PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=226856}

Małe dzieci

Little Children
7,2 31 149
ocen
7,2 10 1 31149
7,4 12
ocen krytyków
Małe dzieci
powrót do forum filmu Małe dzieci

Rozczarowanie. Zwłaszcza po tylu zachwytach wokoło, włącznie nawet ze zdziwieniem, że film został pominięty przy nominacjach do Oscarów. Film jest przecież w sumie... banalny. A najjaskrawszym tego przykładem jest scena, gdy Sarah interpretuje postawę pani Bovary, mówiąc o schwytaniu w szpony monotonii i rutyny i odwadze przeciwstawienia się prowincjonalnym powinnościom. Taaak, przecież my naprawdę wiemy, o czym jest film, więc po co jeszcze ta nachalna retoryka i łopatologicznie przeprowadzona paralela? Nuda egzystencji, sztampa, skrywane dziwactwa, pragnienie zmiany - przecież to wszystko już było! "American Beauty", "Mała Miss", "Happiness" czy "Opowiadanie" Solondza, "Fucking Amal" i "Godziny". A film Fielda niczym się nie wyróżna, mówi wprost, korzysta z dość ogranego repertuaru artystycznych środków wyrazu, łącznie z melodramatycznym finałem. I jeszcze teza, zasygnalizowana w tytule. Osobiście nie czuję się uprawniona do oceny i diagnozowania życiowych postaw i wyborów. Dlaczego tak często z pozycji ludzi, którym w życiu się powiodło, uznajemy za właściwe deprecjonowanie czyichś słabości, nazywając je np. niedojrzałością emocjonalną? Dlaczego tak łatwo przyczepiamy etykietki, klasyfikując ludzi zgodnie z własnym światopoglądem? Field, mimo że zdaje się sekundować bohaterom w ich poczynaniach, że ośmiesza małomiasteczkowe postawy i ludzkie uprzedzenia, to jednak w finale nie oszczędza także naszej dwójki. Pokazuje, że nie są gotowi na zmianę, czy chce nam uświadomić, że marzyć i zmieniać nic jednak nie warto? To jest dla mnie teza nie do zaakceptowania. Tak samo jak zdająca się wyłaniać z całego filmu konkluzja, że takie "małe tęsknoty" winny pozostać w sferze tęsknot, a chęć ich realizacji to swego rodzaju zachcianka na podobieństwo dziecięcego kaprysu o gwiazdkę z nieba. To tylko kaprys, manifestacja waszej niedojrzałości, zaciśnijcie zęby i przetrwajcie, a potem cieszcie się tym, co macie - poucza nas Field pod koniec. Zdaje się traktować swoich bohaterów protekcjonalnie, obserwować ich jak Wielki Brat, z góry wiedząc, co z tej ich szamotaniny wyniknie, a dystans do wydarzeń podkreśla jeszcze głos narratora z offu. Bohaterowie to marionetki, które na odmianę swego losu nie mają szans ani nawet do tego prawa. Fakt ukazania niemożności i bezsilności ludzi uwikłanych w szarą codzienność jest może i prawdziwy, ale ten protekcjonalny ton opowieści, ta irytująca pobłażliwość, z jaką narrator komentuje poczynania bohaterów, właśnie tak, jakby był rodzicem, obserwującym swoje zbuntowane dziecko, jest dla mnie nie do przyjęcia. Cenię twórców, którzy, dostrzegając ludzkie słabości i wady, portretują ich mimo wszytko z sympatią i bez ferowania wyroków.

ocenił(a) film na 4
Diana

Właśnie zalogowałam się, żeby napisać to, w czym Diana mnie tak zgrabnie ubiegła ;-) Podpisuję się obiema rękami pod tą opinią - film rozczarowuje tym bardziej, że (przynajmniej dla mnie), przez pewien czas trwania jest obiecujący. Aż nagle autor robi zwrot o 180 stopni i zaczyna czerpać z "bazy danych postaci dramatycznych kina amerykańskiego" i nie i odpuszca już do końca:-( Postaci okazują się równie sztampowe, jak ich sposób postępowania. A szkoda. I to moralizatorstwo autora na koniec - kojarzy mi się z pruderią jednej z bohaterek, która z maniakalnym uporem nazywa Mme. Bovary dziwką ;-)

ocenił(a) film na 2
Inf

Akurat ta postać, była najciekawsza z całego filmu, szkoda ze reżyser tego nie dostrzegł. Nie zgodzę się, że była pruderyjna. Pruderia to fałszywa skromność, a ona była prosta ale nie fałszywa. Bohaterka uważała że zdradzające kobiety to zdziry. Też tak uważam.

ocenił(a) film na 9
Diana

Księżniczko,naczytałem się niejednej twojej "recenzji" i naprawdę zęby bolą od tego czytania.

ocenił(a) film na 5
Metyllo

To nie czytaj więcej, zaoszczędzisz na środkach przeciwbólowych.

ocenił(a) film na 7
Metyllo

Hm... Gryziesz klawiaturę z bezsilnej złości...?
Diana, toś Ty z rodu królewskiego? Stąd Twa "splendid isolation"...;)

ocenił(a) film na 5
hauser

Damn... Metyllo mnie zdemaskował. ;)

A tak serio, drogi hauserze, to pozwól, że Ci coś zacytuję (i zadedykuję, bo chyba każdy ma z tym czasem problemy):

"Przeciw potwarzy nie masz na świecie obrony,
Pozwólmy więc rozprawiać ludziom na wsze strony
I bez względu, jak życie nasze sądzą inni,
Nam niech starczy, że w sercu jesteśmy niewinni."

Po prostu więc "róbmy swoje". :)Póki czyjeś negatywne emocje nie krystalizują się w niemiłe zachowania w rzeczywistości, szkodzą tylko tym, którzy je odczuwają. W żadnym razie nam. :)

ocenił(a) film na 7
Diana

Ciekawa poezja. Kogo jeśli wolno spytać. A z głoszoną tezą jak najbardziej się zgadzam. Jak to ujął wilk w Czerwonym Kapturku: "Wobec rozpędzonych sił natury najlepiej zachować stoicyzm".
A negatywne emocje zaprawdę szkodzą tylko tym którzy je sieją, zwłaszcza jeżeli są ignorowane. Więc ignorujmy prowokatorów. Niech cierpią z powodu braku poklasku.
Co do filmu mam mieszane uczucia. Niby widz powinien się w czuć w głównych bohaterów ale te małe dzieci strasznie komplikują sprawę. Pod koniec myślałem, że film będzie totalną porażką bo zakończy się ich ucieczką z dziećmi lub bez (tak źle i tak nie dobrze). Ale autor postąpił tak (jak to dobrze ujęłaś) jak z marionetkami. Pociągnął za sznurki i powalił na ziemię. Myślę, że gdyby dał im możliwość samodzielnego zrozumienia swojego błędu film by na tym zyskał. A tak poszczuł ich psami a oni pouciekali do swoich domów udając że od teraz będą szczęśliwi. Ale przecież nic się w ich życiu nie zmieniło. Strasznie sztuczne zakończenie chociaż i tak lepsze od tego, o którym pisałem wcześniej. 7/10 bo jednak jakieś emocje wzbudza.

ocenił(a) film na 5
Kalvis

To kwestia Kleanta ze "Świętoszka" Moliera. :) Molier - genialny dramaturg i przenikliwy psycholog. Obok Szekspira, drugi z moich ulubionych klasyków. :)

ocenił(a) film na 6
Diana

Film wczoraj obejrzałem, oczywiście podobał mi się, do momentu, gdy przeczytałem recenzje :P Żartuję.
Nie będę się zagłębiał w jakieś filozoficzne dywagacje, bo nie mam weny na uzewnętrznianie się i lanie wody.
Reżyser tak naprawdę pokazał, że w życiu ciężko naprawdę coś zmienić, jeśli się już przywyknie do korzeni. A wszyscy pochodzą oczywiście od małych dzieci. Ludzie boją się zmian, i tak naprawdę chodzi o to, że każdy pozostaje do końca dzieckiem. Nie wiem, czy ktoś tu z was zauważył, zwłaszcza Diana, bo nie wyczytałem, ale bohaterzy filmu dążyli do odrodzenia w nich dziecinnych zachowań, myśli. Pragnęli wrócić do młodych, szaleńczych lat, być jak małe dzieci.
Obraz może się wydawać trochę przesadzony, pretensjonalny, i tym podobne, ale to tylko lekkie złudzenie, aczkolwiek film jest pokazany przez nieco karykaturalny pryzmat marzeń.
W kwestii psychologicznej - film również sprawuje się wyśmienicie. Trafia w sedno. Gra aktorska bardzo dobra, jednak między Winslet i Connelly a resztą aktorów jest dość duża różnica w poziomie aktorskim.
Muzyka - może być, pasuje do filmu, nie ma jej nadto i nie pojawia się niepotrzebnie - aż tak.
Film mi się podobał. Jak mi coś do głowy jeszcze przyjdzie, to może naskrobię.

Pozdro.

ocenił(a) film na 8
Diana

Pani Diana uzywa w swoje recenzji tak wyszukanych zwrotow, ze nawet ja, mieniacy sie inteligentnym widzem, mam problemy z wylapaniem sedna tego, o czym pisze:P
A moze po prostu jeszcze jestem za glupi? W kazdym razie film uwazam za naprawde godny poswiecenia tych dwoch godzin, kapitalna rola Kate, lecz takze nominowanego do Oscara Jackie Earle Haley'a - szkoda troche, ze nie wygral, bo to niesamowicie zlozona i trudna rola. Nieco zapomina sie przy obsadzie o Noach'u Emmerich'u (gral tez udanie w 'Truman Show' Weira) - rowniez ciekawa rola kumpla Brada.
Generalnie rezyser wyszedl obronna reka z tak trudnego tematu jakim jest pogon za byciem szczesliwym jak dziecko, z tego wzgledu, ze nie dal bohaterom tak latwo popasc w jednostronnosc. Kazdy ma tu cos na sumieniu, kazdy ma problem i kazdy ma swoje pragnienia.
Minimalizm 'Little children' przywoluje mi na mysl nieco srodowe filmy z cyklu Okruchy zycia, jednakze przekaz i wykonanie stoi tu na nieosiagalnym dla tego typu telewizyjnych produkcji poziomie. Polecam, nie oczekujcie jednak naglych zwrotow akcji i nieslabnego napiecia. To przyjdzie dopiero na koncu.

ocenił(a) film na 5
Thommy

"Pani Diana uzywa w swoje recenzji tak wyszukanych zwrotow, ze nawet ja, mieniacy sie inteligentnym widzem, mam problemy z wylapaniem sedna tego, o czym pisze:P"

Pytaj, chętnie wyjaśnię. :)

ocenił(a) film na 8
Diana

W sumie da sie zrozumiec to, o czym pisalas, ale za pierwszym razem jest maly szok;) Bo co jak co, ale tutaj, na FW nie ma tak wielu dobrze piszacych ludzi. Wiekszosc jedzie po najmniejszej linii oporu, nie wysilajac sie na jakies tam wyrafinowane opinie na poziomie polonistow. A Ty tutaj pozytywnie sie w tym wielkim gronie wyrozniasz, choc tez i wpedzasz w kompleksy takich matolkow jak ja;))

ocenił(a) film na 5
Thommy

Co mogę powiedzieć... Jest mi bardzo miło, dziękuję. :) W kompleksy nikogo intencjonalnie nie zamierzam wpędzać, mam też nadzieję, że zazwyczaj, jeśli już, to kogoś zainspiruję do własnych poszukiwań czy wysiłku, tak jak mnie inspirują inni na FW, których z pasją czytuję. :)

ocenił(a) film na 7
Thommy

Musze się zgodzić z kolegą, w morzu komentarzy na FW trudno wyłowić te naprawdę wartościowe a do takich posty Diany zdecydowanie się zaliczają. Uzbierałem sobie w ulubionych kilkoro użytkowników, których zdanie sobie cenię i tak na prawdę sugeruję sie w jakimś stopniu tylko ich opinią.

Co do samego filmu to szybko zaakceptowałem styl narracji tym bardziej, że śledząc losy jednego z bohaterów czułem się jakby ktoś podsunął mi lustro. Wywarło na mnie wrażenie o co w kinie chyba coraz trudniej. Uprzedzam domysły... tym bohaterem nie jest "rekin" :)

pozdrowienia dla Diany i Thommy'ego :)

ocenił(a) film na 5
Carlin

Tylko proszę mnie nie traktować jako jakiegoś guru; ja tylko sobie piszę, bo lubię. ;) Ale jak się komuś podoba i jeszcze mi o tym powie, to naprawdę... miło się robi. :D Zwłaszcza, gdy niekoniecznie się ze mną zgadza w kwestii oceny filmu, ale nie uznaje, że warto swoją frustrację wyrazić za pomocą kilku domniemań na temat mojego życia osobistego, tudzież cech charakteru. ;) Dzięki za podtrzymywanie wiary w ludzi na poziomie! :)

ocenił(a) film na 8
Carlin

A dla mnie pan 'rekin' to najciekawsza, najbardziej skomplikowana postac w calym filmie. Ten facet jednoczesnie mnie obrzydzil i wzbudzil wspolczucie, tudziez politowanie - jak grozny pies ktory zaluje tego, ze kogos pogryzl. Naprawde kapitalny bohater.

ocenił(a) film na 7
Thommy

Pełna zgoda, świetna rola. Najlepszy aktor w filmie.

ocenił(a) film na 8
Diana

Zastanawia mnie kilka kwestii: Jaki masz cel w przepisywaniu recenzji do komentarzy? Czy nie sądzisz, że to równie nachalne co owa retoryka (Twoim zdaniem oczywiście)? No i czy na pewno wiesz, na czym polega recenzja? Bo w Twoich tekstach można znaleźć wyłącznie jakieś filozoficzne wywody przepełnione słowami "łopatologia" czy "banał". Zero rzeczowości czy nawet oceny stricte filmowych elementów typu muzyka, gra aktorska etc. To właśnie czyni je w moich oczach zupełnie bezużytecznymi.

Teraz już na temat:
Jeśli jakiś film porusza podobną tematykę co jakieś wcześniejsze dzieła, automatycznie staje się banalnym? Bynajmniej. Już samym ostatnim zdaniem swojego komentarza wskazujesz to, czym różni się ten film od innych. "Małe dzieci" łączą w sobie ciekawą fabułę z jeszcze ciekawszą formą. Zdaniem o tym, że narrator jest jakby rodzicem komentującym postępowanie swojego dziecka trafiasz moim zdaniem w sedno. Bo właśnie o to tutaj chodzi: dorośli ludzie zachowują się dziecinnie. Jeden bohater ucieka przed dorosłością nie starając się o zwieńczenie edukacji, drugiego matka musi umawiać nawet na randki, a bohaterka traci głowę dla przypadkowo spotkanego faceta, podczas kiedy nie potrafi zająć się własnym mężem (będąc specjalistką w dziedzinie ludzkich zachowań). Nie chodzi o to, że nie warto marzyć, tylko o to, że trzeba myśleć racjonalnie i dojrzale. O wszystkim tym piszesz, tyle że zdajesz się ignorować to co najważniejsze. Scena w Klubie Książki nie jest na pewno nachalna. To po prostu wskazanie przełomowego momentu filmu, w którym bohaterka decyduje się na zmianę w swoim życiu.

@Panowie powyżej: Parafrazując słowa Pana Wolfa: Nie za wcześnie na wzajemne lizanie się po jajach? Najpierw czytajcie opinię i zastanówcie się chwilę zanim zaczniecie wznosić peany i stawiać pomniki.

ocenił(a) film na 9
Zooff

Dla mnie używanie super trudnych słów na każdym kroku to naprawdę przejaw pseudo intelektualizmu. I zgadzam się z tym, co napisano: "Bo w Twoich tekstach można znaleźć wyłącznie jakieś filozoficzne wywody przepełnione słowami "łopatologia" czy "banał". Wczuwasz się w styl krytyków, których zdania nigdy nie cenię, bo jedynie ich teksty mają ukazać jakąś wyższość nad innymi i narzucają swoje zdanie w sensie: "ja wiem lepiej, jestem mądrzejsza, umiem trudne słowa i cytuję klasyków".

Co do filmu, mnie poruszył, wciągnął, wstrząsnął. Kiedy oglądam coś, nie myślę o innych filmach, bo wiadomo, że każdy wątek poruszony był już w conajmniej kilku filmach. Widziałam te wymienione przez Dianę i uważam, że "Małe dzieci" wcale nie były gorsze, ani zbędne. Pokazano tu chwilowe obudzenie się ze snu, nadzieję dwójki bohaterów na złamanie rutyny, bycia sobą. Tak wielu marzy o tym, jednak trzyma się tego, co pewne. Brak nam odwagi. Do tego opinia społeczeństwa, która nas w pewien sposób więzi. To co, że coś zostało powiedziane, "podane na tacy"? Czy życie czasami nie bywa brutalnie dosłowne?

ocenił(a) film na 5
Zooff

Już spieszę z wyjaśnieniem kwestii, które Cię zastanawiają.

"Jaki masz cel w przepisywaniu recenzji do komentarzy?"

Żadnego. Kolejność jest odwrotna, a wynika z mojego podejścia do analizy filmu. Jeśli nasuwają mi się jakieś refleksje, zapisuję je. Dopiero potem, o ile uznam je za rokujący materiał, nadaję im formę zbliżoną do recenzji. To też jest pośrednio odpowiedź na kolejny Twój zarzut - że moje wypowiedzi nie są recenzjami. Prócz tego, że to zawsze rzecz dyskusyjna, jak to zwykle bywa w przypadku dziedzin nieścisłych, osobiście wolę raczej teksty, których konserwatyści za recenzje by zapewne nie uznali. Takie teksty pisał m.in. Kałużyński, a z czynnych krytyków - Małgorzata Sadowska w "Przekroju". Gdyby wszyscy pisali jak spod sztancy i identyczne elementy poddawali poznawczej obróbce, zanudzilibyśmy się na śmierć. :) Zresztą i tak recenzji "jak Bóg przykazał" jest na FW bez liku. Zachłannie rzucam się na te, które od wzorca choć trochę odbiegają. Nie wiem też co nazywasz rzeczowością, bo z jednej strony zarzucasz mi jej brak, z drugiej - całkiem zgrabnie polemizujesz z moimi tezami, a w dodatku komentujesz je m.in. tak "Zdaniem o tym, że narrator jest jakby rodzicem komentującym postępowanie swojego dziecka trafiasz moim zdaniem w sedno." To bardzo kłóci się z zarzutem o brak rzeczowości. :)

Natomiast ocenę "stricte filmowych elementów typu muzyka, gra aktorska etc." włączam do tekstu wtedy, kiedy wyda mi się to w jakiś sposób istotne. Jak widać, weryfikatorzy nie uznali tego za rażące pogwałcenie reguł, skoro recenzji nie odrzucili. Oczywiście jeśli w Twoich oczach są one zupełnie bezużyteczne, pozostaje mi to tylko przyjąć do wiadomości. :) Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził.

"Jeśli jakiś film porusza podobną tematykę co jakieś wcześniejsze dzieła, automatycznie staje się banalnym?"

Oczywiście, że nie. Wszystko zasadza się na pomyśle i stylu podjęcia danego tematu. Nie wiem czy znasz twórczość Lao Che. Ich ostatnia płyta bierze na warsztat motywy biblijne. Chyba trudno o coś bardziej przemielonego na wszystkie strony przez maszynkę kultury jak Stary i Nowy Testament. Ale jak oni to robią! :)

Przeczytałam Twoją polemikę z moją interpretacją filmu kilkakrotnie i dochodzę do wniosku, że chyba nie do końca się zrozumieliśmy. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, co twórcy chcą przekazać. Zresztą sam tytuł filmu jest wystarczająco wymowny. Ja się po prostu nie zgadzam z tonem wykładania tych morałów. Może dlatego, że nie akceptuję w ogóle słowa "dojrzałość" w odniesieniu do ludzkiej emocjonalności i osobowości. Nie lubię wartościowania, oceniania czyichś wyborów i stawiania się w roli sędziego. Choć oczywiście łatwo jest machnąć ręką i przyczepić łatkę "dziecinnego zachowania" i "braku racjonalności". Innymi słowy - kto jest dojrzały i komu to oceniać? I jakie kryteria przyjąć?

Diana

Droga Diano. Uwazasz ze interpretacja Bovary przez Sare to lopatologia rezysera dla widzow o czym jest film. A moze to tylko Sara opowiada o swoim zyciu i racjonalizuje swoje postepowanie? Bo czy rzeczywiscie "film jest o odwadze przeciwstawienia sie prowincjonalnym powinnosciom"? - pokaz GDZIE, pokaz KTO sie przeciwstawia. Melodramatyczny final? Idziesz po najmniejszej linii oporu. Final moze dotyczyc glownych bohaterow, a ten nie jest melodramatyczny. Czy tytul to teza filmu? to ciekawe do kogo sie odnosi? czy do bohaterow czy do wszystkich czlonkow spolecznosci? W tej spolecznosci nikt nie jest gotowy na zmiane, bo czy romans bohaterow rozni sie od ukrytych "romansow" innych dziwakow z przedmiescia?
Piszesz "Tak jak zdająca się wyłaniać z całego filmu konkluzja, że takie "małe tęsknoty" winny pozostać w sferze tęsknot, a chęć ich realizacji to swego rodzaju zachcianka na podobieństwo dziecięcego kaprysu o gwiazdkę z nieba". Acha. A czym byla decyzja bohaterow? Czy przemyslanym, przedyskutowanym i podjetym ze swiadomoscia konsekwencji aktem? czy raczej podjetym pod wplywem chwili kaprysem? Przeciez przez caly film nie ma mowy o checi zmian w zyciu (najwyzej o niezadowoleniu z niego), bohaterowie nie maja alternatyw, a decyzja O UCIECZCE (nie o zmianie) zostaje podjeta w 10 sekund w postawie horyzontalnej na murawie. I tak jak byla kaprysem tak przegrywa z innymi kaprysami (pokazane nachalnie szczegolnie u bohatera).
Sadze ze teza filmu zawiera sie w ukutym przez kogos paradoksie (nie pamietam kto i zacz a cytuje z pamieci): Czlowiek staje sie dorosly gdy zrozumie ze wszyscy dorosli sa niedorosli.

ocenił(a) film na 8
Diana

Bo zło jest banalne. Głupota jest banalna. Ignorancja jest banalna.
Polecam filmy:
"Za drzwiami sypialni" z Marisą Tomei, Nickiem Stahlem, Sissy Spacek i Tomem Wilkinsonem
"Notatki o skandalu" z Cate Blanchett i Judi Dench
"Slumsy Beverly Hills" z Marisą Tomei i Alanem Arkinem
"Happiness" z Phillipem Seymourem Hoffmannem i Larą Flynn Boyle
"Rodzina Savage" z Philipem Seymourem Hoffmannem i Laurą Linney
"Złe i gorsze" z Laurą Dern
"Wybory" z Reese Whiterspoon i Matthew Broderickiem
"Dziękujemy za palenie" z Aaronem Eckhartem, Katie Holmes i Marią Bello
"Kobieta na skraju dojrzałości" z Charlize Theron i Patrickiem Wilsonem
"Schmidt" z Jackiem Nicholsonem i Kathy Bates

Będzie lepiej:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones