PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=602026}

Mały Książę

Le Petit Prince
7,6 89 371
ocen
7,6 10 1 89371
6,1 11
ocen krytyków
Mały Książę
powrót do forum filmu Mały Książę

Mały Książę sprzątaczem w korporacji, a Róża nie żyje. Nigdy nie spodziewałem się, że można tak spartolić tak genialny materiał.

ocenił(a) film na 8
Pixihead

Wybacz, ale zupełnie nie mam ochoty kontynuować rozmowy, jesteś bardzo nieprzyjemną osobą.

ocenił(a) film na 3
udkojagniece

No harm done.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 3
Brumhilda

Świetnie podsumowałaś swoją wypowiedź ostatnim zdaniem.

ocenił(a) film na 3
Pixihead

Ojej Pixihead, a tak fajnie zacząłeś wątek. To było dziecinne i poniżej pasa.

ocenił(a) film na 3
sylwia_pawliszyn

Może i tak, ale trochę trollingu na forum słabego filmu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

ocenił(a) film na 8
Pixihead

Słaby film na 300 TOP ? A może to Ty jesteś słaby i nie dajesz sobie z tym rady ?

ocenił(a) film na 3
musicmans

I co z tego, że w top 300? "Przebudzenie mocy" i "Southpaw" też są w Top 300 przed arcydziełami światowej kinematografii jak np "Obywatel Kane". Obejrzyj sobie radiowe listy przebojów i zobaczysz ile warte są rankingi filmów czy muzyki tworzone przez masę ludzi, którzy z filmami mają tyle wspólnego, że w walentynki idą do kina na Big Love. Potem obejrzyj sobie rankingi robione przez ludzi kina, dziennikarzy etc i połowy tych filmideł z topki fw nie znajdziesz. Dlaczego? Bo na fw rankingi bardziej odzwierciedlają popularność, a nie jakość... ale chyba jesteś zbyt słaby by to zrozumieć.

ocenił(a) film na 8
Pixihead

Te rankingi tworzą ludzie tacy jak Ty i ja. Mi się film podobał i jak widać większej części publiczności również ... nie szczekaj więc i nie udawaj intelektualisty bo na nic się to zda. Po Twojej odpowiedzi nie jesteś dla mnie już tylko słaby tylko prosty chłop z młotkiem przy pasie i słomą w butach

ocenił(a) film na 3
musicmans

Widzę, że kloaczny poziom dyskusji przenosisz z gimnazjum na forum sfrustrowany chłopcze. Im gorzej takie zera mnie widzą tym lepiej się z tym czuję, dzięki.

ocenił(a) film na 8
Pixihead

Masz wysublimowany sposób dowartościowywania swojego ego. Uważaj tylko, bo jak spadniesz z jego poziomu na poziom swojej inteligencji to się zabijesz gimbusie .

ocenił(a) film na 3
musicmans

Zabawnie wyglądasz teraz, upychając to "wysublimowany" w miejsce gdzie pasuje jak pięść do nosa. Zero bezwzględne próbuje coś udowodnić i spada na grzbiet.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 3
musicmans

Przerwa w zbieraniu śmieci, butelko?

Pixihead

Antoine de Saint-Exupéry w grobie sie przewraca...

ocenił(a) film na 6
Pixihead

Bądźmy szczerzy, jeżeli w jakimś filmie padają słowa "będzie z ciebie wspaniały dorosły" (i mówię tu o początku filmu, a nie o końcówce, gdzie to zdanie miało w miarę sens), to można dać sobie spokój z nadziejami na jakiś głębszy sens.

ocenił(a) film na 5
Pixihead

Jestem filmem zawiedziona... Nie będę ciachała go na części, mówię o ogólnym wrażeniu po wyjściu z kina.
Taki sam odbiór miała cała nasz czwórka, wszyscy dorośli, może dlatego.... ;)

ocenił(a) film na 5
Pixihead

Też mi się nie zbyt podobał, pierwsze 25 min jest ok dalej już jest kaszanka po całości nudna robiona na siłę,bajka mocno przereklamowana

Pixihead

"Najważniejsze jest to, co niewidzialne dla oczu". I pozostaje mnie się tylko zastanowić, dlaczego tego nie ujrzałeś, a co za tym idzie, którym mieszkańcem jednej ze smutnych planet dorosłych jesteś. Żal czytać...

ocenił(a) film na 9
nado3

Zgadzam się z przedmówcą.Moim zdaniem albo ktoś "ujrzał" to przesłanie,co za tym idzie film odebrał bardzo pozytywnie albo nie i trafia do grona krytykantów.Po ocenieniu filmu przez 15 tys.osób na tą chwilę średnia 8.0 pokazuje,że jednak na szczęscie większość osób "ujrzała":)Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 3
nado3

Odpowiadałem właśnie na podobne zarzuty, że nie zrozumiałem filmu Mały Książę, więc jeśli chce ci się przeczytać masz moją szerszą opinię na temat filmu. Moim zdaniem po prostu film jest dużym spłyceniem książki, może łatwiej będzie ci odnieść się do mojej dłuższej wypowiedzi niżej.

ocenił(a) film na 3
nado3

Tak, nie podobał mu się film, więc na pewno jest okropnym człowiekiem, który zapomniał magii dzieciństwa... Na pewno nie tak jak twórcy, którzy dodali banalną historyjkę fanilijną do jednej z najwybitniejszych książek w historii wyraźnie licząc na łatwą kasę. W nich na pewno nie ma grama cynizmu.
Jeśli uważasz, że masz prawo oceniać ludzi po jednym zdaniu to powinieneś leczyć megalomanię.

"Albo ktoś ujrzał to przesłanie" - przesłanie, które spłycono względem oryginału i pokazano gorzej? Bo "Mały książę" nie jest tylko łopatologiczną historyjką o tym, by nie dojrzewać zbyt wcześnie i nigdy nie stać się szarym dorosłym. Jest dziełem kompletnym, które porusza znacznie szerszą tematykę - która w wersji filmowej została ledwie muśnięta - jak wątki lisa, róży czy przede wszystkim żmiji.
Dlaczego? Bo twórcy mówią wszystko skrajnie wprost, bez cienia subtelności, która charakteryzowała dzieło Exupery'ego. Więc jak mają pokazać wątek poświęcenia i śmierci? Nawet nie próbowali. Po co komu kontrowersje, kiedy można pójść na łatwiznę i dodać do zwyczajnej bajki wielki tytuł.

Ludzie zachwalający ten film - kwestia gustu, wasza sprawa, ale czytaliście w ogóle książkę? Bo ja się zgadzam, że ten film jest bardzo ładny. Ale to nic trudnego, gdy bierze się - nawet troszeczkę - z najpiękniejszej baśni w dziejach.

Ludzie, którzy obrażają ludzi, którym się ten film nie podobał - gratulacje. Na pewno zrozumieliście przesłanie, skoro pod filmem o byciu sobą krytykujecie ludzi za to, że nie są wami.

Bernierdh

Zacznę od tego, że nazywanie "Małego Księcia" jedną z najwybitniejszych książek w historii, to spora przesada, tym bardziej, że Exuper'emu nigdy więcej nie udało się ponad nią wzbić. Nie pominę faktu, że materia tego literackiego dzieła jest trudna do zrozumienia zarówno dla gimnazjalistów jak i dorosłych, ze względu na swoje filozoficzne, niezbyt czytelne aspiracje. Dodam, iż młodzieńcza lektura tej książki pozostawia niezatarte wrażenie, pomimo trudności interpretacyjnych. Dlaczego zatem się podoba? Pewnie dlatego, że bardziej wpływa ona na nasza intuicję i nasze emocje, aniżeli zmysł logicznego myślenia.
I oto powstaje film...
Zamiast zgłębienia meandrów filozofii, których "dogłębne zgłębianie" :D zabiłoby odbiór dzieła filmowego, otrzymujemy wszystkie! wyznaczniki sensu, podane w wyszukanej dwutorowej animacji. Mamy więc animację klasyczną związaną z bohaterką filmu i niezwykle plastyczną, ocierającą się o sztukę animację, w której poznajemy historię księcia w całości (nie fragmentach, jak tu się sugeruje). Dzięki temu opowieść o chłopczyku doświadczającym świata, nie kończy się po 45 minutach jak mogłaby, tylko trwa. Jest ona ważna dla drugiej głównej bohaterki, żyjącej współcześnie, a przez to staje się ważna także dla wszystkich nas, nawet tych, którzy z książką nie mieli nic wspólnego. Dzięki niej dosłownie każdy może zrozumieć co znaczy: „oswoić”, „widzieć to, co niewidoczne dla oczu” i to, dlaczego, patrząc na kapelusz trudno dostrzec, iż jest on wężem, który połknął słonia. Ten film to piękna lekcja ! Lepsza jaką mógłby kiedykolwiek zrobić jakikolwiek nauczyciel w szkole. W żadnym z momentów nie rezygnuje z tego, co w papierowej opowieści najcenniejsze, dając dodatkowo coś, czego trudno byłoby oczekiwać po filmie dla dzieci – olśniewające ożywione ilustracje z książki, a ponadto piękną muzykę. Czy może być lepsza zachęta? Nie! Czy po tym filmie Mały Książę ma szansę stać się bohaterem niejednego dziecka? TAK!
Problem z odbiorem mają dorośli. Oto przeczytali setny raz swoje ulubione dzieło, a to że dorastają, otworzyło im głowy na szersze interpretacje i teraz nie mogą znieść faktu, iż ich „myśli” nie przełożyły się na fabułę dużego ekranu... Sorry Panowie i Panie. Nie wy jesteście docelowymi odbiorcami tego filmu. Pogódźcie się z tym:)
Ps.: Subtelność........Echhhhhhhhh - subtelność...........Gdzież ona? Proponuję eksperyment. Obejrzyjcie ten film raz jeszcze, tym razem z sześcio, ośmioletnim dzieciakiem i w swojej mądrości, już teraz przygotujcie się na pytanie: Dlaczego Mały Książę chciał, by ugryzł go wąż? A jak już spojrzycie w szklane oczy małego kinomana, który właśnie przeżywa swój mały dramat, nie zapomnijcie o subtelności przy odpowiedzi na kolejne pytanie: Czy Mały Książę umarł?
Pozdrawiam czytelników, którzy sięgają tam, gdzie wzrok nie sięga.

ocenił(a) film na 3
nado3

W skrócie, bo odnoszenie się do całości nie ma sensu, gdyż to wybitne lanie wody tonem geniusza, które nie zmienia faktu, że mało musiałeś zrozumieć z filmu, a co dopiero z książki, skoro uparcie narzucasz innym swój tok rozumowania w sposób jawnie sugerujące, że jak ktoś nie myśli jak ty, to się myli, czy jak w pierwszym twoim poście (w tym temacie) jest od ciebie w jakiś sposób gorszy.
Film pokazuje historię Księcia fragmentami. Tak. Część wybranych scen, podpartych cytatami książki, które i tak są ładne, ale to niezbyt dokładne streszczenie. Ja nie odczułem emocjonalnego ciężaru tych scen, ponieważ zarówno róża jak i lis dostają po jakiejś minucie czasu ekranowego. Zostało nam powiedziane: Książę i lis się teraz przyjaźnią, przyjaźń jest ważna. Ale tylko powiedziane.
Animacja jest ładna, owszem, ale pozbawiona treści. Uważasz, że to, że upraszcza (czy raczej spłyca) książkę jest zaletą, co pozwolę sobie pozostawić bez komentarza.
Zresztą z całym tym akapitem się nie zgadzam i mija się z moimi odczuciami o lata świetlne.
Nie wiem do czego pijesz w ostatnim akapicie, bo ton odebrał ci jasność wypowiedzi. Z dziećmi powinno się rozmawiać o śmierci. Film nawet nie spróbował.
Moim zdaniem Mały Książę jest jedną z najwybitniejszych książek w historii. Zdaniem wielu ludzi także. To, że twoim nie, nie oznacza, że się mylę, ponieważ jakości dzieła sztuki nie da się obiektywnie zmierzyć. Milne i Carrol również nie zbliżyli się nigdy później do poziomu swoich największych dzieł, co nie czyni tych dzieł w żaden sposób gorszymi. A Exupery zbyt wiele czasu na to nie miał. Od napisania "Małego Księcia" do jego śmierci minął rok.

ocenił(a) film na 2
Bernierdh

"Mały Książę" JEST jedną z najwybitniejszych książek w historii. Jeśli ktokolwiek mógłby stwierdzać taki fakt, to właśnie czytelnicy, którzy drżą, czytając tę krótką powiastkę po raz dziesiąty. A nie Ty, Nado3, który nie masz do niej właściwego umysłu (wbrew pozorom to nie obelga). Przede wszystkim jest najbardziej niepowtarzalną i niezwykłą w formie historią, chowającą się pod płaszczem bajki dla dzieci. I ktoś zrobił z tego płaszcza gwiazdę wieczoru. Dosłownie dupa mnie boli z żalu. Przyznaję się. A co do Twojego komentarza; przeczytaj sobie jeszcze raz pierwsze zdanie, Geniuszu, i zerknij trochę niżej na "zmysł logicznego myślenia". Parafrazując, książka nie jest tak dobra między innymi dlatego, że jej autor nie napisał już lepszej. Nie wiem kogo chciałeś nabrać na swój tępy intelekt, ale to co piszesz nie ma sensu, a okraszone ładnymi słówkami wywołuje obrzydzenie. Zgadzam się kompletnie z Bernierdh.

ocenił(a) film na 1
Pixihead

Zgadzam się

ocenił(a) film na 4
Pixihead

Brak mi słów, a miało być tak pięknie...

ocenił(a) film na 10
Pixihead

Nie rozumiałeś nic z filmu i się na nim mścisz? Gdzie niby Róża umarła? Albo gdzie Książę pracował w jakiejś korporacji? Chyba nie mówisz o tym fragmencie który dział się tylko w głowie dziewczynki?

ocenił(a) film na 3
foxmeister

Wybacz, ale chyba żartujesz z tą zemstą? Nie przesadzajmy, po prostu film mnie zawiódł na całej linii więc dałem niską ocenę. Tak, pisałem o tym fragmencie ponieważ wydał mi się najsłabszy, ale filmowi ogólnie zarzuciłbym znacznie więcej.

Jeśli uważasz, że to co tam napisałem wyżej to za mało, by ocenić film tak negatywnie (i w sumie masz rację) to mogę rozwinąć dlaczego wydał mi się słaby (od razu przekopiuje to niektórym osobom, bo też zarzucają mi słabą argumentację i zapewne też mają rację).

A więc należy zacząć od tego, że film jest typowym przykładem amerykanizowania się europejskiej kultury. Nie dostaliśmy książki w formie filmowej, a raczej pixaropodobną interpretację książki, która z nią samą nie ma wiele wspólnego. Pierwsze co rzuca się w oczy to odsunięcie treści samej książki na drugi plan, która jest tylko tłem do historii typowych amerykańskich bohaterów. Dziecko, które z powodu pracy zarobkowej rodziców zostaje pozostawione samemu sobie buntuje się przeciwko rodzicom i ucieka w wykreowany przez siebie świat (wałkowane w amerykańskim kinie już w latach 50 od czasu Buntownika bez powodu jako bunt przeciwko tzw american way of life). Sam ten zabieg już oznacza, że film nawet nie stara się dotrzymać kroku książce, która była przecież adresowana do tak dorosłych jak i dzieci (cyt. "Przepraszam wszystkie dzieci za poświęcenie tej książki dorosłemu. Mam ważne ku temu powody: ten dorosły jest moim najlepszym przyjacielem na świecie. Drugi powód: ten dorosły potrafi zrozumieć wszystko, nawet książki dla dzieci...") i skupia się na tłumaczeniu dzieciom znaczenia książki i dania im gotowej interpretacji. Uważam to za złe podejście, ponieważ książka posiada bardzo bogatą warstwę symboliczną i nadawanie jej z góry założonego wydźwięku spowoduje, że dzieci, które oglądały film, a nie czytały książki nigdy nie będą miały okazji do pełnego cieszenia się tym arcydziełem.

Kolejna sprawa to chałturnicze podejście. Dzisiejsze kino nastawione na sukces komercyjny zawiera w sobie wiele niuansów, które jednak nie przystoją ekranizacji takiego dzieła. Istnieje np pewna reguła wśród reżyserów, że jeśli widz ogląda w kinie film to często je popcorn, popija go napojem i przez to uciekają mu ważne elementy, kiedy sięga po kolejną porcję jedzenia, niektóre rzeczy więc trzeba uwypuklić lub powtórzyć parę razy. I tak piękne cytaty z książki, którymi można rozkoszować się podczas czytania są wręcz wbijane podczas filmu dzieciom do głowy, jakby któryś nie słyszał bo akurat gadał z kolegą. Tracą na tym swoją ulotną magię i służą raczej jako slogan niż uniwersalną prawda, którą warto się w życiu kierować. Takich zagrywek zauważyłem więcej, ale nie będę się o wszystkich rozpisywał.

Na zakończenie napiszę coś o zakończeniu. Otóż faktem jest, że cała końcówka działa się w głowie dziecka. Dobrze, ale faktem jest też iż wypaczyła zakończenie książki. Poetyckie zakończenie książki, smutne ale optymistyczne, pełne nadziei i humanizmu zastąpione zostało wymuszoną akcją, nie wnoszącą nic ciekawego. Książka mówiła nam, że (teraz to oczywiście moja interpretacja) Książę musiał odejść, osobisty Książę jako symbol dzieciństwa musi odejść i zostawić nas samotnych na planecie dorosłych (my jesteśmy pilotami), a jedyne co możemy to o nim nie zapominać. By zawsze patrząc w gwiazdy pamiętać o Księciu, którym każdy z nas był kiedyś, dawno temu. Zakończenie filmu mówi nam natomiast jak to typowy amerykański film ma w zwyczaju, że możemy być dzieckiem, kim chcemy całe życie i się super bawić.

Ja mając dziecko będę je zachęcał do lektury, ale filmu mu nie pokażę. Myślę, że książkowa koncepcja dorosłego patrzącego w gwiazdy i wspominającego Małego Księcia, którym kiedyś był, ale który odszedł jest znacznie piękniejsza i ciekawsza niż filmowa wersja gdzie dorosły myśli całe życie, że może być dzieckiem.

Oczywiście nie chcę nikomu sugerować co ma myśleć, masz swoją opinie i bardzo dobrze, ale aby nie wyglądało to, że ja się na filmie mszczę masz tutaj bardziej rozbudowaną moją opinię na jego temat.

ocenił(a) film na 10
Pixihead

Dzięki, to się nazywa opinia do której można się odnieść.
Myślę że przesadzasz (a już w szczególności osoby które dają temu filmowi 1/10, poważnie?). Przede wszystkim od pierwszych zapowiedzi było wiadome że to nie ekranizacja książki tylko osobna historia. Poza tym to przede wszystkim bajka, na siłę szukasz w niej ambitnego kina, a i tak względem innych animacji jest ambitna. To nie kolejna kolorowa bajeczka z happy endem, piosenkami co 5min i jakąś księżniczką. Ten film jest całkowicie inny i mimo wszystko poważniejszy. Nie jestem nawet pewien czy małe dziecko go zrozumie. Prędzej nastolatek. Film nie jest kalką książki, tylko ją poszerza o pewne wątki, pokazuje lepiej jak np. radzić sobie z odejściem bliskich. Całą ta druga część w umyśle dziecka faktycznie mogłaby być lepsza, ale to w interpretacja dziecka pozbawionego dzieciństwa i kreatywności. Odejście Róży mogło symbolizować zarówno więdnięcie zaniedbanych relacji jak i pomóc dziewczynce zrozumieć i pogodzić się ze śmiercią pilota.

Wg mnie to najlepsze co mogło spotkać Małego Księcia po latach żeby zainteresować tym młodsze pokolenia. Nawet nie wiem czy jeszcze w szkołach przerabiają to. Gdyby to była ekranizacja książki to przyciągnęła by uwagę głównie osób starszych które kiedyś czytały książkę i wg mnie nie była by taka dobra. A tak to dziecko może się zainteresuje i poczyta książkę po seansie, w końcu właśnie książka jest tym co sprawiło że życie dziewczynki w filmie stało się lepsze. Spłycono trochę księcia na potrzeby dzieci, ale czy to aż taki grzech? Film wciąż jest bardziej pouczający niż inne bajki. No i szkoda by było nie wspomnieć o bardzo fajnej ścieżce dźwiękowej. Chyba lepiej zrobić taki film, niż jakiś płytki serial animowany bajeczkę dla dzieci o przygodach księcia który już narusza całkowicie książkę.

ocenił(a) film na 10
foxmeister

A jeszcze w sprawie "filmowa wersja gdzie dorosły myśli całe życie, że może być dzieckiem".
Dziewczynka sama mówiła uwalniając gwiazdy że kiedyś dorośnie, ale nie będzie takim dorosłym jak oni. Tu nie chodzi o to by być wiecznie dzieckiem tylko bo nie zapominać że się nim było. Nie odsuwać wspomnień itp. (niszczyli wszystkie "nieważne" rzeczy które mogą kojarzyć się z zabawą, dzieciństwem) nie oddawać się całkowicie pracy no i okazywać zrozumienie wobec własnego dziecka i jego potrzeb (na przykładzie matki która nie dawała córce czasu na zabawę i układała jej całe życie). Dorośli umyśle dziewczynki byli przedstawieni jako zapracowani nudziarze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones