już bardzo szybka, hipisy i tym podobne dziwolągi były na fali wznoszącej. Co ciekawe, główna bohaterka dała widzowi wyraźnie do zrozumienia, że mimo iż jest formalnie katoliczką, nigdy się nią nie czuła. Przed ślubem wręcz obydwoje oświadczyli, że to są "inne czasy" i nie wierzą w Boga. Biorąc pod uwagę zapewne ogromny wpływ tego filmu na kreowanie postaw życiowych i modowych ówczesnego widza, takie wyraziste deklaracje światopoglądowe płynące z ekranu raczej nie były przypadkowe. Poza tym w filmie dostajemy kilkadziesiąt minut teatralnych, egzaltowanych gadek-szmatek jak to jedno drugie kocha i na odwrót, od których w końcu robi się niedobrze. Nic więc dziwnego, że film oglądałem przez dwa dni i dzisiaj skończyłem. Znacznie lepszy jest podobny pt. "Szkoła uczuć" z 2002 roku. Domyślam się jednak, że w tamtych czasach mógł robić wrażenie.
Ja myślę wręcz przeciwnie. Szkoła uczuć to była przereklamowana ckliwa historia z pretensjonalną Mandy Moore. Love story bardziej do mnie przemawia. Co prawda film trochę się zestarzal a sama fabuła jest dość prosta nawet jak na melodramat jednak chemia miedzy głównymi bohaterami sprawia że historia ich miłości chwyta za serce. Jak już ktoś tutaj wspomniał nie są to typowe dla holiłudu zdrady i powroty ale prawdziwa miłość która potrafi wybaczyć i przetrwać wszystko.