film straszliwie nieudany i nudny.
scena hasania pilota z księciem w oazie to doprawdy totalne kuriozum.
właściwie jedynymi mocnymi stronami filmu są Gene Wilder jako nie do końca normalny lisi wielki Bob Fosse jako diabeł/wąż.
aż dziw co ten wybitny reżyser i choreograf robi w takiej chale.
zdecydowanie nie polecam...
podzielam Twoją opinie!... niestety, film zawiódł mnie okropnie... uwielbiam tę książkę, często do niej wracam i wiele sobie po tym filmie obiecywałam... zgadzam się co do oceny, jaką dała/eś Gene Wilderowi... szkoda, że nie udaje się odzwierciedlić w filmie bajkowości i wyjątkowego "klimatu", jakie emanują z tej szczególnej - jak by nie było - powieści...
Lis rzeczywiście świetny, ale dla mnie jednym z podstawowych błędów jaki popełniono był ten pryz wyborze aktora grającego Małego Księcia. Czy nie powinien on być trochę starszy niż Steven Warner? A przynajmniej wyglądać na takiego i mieć mniej dziecinny głos, bo Steven sprawia wrażenie pięcioletniego dziecka. No nie wiem, jakoś nie przekonuje mnie.
Zgadzam się z przedmówcami. Szkoda, że zaprzepaścili adaptację, ciekaw jestem czy dzisiaj nie mogliby nakręcic jakiejś lepszej wersji ;)
Mimo to chętnie obejrzałbym nową wersje, chociażby z czystej ciekawości jak obecnie taka adaptacja by wyglądała.
No cóż, dla kogoś, kto zachwyca się "Dniem świra" czy "Scrubs" - nie dziwne.
No ale "de gustibus..."