Nie wiedziałem jak ocenić ten film. Gdyby historia była fikcyjna film oceniłbym conajmniej na 8 gwiazdek. Dobrze zmontowany, trzymający w napięciu i aktorsko doskonały. Zwłaszcza aktorstwo Bartłomieja Topy. Tragedia rodziców, którzy po utracie jednego syna, staneli przed tragiczną wizją utraty drugiego. I tyle co można powiedzieć dobrego o tym filmie.
Czy można oceniać historię jako fajną, lub nie. Cokolwiek by nie mówić ludzi dotknęła straszliwa tragedia... jednak nie tylko ich.
I tu nadchodzą refleksje. Tysiące inwalidów w tym kraju, żyje na granicy ubustwa i biedy. Znane są przypadki ludzi, którzy od kilku lat nie wychodzili z mieszkań, bo nikt nie padł na to, żeby zrobić podjazd, lub nie było pieniędzy na naprawę windy. Znane są przypadki, kiedy dziecko zginęło w wypadku potrącone przez jakiegoś pijanego posła/księdza/celebrytę. Sprawy zostawały szybko tuszowane, a ofiary stawiane były przed sądem na podstawie wyimaginowanych zarzutów.
W 2002 roku miałem lat nieco ponad 20 i zarabiałęm 750 zł. Kiedy usłyszeliśmy z kolegami, że szczeniak wlazł do transformatora i po amputacji ręki i nogi dostał jednorazowo wartość 3 mieszkań we Wrocławiu i 2000 zł miesięcznie do końca życia, to pierwsze co nam przyszło do głowy, to też poszukać jakiegoś transformatora. Gdyby wtedy ktoś mi zaproponował te same warunki za rękę i nogę to.... bym dzisiaj k... nie miał ani ręki ani nogi.
I przerażające jest to, że nawet dzisiaj nie wiem, czy nie żyłoby mi się lepiej.
Wprawdzie dzisiaj 2000 zł to nie jest już to co wtedy, a mieszanie kosztuje prawie 350 000, ale .. po pierwsze....kupiłbym je wtedy i nawet po dostosowaniu wszystkiego pod własne potrzeby zostałoby mi jeszcze na samochód, a po drugie.. 2000 zł miesięcznie za siedzenie w domu (własnym bez kredytu) to i tak nieźle. Dodatkowo szczeniak uzyskuje niezłe profity... wywiady, występy w TV, podrózę i jakąś fundację założył z której czerpie niezłe dochody.
Inni muszą po prostu ...... pracować, a i w tej pracy nie mają żadnej gwarancji, że żaden wypadek ich nie spotka.
Czym sobie zasłużyła akurat ta ofiara wypadku, na tak wyjątkowo dobre potraktowanie przez nasz wymiar niesprawiedliwości, tego nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem. Podejrzewam jakieś rodzinne korzenie tkwiące głębokow PZPR, a może i nawet w NKWD, bo ludziom z takim rodowodem, nigdy w PL nie stała się krzywda.